Ryszard Terlecki Ryszard Terlecki
1471
BLOG

Giertych w salonie, Ziobro w przedpokoju

Ryszard Terlecki Ryszard Terlecki Rozmaitości Obserwuj notkę 53

 

 

Znów mamy nową odsłonę starego przedstawienia, powtarzanego do złudzenia przez kolejnych aktorów. Giertych, którego zawsze uważałem za nieszczęście obozu prawicy, dziś zabiega o popularność w salonach Platformy. I zapowiada budowę nowej partii, która mogłaby urwać parę procent Prawu i Sprawiedliwości oraz dołożyć się do poparcia Tuska. Jaka to będzie partia? Może Liga Europejskich Rodzin, skoro Liga Polskich Rodzin już mu zbrzydła? A może Liga Związków Partnerskich? Degrengolada niegdysiejszych haseł postępuje w zastraszającym tempie.

Sięgnięcie po Giertycha może też oznaczać, że w obozie władzy nikt już nie wierzy w powodzenie akcji Ziobry. Decyzja tego ostatniego o przyjęciu zaproszenia do Rady Bezpieczeństwa Narodowego, organu doradczego prezydenta Komorowskiego, w której zasiadają m.in. Sikorski, Kopaczowa, Boni, a także Leszek Miller i Palikot, świadczy o przysłowiowym chwytaniu się brzytwy, byle tylko przedłużyć swoją obecność w mediach. Grupka działaczy Solidarnej Polski, wprawdzie wciąż jeszcze obecna w TVN, powoli jednak pogrąża się w mgle zapomnienia (oczywiście wyborców). Wypowiedź Jacka Kurskiego w „Gazecie Wyborczej”, w której można było przeczytać majaczenia o „wzięciu w kleszcze” Jarosława Kaczyńskiego, pokazuje, gdzie mogą wylądować polityczni topielcy. Ostatni pomysł, aby zgłosić własnego kandydata na premiera, był zabawny, dopóki pozostawała nadzieja, że uda się kogoś namówić. Później zrobiło się żałośnie. Ratując sytuację nie do uratowania funkcję ponadpartyjnego premiera zdecydowano powierzyć… Cymańskiemu. Ciekawe kiedy ktoś z tego środowiska zgodzi się na rolę wiceministra-maskotki w jednym z resortów rządu Platformy, tak jak podobno zrobiła to już Kluzik-Rostkowska.

Rząd się sypie, Platforma straciła polityczną inicjatywę i szamoce się w pułapce własnych błędów. Gdańska afera przecieka przez medialny falochron, Tusk nerwowo bębni palcami po pulpicie w sejmowym „tramwaju” (tak popularnie nazywa się lożę rządową w Sejmie), kompromitacja goni kompromitację. Posłowie Platformy gorączkowo naradzają się po kątach, widmo przyspieszonych wyborów już straszy w partyjnych lokalach Platformy i PSL. Fachowcy od propagandy jeszcze przekonują, że na czas uda się zmontować prawicową dywersję, która w ostatniej chwili uratuje ekipę liberałów, ale jest coraz mniej chętnych do nadstawiania karku w zamian za niepewne posady. A gdzie się podziali Kowal, Poncyliusz, Kępa, Jakubiakowa, Dera, Migalski? Czasy są tak ciężkie, że trzeba przypudrować Giertycha, a Palikota odesłać z powrotem do Biłgoraja.

W partyjnej telewizji (niegdyś publicznej) – panika, w ministerstwach – włoski strajk, w terenowych strukturach PO – wściekłość na centralę. Hasło „ratuj się kto może” oznacza szybki podział ostatnich łupów. To co „ukręci się” teraz, będzie musiało wystarczyć na długie lata posuchy, na skromne życie na politycznej emeryturze, często także na kosztownych adwokatów.

Wszyscy już tracą wiarę w rząd Platformy. „Rynki finansowe” w popłochu szukają nowej alternatywy, Rosja sonduje „nowe rozdanie”, magnaci biznesu znowu pakują walizki, „Gazeta Wyborcza” przestawia wajchę na obyczajową rewolucję. Tylko Niemcy jeszcze wierzą w Tuska, ale w co mają wierzyć w Europie, która za chwilę powie, że nie życzy sobie niemieckiej dominacji?

Ryszard Terlecki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości