Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
159
BLOG

Nikt nie zbuduje na atypolonizmie pozycji w UE

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Ten wywiad wstrząsnął opinią publiczną - ujawniłem w nim bowiem, że pan Biedroń wysyłał emaile wzywające zagranicznych polityków, aby nie głosowali na Polaków kandydujących na ważne funkcje w Parlamencie Europejskim. Biedroń zaprzeczył. Wtedy ujawniłem jego email z 10 lipca z godz.12.41... Tym bardziej polecam lekturę tej rozmowy przeprowadzonej przez red. Jakuba Pacana dla Tygodnika "Solidarność". 


 W ubiegłej kadencji Parlamentu Europejskiego panowała opinia, że Polska jest osamotniona. Zmieniło się coś teraz?  


 – Ta narracja była z gruntu fałszywa i zupełnie nieadekwatna do realiów. Polska ustanowiła swoisty rekord, jeśli chodzi o poparcie udzielane jakiemukolwiek państwu na forum ONZ kandydującemu do Rady Bezpieczeństwa-poparło nas 182 kraje. Żaden kraj wcześniej i później tego wyniku nie poprawił. To w Polsce w ciągu ośmiu miesięcy zrealizowano trzy wielkie konferencje międzynarodowe, poczynając od Zgromadzenia Parlamentarnego NATO z udziałem blisko 50 państw w lipcu zeszłego roku, szczyt klimatyczny w Katowicach w grudniu 2018 i wreszcie lutową konferencję na temat Iranu w Warszawie z udziałem bardzo wielu krajów arabskich. To tez zaprzecza tezie o izolacji Polski. Także umocowanie naszych ludzi w Prezydium PE i prezydiach komisji PE wskazuje, że nie jesteśmy odstawieni na boczny tor. 


Jak wygląda nasza pozycja w nowym Parlamencie Europejskim?  


– Mamy zdecydowanie więcej niż poprzednio stanowisk w prezydiach Komisji. W Prezydium PE mamy remis z PO. Kwestor - jeden z pięciu - prof. Karol Karski został wybrany przez aklamację, PO ma wybraną większością głosów Ewę Kopacz, która jest jedną z czternastu wiceprzewodniczących PE. W komisjach europarlamentarnych PiS ma trzech wiceprzewodniczących, ja zresztą jestem wiceszefem Komisji Petycji, Witold Waszczykowski wiceprzewodniczącym  Komisji Spraw Zagranicznych i Zdzisław Krasnodębski wiceszefem Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii. PO ma dwóch wiceprzewodniczących. Niebawem odbędą się wybory na szefów delegacji odpowiedzialnych za kontakty z krajami trzecimi i Polacy mają tam spore aspiracje : zapewne przedstawiciele PiS obejmą szefostwo dwóch kluczowych delegacji: UE - Rosja i UE- Ukraina oraz wiceprzewodnictwo kilku istotnych Zgromadzeń Parlamentarnych . 


 Do PE wszedł Robert Biedroń i już podobno widać jego obecność.  


– Jego wejście do PE sprawiło, że teraz anty-PiS nie dba o pozory. Wcześniej posłowie opozycji zwalczali rząd w Warszawie bardziej w białych rękawiczkach, teraz już nie mają hamulców. Otóż nowy poseł lewicy Robert Biedroń rozesłał maila do europosłów rożnych frakcji, apelując w nim, by nie głosować na przedstawicieli PiS-u i wymienił nazwisko moje, premier Szydło, Krasnodębskiego i Witolda Waszczykowskiego. W zeszłej kadencji Julia Pitera i pani von Thun und Hohenstein na Komisji Kontroli Budżetowej PE atakowały Janusza Wojciechowskiego, kandydata Polski do Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, czyli europejskiego NIK-u, zupełnie otwarcie, namawiając do odrzucenia jego kandydatury, ale akcja pana Biedronia miała jednak szerszy charakter. 


Czy wśród innych europarlamentarzystów spotkał Pan podobne praktyki, by skarżyli się na własne państwo?  


 – Nie, to jest sytuacja absolutnie wyjątkowa. Prowadząc obrady PE, widziałem wiele debat, podczas których francuscy czy hiszpańscy europosłowie skakali sobie do gardeł, natomiast sytuacja, w której wysyła się maile czy namawia się, by nie wybierać własnych rodaków na stanowiska, które im się należa zgodnie z systemem  D’Hondta, to rzecz absolutnie niespotykana. Opozycja ustanawia na forum międzynarodowym nowe haniebne standardy. 


 Ale niewybranie premier Beaty Szydło nie świadczy chyba o silnej pozycji Polski w UE.  


– Wbrew temu, co opozycja mówi, że to pierwszy w historii taki przypadek, taka sytuacja zdarzyła się już pięć lat temu. Na najważniejsze stanowisko, bo komisarza, nie została wybrana była premier Słowenii Alenka Bratušek, którą odrzucono w głosowaniu, choć była z mainstreamowej i euroentuzjastycznej frakcji liberalnej. Te linie podziału nie idą po linii frakcyjno-partyjnej, tylko chodzi o regiony, a konkretnie o „nową Unie”, czyli kraje Europy Środkowo-Wschodniej. W przypadku premier Beaty Szydło była to ewidentna zemsta za to, że Polska zorganizowała front krajów, które obaliły uzgodnioną wcześniej przez nieformalne „biuro polityczne” UE, czyli Niemcy i Francję poszerzone o Holandię i Hiszpanię, kandydaturę Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej. 


Jednak Beata Szydło nie została szefową Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych PE.  


– Tak, to była wendeta, bo nadawała się na to stanowisko jak mało kto. Ale Polska przy wyborze szefa Komisji wysłała  sygnał, że polityk, który buduje swoją pozycję na antypolonizmie, jak Frans Timmermans, nie ma szans na wybór na ważne stanowisko międzynarodowe. Po drugie, to było działanie na rzecz zwiększenia demokracji w UE, bo nie może być tak, że cztery państwa coś między sobą ustalały, a pozostałe 24 tylko podnoszą ręce, żeby to zaakceptować. Teraz po raz pierwszy udało się spowodować, że Rada Europejska realnie wybierała przewodniczącego KE. 


 Heiko Maas, szef dyplomacji RFN, poszerzył w przemówieniu to gremium o Włochy na południu i Polskę na wschodzie.  


 – Niemcy są pragmatyczni, nie tylko Maas, który wcześniej atakował Polskę, ale i kanclerz Angela Merkel . Są po prostu realistami. Oni wiedzą, że skończył się czas narzucania przez oś Berlin-Paryż reszcie Unii decyzji politycznych. W związku z tym trzeba z jednej strony dowartościować kraje Europy Południowej, z drugiej „nową Unie”, tzn. te trzynaście krajów, które weszły do UE po 2004 roku. Ja od roku mówię, że projekt europejski nie musi zjeżdżać po równi pochyłej jak do tej pory, jeżeli tylko dojdzie do porozumienia dwóch liderów. Lidera „starej Unii”, czyli Niemiec, i lidera „nowej Unii”, czyli Polski. Bez porozumienia tych państw przyszłość UE jest bardzo mglista i pesymistyczna. Uważam, że wizyta prezydenta RFN i jego wystąpienie w Wieluniu i na placu Piłsudskiego jest sygnałem, że Niemcy nawet jeśli im się nie podoba formacja rządząca Polska , to pogodzili się z faktami i uznali, że bez Polski trudno sobie wyobrazić zarządzanie i przyszłość UE. 


Wystąpienie Franka-Waltera Steinmeiera było zdumiewające...  


-  Było ważne. Chciałbym jednak, aby prezydent Republiki Federalnej Niemiec i inni czołowi politycy niemieccy to samo, co mówią o polskiej tragedii do Polaków mówili też do swoich rodaków poprzez niemieckie media... Cenie słowa prezydenta Niemiec ,ale czekamy na czyny! 


Niemcy już rozumieją, że bez Polski trudno sprawnie zarządzać Unią, a inne stolice, np. Paryż?  


– Słowa Jacques’a Chiraca o Polsce, która straciła okazję, by siedzieć cicho, są praktycznie realizowane przez Emmanuela Macrona. Chirac mówił, a Macron robi. Niestety udało mu się przed rokiem rozbić solidarność naszego regionu w kwestii pakietu mobilności i pracowników delegowanych – mówię tu o jego wizycie w Pradze i Bratysławie, która spowodowała oderwanie się Czech i Słowacji od bloku państw Europy Srodkowo- Wschodniej. Muszę tutaj stwierdzić, że faktycznie Paryż jest dużo bardziej ideologiczny niż Berlin, gdy chodzi o kwestie integracji europejskiej i jej skali. 


Czy stajemy się coraz bardziej wymagającym partnerem dla naszych sąsiadów ze względu na świetne stosunki z USA?  


– Polska po decyzji o brexicie zastąpiła Wielką Brytanię jako sojusznika „numer 1” w Unii, co jest dla nas kluczowe w kontekście wzmocnienia naszej pozycji jako lidera regionu. Ale Polska w jakiejś mierze zastąpiła także Niemcy z czasów  Baracka Obamy jako swoisty pomost miedzy USA a Unia Europejska. 


 Zbyt duży optymizm przez Pana przemawia.  


– Nie, Obama, który Europy nie znał i jej nie rozumiał, uznał, że sprawy związane z UE będzie załatwiał przez Berlin. Innymi słowy, przyjął, że ten telefon do Europy, z którego kpił Henry Kissinger, jest telefonem do Berlina. Teraz się zmieniło i Donald Trump ma telefon do Polski. Oczywiście Niemcy narzekają teraz, że to rozbija europejską jedność, ale kiedy oni byli mostem USA do Europy, to według nich było dobrze. Nigdy nie zapomnę pewnej sytuacji w windzie w europarlamencie , gdy były niemiecki dyplomata, który obecnie jest europosłem w pewnym momencie powiedział: „Czego ci Polacy jeszcze chcą, dostali tyle pieniędzy i chcą jeszcze współdecydować?”. Tak, chcemy partycypować w decyzjach Unii. Ale branie przez nas współodpowiedzialności za Europę będzie korzystne dla wszystkich-także dla Niemiec.




historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka