Niedzielne wybory prezydenckie w Rumunii przyniosły olbrzymią wiktorię kandydatowi konserwatywnej , narodowej prawicy George Simionowi. Czytelnikom "Do Rzeczy"znany jest z wywiadu,który udzielił w ubiegłym roku. Od tego czasu jednak jego pozycja w samej Rumunii ,jak i na arenie międzynarodowej bardzo się wzmocnila: partia,której przewodniczy zajęła 1 grudnia 2024 drugie miejsce w wyborach parlamentarnych i stała się główną siłą tutejszej opozycji , w styczniu 2025 George Simion został wiceprezydentem europejskiej partii EKR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy , jej szefem jest były polski premier Mateusz Morawiecki), wreszcie dwa dni temu znokautowany rywali w I turze powtórzonych wyborów prezydenckich. Jego wygrana 4 maja nie jest niespodzianką- wskazywały na to wszystkie przedwyborcze sondaże (choć akurat w Rumunii okazały się one wyjątkowo zawodne podczas elekcji prezydenckiej w listopadzie ub.roku). Jednak skala wiktorii Simiona musi robić wrażenie : uzyskał on przeszło dwie piąte głosów, a jego dwóch głównych rywali zebrało razem tyle głosów ,co on sam! To rzadka sytuacja w wyborach prezydenckich,gdzie w I turze wyniki zwykle bywają spłaszczone. Tylko w styczniu 2025 urzędujący-to jednak zupełnie inna,uprzywilejowana sytuacja- prezydent Chorwacji Zoran Miljanović uzyskał w I turze lepszy wynik niż George Simion teraz w Rumunii. Skadinad oba te kraje łączy jeszcze jedna rzecz: podkreślają one,że choć są zaliczane do szeroko rozumianego regionu Bałkanów to wcale nie czują się ich częścią ,bo są czymś odmiennym czyli w gruncie rzeczy lepszym(dotyczy to zwłaszcza Chorwatów,ale Rumunów też).
Druga tura rumunskich wyborów odbędzie sie 18.maja,a.więc wtedy kiedy w Polsce będziemy mieli I turę. Po raz pierwszy w historii Rumunii -mówię to wszystkim politykom w Bukareszcie - ich wybory będą miały tak duże znaczenie dla sytuacji politycznej w Europie. Czy potwierdzą ,używając tytułu książki francuskiego autora Guy Sormana , "neokonserwatywną rewolucję" na Starym Kontynencie (oczywiście dzieło Francuza dotyczyło USA i lat 1970 i 1980). Czy też lewicowo-liberalny establishment zdoła jeszcze tym razem zapalić czerwone światło i obronić okopy zupełnie nieświętej Trójcy? Na wyniki tych wyborów czekała Polska, Portugalia (wcześniejsze wybory w tym kraju odbędą się już 18 mają i będzie to kolejna elekcja w ciągu niewiele ponad pół roku,co nieco przypomina sytuację w Rumunii),ale też np.w Republice Wloskiej ,którą.w tym roku czekają wybory w aż sześciu regionach i będzie to pierwszy w.praktyce tak duży polityczny test dla prawicowego gabinetu Georgii Meloni. AKAPIT Jestem właśnie w stolicy Rumunii i mam świadomość ,że na naszych oczach dzieje się historia. Czy Rumuni dopiszą kolejny rozdział w dziejach ofensywy światowej prawicy ,po wiktorii Trumpa w USA ? Siły ciemnej strony mocy zrobią wszystko,żeby to uniemożliwić. A jednak jest to naprawdę prawdopodobny scenariusz...
*Artykuł ukazał się na portalu "Do Rzeczy"
historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka