niekompetencja niekompetencja
60
BLOG

(82) Smutno mi...

niekompetencja niekompetencja Polityka Obserwuj notkę 6

(82) 

W polskim świecie real zostaje zdominowany przez niewiadomego pochodzenia pieniądz finansujący, nakręcający partiokrację coraz bardziej oddalającą się od demokracji. W mediach mamy ustawiczny, coraz mniej interesujący (coraz mniej wychodzący naprzeciw oczekiwaniom Polaków) spektakl będący coraz mniej zdrowym substytutem prawdziwych dramatów. Dawniej oferowano a to Teatr Telewizji, a to Kobra, a to Kabaret Starszych Panów, etc. zaprzątały uwagę aspirującej do bycia kulturalnymi ludźmi publisi. Dziś przed oczy publisi stawiane są kiepskiej jakości produkcje przypominające występy kiepskiej jakości produkcje trup teatralnych tragifarsy.  Przypuszczam, że real coraz bardziej przypomina szpital psychiatryczny, a szpitale psychiatryczne coraz bardziej kojarzą mi się z realną tragedią.  Jedno jest dla mnie oczywiste. To emigrujący z Polski, zwykle młodzi ludzie mieli i nadal mają większy rozum od tych, którzy zostali w Polsce by „spokojnie żyć”, a przy lada sposobności okładać się pałami po łbach... Realnej zmiany nie zaordynują nam ordynatorzy „dobrej zmiany”. Tylko oddolne przebudzenie obywatelskości może być szansą dla Najjaśniejszej. Ale jak z fornali, czyli i ze mnie uczynić panów, wójtów i plebanów służących nie sobie o Polsce? Wydaje się, że tylko edukacja, ustawiczne uczenie się i podniesienie rozumu z kroku na właściwe mu miejsce może przekierować naszą uwagę na to co ma być istotą życia człowieka w sferze publicznej. Na razie nie widać światełka w tunelu.  Może ktoś z Szanownych jest w stanie wskazać kierunek patrzenia, by takie światełko można było dostrzec? 

Różne są koncepcje będące punktem wyjścia do określonych modeli polityk, w tym polityki społecznej w zakresie wspierania osób, które własnym staraniem nie są w stanie utrzymać się na powierzchni życia… 

Buddyjska koncepcja miłości zakłada, że współczucie to okazywanie dobroci istotom cierpiącym, to bardziej wspólne działanie  przeciw cierpieniu, niż wspólne poddawanie się emocji, co jest prawdopodobnie jedną ze słabości nas Polaków.  

Współczucie w tej koncepcji to szlachetna aktywność. A u nas „współczucie” pojawia się w niemałej liczbie przypadków jako pretekst do zarabiania na dobroczynności.  

Na duchowym poziomie współczucie w buddystów jest konsekwencją i uzupełnieniem szlachetnego stanu umysłu określanego jako kochająca życzliwość. Miłość wg. buddystów to droga, zadanie i niezbędny komponent w praktyce wzbudzania oświeconej postawy. 

Współczucie u buddystów to współprzekraczanie cierpienia. Czy nas Polaków interesuje, czy widzimy we współprzekraczaniu cierpienia wspólny interes? 

Czy wystarczy nam patrzenie na spektakl, w którym nicią przewodnią tego "dramatu" jest walenie się po mordach... 


Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka