niekompetencja niekompetencja
405
BLOG

"Płynie się zawsze do źródeł pod prąd..." Z.Herbert

niekompetencja niekompetencja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

„Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie.” Zbigniew Herbert

Z. Herbert w powyższym stwierdzeniu proponuje dwudzielny podział ludzi, na tych, którzy czynią wysiłek, by żyć godnie, dzielnie w cnocie, w tym w prawdzie, pięknie, w powściągliwości i sprawiedliwie, a także by pokonywać mężnie trudności - i na tych, którzy za nic mając cnoty płyną „z prądem”… zwykle wyłącznie dla swoich, zwłaszcza finansowych korzyści. Ten podział nie przebiega na linii: oni – wymagający wsparcia i my – obojętni na ich los, a bywa, że tego wsparcia im nie koniecznie racjonalnie udzielający… Taki podział nie przebiega głównie na linii władza – obywatele. Wydaje mi się, że ludzie niezależnie od tego, na którym szczeblu drabiny hierarchii społecznej zasiadają, niezależnie od tego jak się zachowują wobec „słabych”, „obcych” mogą postępować dobrze albo źle, zatem nie można mówić o osobach, że są złe lub dobre, gdyż każdy z nas dysponując nie zawsze uświadamianym wcale niemałym potencjałem może się zmieniać… Choć należy zauważyć, iż najmniej zmiennym elementem w procesie zmian jest człowiek i jego nawyki.

Człowiekiem prawdziwie dobrym wedle Arystotelesa byłby ten, u kogo obowiązek i skłonność pozostają ze sobą w harmonii, tzn. kto dobro, w tym dobro niezbędne słabemu bliźniemu czyni zawsze chętnie. Na tej chęci czynienia dobra opiera się klasyczne pojęcie cnoty. Jest ona nabytą (osiągniętą moralnym wysiłkiem) zdolnością chętnego czynienia dobra w harmonii między obowiązkiem a skłonnością. Dlatego człowiek cnotliwy jest zarazem człowiekiem szczęśliwszym, ponieważ duch (obowiązek) i animalność (skłonność) wzajemnie w nim harmonizują.

Zygmunt Bauman w wywiadzie jakiego udzielił Sławomirowi Sierakowskiemu „Gdyby nie było terrorystów, trzeba by ich było wymyślić” przedstawił szereg tez świadczących o tym, iż jego umysł widzi i traktuje każdego człowieka i świat jako osobne byty.

„… Dzisiejsze podziały (i antagonizmy) postaw, inklinacji czy poczynań przebiegają między człowieczeństwem a nieludzkością, … między gwiazdami przewodnimi miłości i nienawiści, chęciami przynoszenia dobra czy pognębienia nielubianych, przygarniania lub odpychania, zespalania czy odrzucania…”

http://wiadomosci.wp.pl/kat,141202,title,Prof-Zygmunt-Bauman-gdyby-nie-bylo-terrorystow-trzeba-by-ich-bylo-wymyslic,wid,18246674,wiadomosc.html?ticaid=116c8a

 Podział na „przedmiot” i „podmiot”, „oni” i „my”, „osoby wymagające wsparcia” i „osoby mogące więcej niż inni, w tym mogące dawać bliźniemu oparcie” przebiega prawdopodobnie w związku z obecną kondycją Polaków będącą pochodną obecnej kondycji Polski przedstawionej w swoim tekście: „Co ty robisz z wygraną, KOD-owniku” Jan Herman:

 Wasz kapral z okopów, twarz Solidarności i symbol niezgody na totalitaryzm – okazał się Bolkiem. Nie on jeden, ale żałosne jest wszystko, co w sprawie swojej bolkowatości robi od 1989 do dziś, przy waszym egzaltowanym wsparciu;

1. Wasi przyjaciele z Europy, wasi nieprzyjaciele z nomenklatury PZPR, a także wy sami – okradliście Polskę z jej majętności, tworząc sobie synekury, ciemiężąc Ludzi Pracy, dla których ponoć poświęciliście życie, albo zwyczajnie trwoniąc, zamieniając całe połacie gospodarcze w pustynię;

2. Z dnia na dzień, doktrynalnie, zerwaliście wszelkie więzi gospodarcze PRL, skazując polskie przedsiębiorstwa na niepartnerskie związki z „zachodem”, ale nie omieszkaliście przez kilkadziesiąt miesięcy trwać przy aferogennych rozliczeniach rubla transferowego;

3. Zdradziliście „jeszcze ciepły” koncept Samorządnej Rzeczpospolitej – dając się uwieść komunistycznemu przechrzcie, maszerującemu na pasku monetarysty i huncwota Sachsa;

4. Z powodów doktrynalnych wysłaliście na szczaw i mirabelki – nie kiwnąwszy palcem – całą polską wieś PGR-owską. To jest cień na Transformacji taki sam, jaki pada na leninowski NEP;

5. Urynkowienie w waszym wykonaniu – to tępy, doktrynalny manewr, wykonywany wyłącznie wedle kryterium „państwowe zdeptać, swoim pozwolić kraść pierwsze miliony”;

6. Wysłaliście na bezrobocie i bezdomność, a potem na emigrację za chlebem, miliony ludzi pracy, i choć miliardy przeznaczacie na „walkę z wykluczeniami” – te wykluczenia nic sobie z waszych starań nie robią;

7. Symbol demokratycznej inteligencji, pierwszy niekomunistyczny Premier powojennej RP, skończył marnie, przegrawszy nie tylko z kapralem-bolkiem, ale z przyjezdnym ekscentrykiem, a potem na niwie partyjnej z Balcerowiczem i Tuskiem;

8. Oddaliście „zachodowi” większość znaczących dziedzin gospodarki, w tym bankowość, ubezpieczenia, przetwórstwo spożywcze, handel, doradztwo, własnymi rękami zrujnowaliście polskie stocznie, elektronikę i inne postępowe dziedziny – a nie musiało tak być;

9. Oddaliście „zachodowi” „opiekę” nad najlepszymi zasobami: najpierw NFI, a potem (za Buzka) kontrolę nad największymi samo odnawialnymi funduszami (emerytury, zdrowie, samorządy, oświata);

10. Jak tępi prymusi-lizusi oddaliście polską suwerenność Europie nawet tam, gdzie nie musieliście, doktrynalnie a niepotrzebnie uznając, że prawo unijne stoi ponad prawem rodzimym. Ile krajów UE uczyniło tak samo?

11. Uczyniwszy Polskę największym beneficjentem unijnych „funduszy pomocowych” – przeinaczacie rodzime priorytety ekonomiczne, uzależniacie budżet od zagranicy, generujecie geszefty i afery;

12. Z wielkiego zadęcia ideologicznego o „klasie średniej” i „społeczeństwie obywatelskim” zostały tylko tłuste tomiszcza: polscy przedsiębiorcy i niezależna (nie-etosowa) inteligencja zostali przez kulczyków wpędzeni w formułę „indignados” (Braku zgody na pauperyzację, Sygnalizowanie dzielności w walce o wyzysk, Dający do zrozumienia, że nie poddadzą się agresji kapitalistów, Oburzeni na władze, że te niewiele czynią, by ochronić osoby biedne, cierpiące, niesamodzielne przez pazernością „kulczyków”, itp.);

13. Cokolwiek powiedzieć o lustracji zainicjowanej przez Korwina-Mikke – pokazała ona, jak wielu z was było bolkami, co potwierdzacie kartonowymi tabliczkami na piersiach podczas ulicznych zadym;

14. Wasz Bolek dokonał gabinetowego, nocnego zamachu na świeżo upieczony (więc mający poparcie społeczne) rząd Jana Olszewskiego, który niejednego z was bronił w czasach „komuny”, a jego obywatelski i demokratyczny kręgosłup nie budzi niczyich wątpliwości;

15. Wdaliście się – chętnie i nie bez korzyści własnych oraz afer przetargowych – w gangsterskie, dęte wojny amerykańskie, do tego stopnia, że sprzedaliście nasz honor w kazamatach tortur oddanych USA za srebrniki. To wasz człowiek, amerykański lizus, opowiadał o „robieniu łaski” (czy jakoś tak) Amerykanom. Tak czy siak, dawniej pompowaliśmy nasze zasoby we wschodnie „zabawki”. Dziś inwestujemy i będziemy coraz więcej inwestować w zabawki „zachodnie”, a także płacić kary korporacjom za „nieuzyskane dochody”;

16. Człowiek, który „wypinkowywał” ze swego otoczenia najsprawniejszych, bo mogli z nim konkurować – odniósłszy dla was największy sukces w postaci 2-kadencyjnych rządów – zrejterował jak szczeniak z premierowskiej funkcji: albo coś namotał i zwiał, albo poszedł na lep kasiory: ładnego macie przywódcę;

17. Wieszając psy na konkurencji, którąście robili w jajo przy okazji POPiS (podchody pod premiera z Krakowa) – tak zarządzaliście swoją „demokracją”, że owi „obwiesie” 10 lat wcześniej „wzięli wszystko”, a kiedy to niczego was nie nauczyło – powtórzyli to w 2015 roku: nadal twierdzicie, że to elektorat dał się ogłupić oszalałym czarom-marom. Nadal ich macie za „obwiesiów”, nie kryjecie się z tym, demokraci spod…;

18. Z około 100 tysięcy Nomenklatury, jaką zastaliście w 1989 roku, rozdęliście ją do ok. 700 tysięcy. Załóżmy, że to jest zbawienne i postępowe. Ilu w tej Nomenklaturze było nie-swojaków? Czemu się teraz dziwicie?

19. Ogarnęliście kraj sitwiarską siecią zaprawioną w tym, by każde wybory były wasze, a każda wasza geszefciarska robota była podparta „wolą społeczeństwa” reprezentowanego najczęściej przez beneficjentów tego sitwiarstwa. By każda funkcja publiczna była trofeum, a nie obowiązkiem publicznym;

20. Piejąc o demokracjach wszelkich – czynicie trędowatymi każdego, kto wam zarzuca niecnoty rozmaite;

21. Spowodowaliście, że takie środowiska jak prawnicze, sportowe, lekarskie, skarbowo-windykacyjne, kościelne, urzędnicze, nawet biznesowe, itp. – potworzyły sobie „państwa w państwie”, robiąc co im się żywnie podoba, w dość luźnym związku z konstytucyjnymi zasadami prawa i sprawiedliwości;

22. Zapisaliście w Konstytucji „społeczną gospodarkę rynkową”, którą od początku po dziś traktujecie jak zasłonę dymną, a nie obowiązek do wykonania, powinniście po kolei tłumaczyć się z tego zaniechania przed Trybunałem Stanu;

23. Stworzyliście Regulamin Sejmu, na mocy którego Sejmem współkieruje co najwyżej kilkunastu osobników, pozostali są skrępowani i robią co im się każe, inaczej lądują w rubryce „podskakiewicze”, jako niepewni;

24. Rozbudowaliście „system instrukcji elekcyjnych”, zwanych Ordynacją Wyborczą, na mocy której bierne prawo wyborcze (prawo do kandydowania) jest na pewno ograniczane, a być może wprost odbierane wielu potencjalnym kandydatom;

25. Mit o „zielonej wyspie” już chyba wyparował nawet wam. Ale nadal żyjecie mitem o niesłychanie ważnej roli Polski w Europie i w demokratycznej społeczności międzynarodowej. Ile wygenerowano w Warszawie decyzji i procedur, na mocy których Polska wpłynęła na losy Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, a choćby Litwy?

26. Symbolem tego, co wasz rodzony minister nazwał „państwem teoretycznym”, a nawet „wał, zadek i kamieni kupa” – jest Katastrofa. Historia świata nie zna przypadku bałaganiarstwa, niekompetencji, intryganctwa, zaniedbań, tumiwisizmu – który doprowadziłby do takiej tragedii. I co? Dla was „nie ma sprawy”, bo to „bliźniak oszalał”;

27. W sztuce zamiatania pod dywan spraw, które w cywilizowanym kraju (niekoniecznie demokratycznym) rozliczanoby w trybie pilnym i sądownie – jesteście mistrzami;

28. Kiedy niespodziewanie utraciliście urząd Prezydenta RP – spreparowaliście konstytucyjne narzędzie do izolowania go i zmarginalizowania, a kiedy utraciliście Parlament – podnieśliście larum na całą Europę, wznosząc okrzyk „Polski nam nie odbiorą”. Znaczy, ona wasza?

29. No, a kiedy ktoś taki jak ja pisze podobne słowa – udajecie, że nie rozumiecie, albo jeszcze chytrzej odpowiadacie: pan nas źle zrozumiał.”.

Autorem powyższych tez jest Jan Herman - matuzalem.salon24.pl/699777,co-ty-robisz-z-wygrana-kod-owniku piszący m.in. po to, by otworzyć nam możliwość umocnienia wspólnoty Polaków m.in., przez rozwój samorządności.

Czy dający się zaobserwować podział na „my” i „oni” da się zminimalizować? Może – spokojnie o tym rozmawiając, nazywając zło złem, trzymając zwieracze złych emocji, w tym agresji, ale samego zła jeszcze nikomu nie udało się zwalczyć. Zło samo nie odda pola…

Zdaniem p.J.Staniszkis – „Największy wpływ na władzę ma „głodna posad masa” skupiona wokół PIS, w której ze świecą szukać ludzi bezinteresownych.”

Polska.newsweek.pl/jadwiga-staniszkis-polska-rzadzi-glodna-posad-masa-,artykuly,380964,1.html

Każdy z nas mógłby wskazać osoby dzielne i te, które płyną… Ci drudzy dla pomocy społecznej wydają się być poważnym balastem i jedną z przyczyn dysfunkcjonalności tej instytucji polityki państwa, boć przecie nie społeczeństwa, którego nie ma, bowiem „my” to zbiorowość mogącą mieć ambicję organizowania się w społeczeństwo. Skoro pomoc jest i coraz wyraźniej staje się państwowa, to co znaczy państwowy, państwo i nibypaństwo, o którym pisze Piotr Stankiewicz w swoim zbiorze esejów „21 polskich grzechów głównych” Bellona W-wa 2018 pisze na str. 115 charakteryzujące się m.in. tym, że „wysyła obywatelom komunikat, że w razie kłopotów zostaną na lodzie” G.Sroczyński.

Z syntetycznym określeniem tego czym jest państwo można się zapoznać czytając tekst Arno Alzenbachera o państwie w jego książce Wprowadzenie do filozofii wyd. UNUM Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Teologicznego Kraków 1992 d. 273.

„Arystoteles nazywa człowieka istotą polityczną. (Ale ten sam Arystoteles dostrzegł różnicę między ekonomią, czyli gromadzeniem bogactwa nie tylko dla pomnażania dobra prywatnego, ale by także służyło dobru wspólnemu, a chremastyką, czyli gromadzeniem bogactwa wyłącznie dla pomnażania dobra prywatnego (ludzi to czyniących nazwijmy chremastykami, ułomnymi obywatelami – niekompetencja). Rozumie przez to, że społeczny charakter człowieka jest z natury ukierunkowany na państwo (jako cel, ale w przypadku chremastyka państwo zwykle bywa traktowane wyłącznie jako żer - niekompetencja). Dopiero w państwie ludzkość osiąga ten stan samoistności (autarkii), który umożliwia samorealizację jednostki we wspólnocie i społeczności (państwo jako warunek tworzenia ze zbiorowości wspólnot, społeczności. Tym skuteczniejsze państwo, im bardziej troszczy się o tworzenie zrzeszeń, stowarzyszeń, wspólnot, społeczności – chciałoby się powiedzieć). W tym sensie państwo jest całością społeczności (zbiorowości osób na jego terytorium – niekompetencja), która to społeczność i jej instytucje mają skutecznie i wszechstronnie gwarantować warunki samorealizacji obywateli. Jego (państwa) celem jest szeroko rozumiane dobro wspólne jego obywateli. (Włącznie z takimi wartościami jak bezpieczeństwo, zrównoważony rozwój, etc. – niekompetencja).

Polakiem, obywatelem jest mieszkaniec Polski gotów inwestować w program przekształcania zbiorowości Polaków w społeczeństwo Polaków składające się z etnicznych Słowian, ale także z nieetnicznych nacji, w tym np. Żydów, jeśli są gotowi i inwestują w ten program. Aliści rodzi się np. pytanie, czy etniczni Słowianie żyjący w Polsce chcą inwestować w dobro wspólne i w przekształcanie zbiorowości Polaków w społeczeństwo Polaków tworzące społeczne instytucje, w tym pomoc społeczną, a także czy inne, nieetniczne nacje są gotowe i inwestują w dobro wspólne i w przekształcanie zbiorowości w polskie społeczeństwo? Odnieść można wrażenie, że znakomita większość obywateli nie ma woli inwestowania w rozwój zbiorowości Polaków w polskie społeczeństwo. Czy zatem przed nam jedynie następny rozbiór Polski?

Dla osiągnięcia dobra wspólnego w państwie wyłaniana jest władza wyposażona w prawo do dyktowania idei, form i mocy. Jeżeli jednak władza nie służy ludowi lub bardziej dba o swoje interesy – przestaje mieć mandat do reprezentowania suwerena. Najwyższa władza wykonywana jest w formie ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Możemy rozróżnić cztery dziedziny zadań państwa:

 Prawo: Państwo jest przede wszystkim "zrzeszeniem pewnej liczby ludzi pod rządami prawa" (Kant) i w tym charakterze winno jako państwo praworządne zapewniać porządek prawny i pokój wewnątrz swoich granic. Aliści, coraz bardziej oczywistym staje się, iż globalne problemy, w tym np. bezpieczeństwo (safety) i (security) mogą być rozwiązywane globalnie, a nie przez działania poszczególnych państw.

Bezpieczeństwo zewnętrzne: Państwo powinno skutecznie zapewniać niezależność na zewnątrz (armia i polityka zagraniczna).

Państwo powinno gwarantować społeczne, kulturalne i gospodarcze warunki samorealizacji swoich obywateli. Dzieje się to w ramach polityki społecznej, kulturalnej i ekonomicznej. W tym zakresie działa ono na zasadzie pomocniczości, tzn. wspiera i uzupełnia działalność rodziny i sił społecznych. (podkreślenie autora listu. Czy i kto ocenia jak władza realizuje tę powinność? Przecież nawet media przestały pełnić funkcje kontrolne ostentacyjnie przedstawiając się jako obrońcy określonych grup interesu…)

 W jakiej mierze państwo poprzez prawo, politykę bezpieczeństwa, politykę społeczną, kulturalną i gospodarczą może zapewniać ludzkie dobro zbiorowości jego obywateli, jak niektórzy sądzą społeczeństwu, zależy od tego, o ile z perspektywy społeczeństwa może ono być rzeczywiste jako idea moralna (Hegel). (a jeśli obywatele nie uważają, by państwo poprzez m.in. prawo, politykę społeczną zapewniało ludzkie dobro obywatelom, a tym samym nie jest dla nich rzeczywiste jako idea moralna co zwykle czynią? Być może stają się obojętni, emigrują, biernie przyglądają się…, zwłaszcza, gdy osoby sprawujące władzę traktują obywateli jak zasób ludzki, który można eksploatować, traktują przedmiotowo, manipulują nimi – patrz hamowanie w psychologicznym efekcie metamorfozy. W świecie owadów efekt metamorfozy polega na przeobrażeniu się poczwarki w pięknego, dobrego motyla budzącego podziw i zachwyt. Obserwowany u gatunku homo sapiens odwrotny do obserwowanego w świecie owadów efekt metamorfozy polega na przeobrażeniu się „motyla” w czas wejścia do grona osób sprawujących władzę w poczwarę, a bywa w larwę gotową pożreć wszystko co żyje. Nie trzeba zbytnio wytężać wzroku by dostrzec wokół takie larwy i ich ofiary. Żadna demokracja, żaden liberalizm nie jest w stanie ochronić ludzi przed pazernością larw. Prawdopodobnie w przyszłości rosnąć będzie liczba ofiar ich poczynań.). Urąga rozumowi oczekiwanie przez „larwy” wysokiej efektywności pracy od pracowników traktowanych przedmiotowo. Nierozumny jest woźnica oczekujący by koń ciągnął ciężar – nie dając mu stosownej porcji owsa.

Z pojęciem państwa jako idei moralnej pozostają w związku inne jego zadania. Arystoteles główne zadanie państwa widzi w tym, że poprzez sprawiedliwy charakter praw umożliwia ono pod każdym względem dobre życie obywateli. Według Hegla państwo jako "rzeczywistość idei moralnej" jest w stosunku do samoporuszającego się procesu (5.6.4.) czymś, co jest "samo w sobie rozumne", przy czym naturalne korzenie rozumu i etosu państwa powinny leżeć w rodzinie i w społecznych zrzeszeniach. (niestety, zwykle władza rości sobie tytuł do bycia rozumną, obywateli, rodziny, społeczne zrzeszenia traktując przedmiotowo). Z korzeni tych wyrasta od dołu idea moralna państwa jako rozumna tożsamość obywateli. (problem w tym, że nie jest pewnym, czy w wyniku mnożenia się niesprawiedliwych praw - tożsamość Europejczyków , czyli świadomość wspólnych cech i poczucie jedności nie ulegają erozji, co ogranicza procesu konstruowania dobrych relacji człowieka z innymi ludźmi, innymi istotami, z Naturą – niekompetencja). W przeciwieństwie do tego Kant uważał, że zadanie państwa ogranicza się wewnątrz do jego roli jako państwa praworządnego, które każdemu obywatelowi zapewnia przestrzeń, dla samorealizacji, samo nie stając się ideą moralną. Według Marksa państwo (a wraz z nim prawo) jest z zasady jedynie narzędziem klasy panującej. Uważa on, że rewolucja proletariacka uczyni państwo zbędnym. Skoro bowiem zmieni ona stosunki społeczne, wtedy proces społeczny zupełnie sam z siebie przybierze obrót pożądany i nie będzie już potrzebował państwa. Marzenia o kosmopolitycznym państwie…

Władza zwierzchnia w RP należy do Narodu (art. 4 Konstytucji RP). Niestety, Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. W sytuacji, gdy coraz wyraźniej władza suwerennego państwa alienuje się ograniczając Narodowi bezpośrednie sprawowanie władzy, a ponadto nominalna władza jest ograniczana, a bywa powodowana wolą możnych graczy grających globalnie (i nie ważne czy są to Ameryka, ze swymi dozgonnymi sojusznikami, UE, z dominującą rolą Niemiec, czy Chiny, kokietujące swoją szybko rosnącą potęgą gospodarczą) – suwerenność państwa terytorialnego i podmiotowość Narodu w związku z globalizacją ulegają i ulegać będą erozji…

Postęp w świadomości wolności ma ten skutek, że państwo może spełniać swoje zadania tylko jako demokracja oparta na wolności, a więc w "rządzeniu ludem przez lud dla ludu" (A. Lincoln).”, a nie przez niejawne sieci (hien sprawujących rządy nad osłami – za Arystotelesem).

Przykład stosunków społecznych, w tym stosunków w pracy w Wielkiej Brytanii.

„Otóż, dzięki bardzo wysokiemu poziomowi praw pracowniczych na wyspach, brytyjskie stosunki pracy są bardzo pozytywne. Podniesienie głosu na pracownika, wrzaski, przekleństwa, grożenie zwolnieniem z pracy są traktowane jako bullying (poniżanie) czy harassment (prześladowanie). Każdy pracownik, czujący się poniżany czy prześladowany przez kogoś, ma prawo zgłosić firmie skargę przeciwko takiej osobie, bez względu na stanowisko zajmowane przez taka osobę w firmie, a firma ma obowiązek skargę rozpatrzyć, szybko, rzetelnie i obiektywnie.

Każda firma na wsypach ma obowiązek zwalczać stres pracowników wywołany przez środowisko pracy, np. przez kierownika stosującego wobec swoich podwładnych poniżanie czy prześladowanie, co wywołuje wśród pracowników stany stresowe. Jeżeli pracownik takiej firmy, informuje firmę o tym, że styl pracy kierownika wywołuje w nim stres, a firma nic z tym nie zrobi, to firma naraża się na bardzo poważne konsekwencje prawne i finansowe swojego zaniechania.

O tych wszystkich okolicznościach, managerowie na wyspach bardzo dobrze zdają sobie sprawę, poprzez unikanie zachowań mogących być interpretowanymi jako poniżanie czy prześladowanie, dlatego stosunki pracy na wyspach są bardzo pozytywne.”

ANDRZEJ WOJTYCZKO

http://rosemann.salon24.pl/703428,europa-popelnia-samobojstwo

A w Polsce jaki jest „profil” stosunków społecznych, w tym stosunków w pracy?

Może jednak społeczny charakter człowieka jest bardziej ukierunkowany na stowarzyszenie, zrzeszenie, sieć, grupę, etc, bardziej lub mniej otwartą, a nie na państwo, które także znajduje się w stanie chronicznego, pogłębiającego się kryzysu związanego choćby z tym, że staje się ono zakładnikiem wierzycieli. Pytanie to wyrasta z potrzeby zrozumienia interdyscyplinarnego fenomenu sieci (właściwości), struktur (instrukcji) i systemów (modeli) i wpływu tych idei na życie publiczne, który ogranicza egoizm człowieka preferujący walką nad współdziałanie.

Skoro obserwuje się procesy łączenia się państw w nowe podmioty – czy aktualnym jest stwierdzenie, że dopiero w państwie ludzkość osiąga ten stan samoistności (autarkii), który umożliwia samorealizację jednostki we wspólnocie i społeczności. W tym sensie państwo jest całością społeczności, która ma skutecznie i wszechstronnie gwarantować warunki samorealizacji obywateli. A co gdy państwo tego nie czyni traktując ludzi przedmiotowo, podporządkowując „ludzkość” korporacjom? O ironio, z tego stwierdzenia wynika, że to nie państwo ma gwarantować warunki samorealizacji obywateli, a nieistniejąca społeczność, która coraz bardziej przypomina zbiorowość jednostek głównie ze sobą konkurujących, walczących, wykluczających innych. Ile w związku z tym traci się sił tkwiących w narodzie? Trudno zliczyć…

Kryzys państwa to także wcale nie jednostkowe przypadki wykorzystywania władzy do celów osobistych i grupowych, a nie dla dbania o dobro wspólne. Troszczenie się przez osoby sprawujące władzę państwową o interes osobisty, czy partii, stowarzyszenia, zrzeszenia, drużyny, która wyniosła te osoby na wysokie szczeble na drabinie awansu w strukturach władzy ma miejsce zwykle, gdy nie ma skutecznych mechanizmów kontroli władzy, gdy obywatele pozbawiani są możliwości sprawowania takiej kontroli, choćby przez odsuwanie ich i ich zrzeszeń od planowania, organizowania, kontrolowania i motywowania osób realizujących politykę. Przykładem może być pomoc społeczna, której zarządzaniem zajmują się głównie osoby z naznaczenia władzy.

Skoro państwo (władza i obywatele) powinno gwarantować społeczne, kulturalne i gospodarcze warunki samorealizacji swoich obywateli, skoro dzieje się to w ramach polityki społecznej, kulturalnej i ekonomicznej, to czym jest „polityka społeczna”?. Poszukując definicji tego określenia, należy zwrócić uwagę na to, że w zakresie polityki społecznej państwo działać powinno na zasadzie pomocniczości, tzn. wspierać i uzupełniać działalność rodziny i sił społecznych. Niestety, obecna „polityka społeczna” to - jak się okazuje – przede wszystkim wcale skuteczny instrument pozyskiwania głosów przez partie sprawujące władzę centralną. Skoro państwo powinno działać m.in. z uwzględnieniem zasady pomocniczości – to dlaczego np. w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie nie czyni rodzin dotkniętych przemocą i ich zrzeszeń partnerem i jednym z realizatorów programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, zwłaszcza, że np. Hegel twierdzi, iż państwo jest "samo w sobie rozumne", gdy naturalne korzenie rozumu i etosu państwa leżą w rodzinie i w społecznych zrzeszeniach, z którymi jak należy zakładać władza winna w permanencji komunikować się, rozmawiać i wspólnie planować i realizować politykę, także dlatego, iż z korzeni tych wyrasta od dołu idea moralna państwa jako rozumnej tożsamości obywateli. Gdy takiej komunikacji, rozmowy i wspólnego planowania i realizowania polityk nie ma, gdy polityka społeczna jest przez władze traktowana instrumentalnie – zwykle pojawia się to, co określane jest jako alienacja władzy, a co gorsze odwrócenie się obywateli od spraw wspólnych. Taka polityka staje się narzędziem klasy panującej i możnych globalnych graczy, co zwiększa dysfunkcjonalność państwa, ogranicza możliwość wspierania osób i rodzin najbiedniejszych, a tym samym pogłębia kryzys państwa, ale i wielu rodzin. Gdy nadejdzie kryzys gospodarczy, a taki w gospodarce kapitalistycznej zwykle pojawia się po okresie prosperity – nastanie okres chaosu wyrzucającego najsłabsze osoby i rodziny nie tylko na margines życia publicznego, ale poza granice przetrwania. Czy my sami, czy władza przygotowuje nas na taki czas?

Nie ma pewności czy Polska, czy polskość ostanie się… Są powody by przypuszczać, że jeśli się ostanie, to głównie przez troskę Polaków o rozwój polskiej kultury, w tym sztuki.


Poszukując prawdy słucham tego, co mówią osoby odnajdujące w sobie moc dokonywania zmian formy spadania. Bo, że spadamy - to jest oczywiste...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka