Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
72
BLOG

NIE RUSZ KAZIKA -BO ZGINIESZ !

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 1

W dniu, w którym piszę te słowa mija 77 rocznica urodzin piłkarza uważanego przez wielu za najwybitniejszego w dziejach polskiego futbolu. Chodzi o Kazimierz Deyne. Oczywiście będą tacy, którzy za największego gracza w historii naszej piłki uznają Włodzimierza Lubańskiego. Ale to nie odbiera sławy i chwały futboliście, o którym kibice Legii przez lata skandowali:” Deyna Kazimierz- nie rusz Kazika , bo zginiesz” .      

Nie został po zakończeniu kariery piłkarskiej trenerem, jak młodszy kolega z reprezentacji Polski Adam Nawałka ani działaczem piłkarskim i komentatorem telewizyjnym, jak inny młodszy od pana Kazimierza gracz Biało-Czerwonych Zbigniew Boniek. Nie został, bo zginął tragicznie w wypadku samochodowym w USA w wieku zaledwie 42 lat. Był kapitanem Legii i reprezentacji, grał na pozycji przede wszystkim pomocnika ,ale tez cofniętego napastnika. Został królem strzelców na Igrzyskach olimpijskich w Monachium, gdzie Polska zdobyła- w wielkiej mierze dzięki niemu i geniuszowi trenera Kazimierza Górskiego- złoty medal. Dwie z dziewięciu tych bramek strzelił w finale z Węgrami, w którym przegrywaliśmy 0: 1, a wygraliśmy ostatecznie 2:1. Na tym turnieju strzelił również decydującego gola z z rzutu karnego w meczu, który miał mocny kontekst polityczny- ze Związkiem Sowieckim.    

      Jako chłopak chodziłem na warszawski stadion przy Łazienkowskiej 3, gdzie Deyna czarował na boisku- tak jak poza nim czarował kobiety. Był mistrzem strzelania bramek z z rzutów wolnych- dwie dekady potem znalazł się jego godny kontynuator w tej dziedzinie w postaci Leszka Pisza. Strzelał też bramki bezpośrednio z z rzutów rożnych- a to sztuka szczególna. Jednego takiego jego gola, właśnie prosto z „kornera” zapamiętam do końca życia: była to bramka decydująca o awansie Polski na Mundial w Argentynie. W meczu z Portugalia na Stadionie Śląskim wystarczał nam remis -dzięki golowi Deyny było 1:1 i pojechaliśmy po raz pierwszy w historii na drugie Mistrzostwa Świata z  rzędu. Na tym Mundialu Kazimierz Deyna, który prawie nigdy nie mylił się strzelając „jedenastki” jednak nie strzelił karnego w pierwszym naszym meczu- z gospodarzami mundialu: zamiast wyrównania na 1:1 przegraliśmy 0:2. Wine za porażkę zrzucono oczywiście na Deyne ,nie chcąc pamiętać , ze to on poprowadził Biało-Czerwonych do złota Olimpijskiego w Monachium i srebra cztery lata później na IO  w Montrealu oraz sensacyjnego trzeciego miejsca na Mundialu w ówczesnych Niemczech Zachodnich w 1974 roku.

Żył krótko, grał pięknie. Cześć Jego Pamięci!

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka