Wielu z nas ma już swoje lata, najwyższy więc czas zrozumieć parę banalnych w sumie prawd.
Na początek: nie ma czegoś takiego jak obiektywna fotografia.
Co prawda w każdej kamerze znajduje się część zwana obiektywem, ale nie dajmy się zwieść, to tylko przypadkowa zbieżność. Proszę spytać znajomego fotografa, albo fotografika (ci drudzy mają pretensje do bycia artystami, ale zwykle wcale się nie różnią od tych pierwszych), albo jeszcze lepiej redakcyjnego fotoedytora. Odpowiedzą, że każda fotografia to jak najbardziej subiektywne spojrzenie. Czasem ładne, czasem brzydkie, czasem zabawne, czasem wybitne. Czasem miłe dla fotografowanego obiektu, a czasem niespecjalnie. Jeśli to jest jasne, przejdźmy do następnego punktu...
Jak to się dzieję, że takie, a nie inne zdjęcie ląduje w gazecie?
Wiele zależy od dziennikarza, wiele od sekretarza redakcji, sporo od fotoedytora (czyli osoby odpowiedzialnej za dostęp do możliwie dużej bazy zdjęć i jednocześnie sprawnie się po takiej bazie poruszającej), wreszcie pozostaje pewne pole dla przypadku. Jak dziennikarz pisze, że któremuś politykowi spada poparcie w sondażach, to prosi fotoedytora o portrecik smutny lub zatroskany. Jak rośnie to polityk ma wyglądać na wesołego albo pękającego z dumy. Czasem wymagania dziennikarza, ewentualnie sekretarza redakcji, udaje się zaspokoić w 100 procentach, a czasem umieszcza się to, co akurat udało się znaleźć, mimo że pasuje tak sobie. Tutaj dochodzą jeszcze dodatkowe czynniki. Czasem redakcja, sekretarz redakcji, dziennikarz, fotoedytor tego polityka bardziej lubi, a czasem mniej. Niestety, media są dość rozpieszczone i lubią, żeby politycy zabiegali o ich przychylność. Jeśli natomiast jakiś polityk - bardzo rzadko, ale czasem się to zdarza - otwarcie deklaruje wrogość do danego medium, to medium to tym bardziej nie widzi powodu, żeby w zdjęciach specjalnie przebierać. Chyba że...
Czasem nawet nielubianemu trzeba oddać honor.
Tak się czasem zdarza. Komuś przytrafiło się nieszczęście, zachorował, stracił kogoś bliskiego, a w szczególnym przypadku sam odszedł na tamten świat. Czasem dziennikarz, redaktor, fotoedytor szczerze czują, że odtąd należy się takiemu komuś potraktowanie ze szczególnym szacunkiem - w końcu jesteśmy tylko ludźmi - a czasem, guzik to fotoedytora, dziennikarza i sekretarza redakcji obeszło - w końcu jesteśmy tylko ludźmi - ale przecież zdają sobie sprawę, że ktoś mógłby ich nie daj boże posądzić, że się nie umieją zachować, więc też chcąc nie chcąc przyłączają się do mówienia o zmarłym tylko dobrze. Zwracam uwagę na te dwa wyrazy: "tylko dobrze"...
Ludzie nie są aniołami. Każdy ma wady.
Dlatego, nie jest rozsądnie szukać prawdy o ludziach czytając wyłącznie napisy na płytach nagrobnych. Tam jest tylko część prawdy, podobnie jak w gazetowych fotografiach. Ale żyjemy w wolnym kraju i jeśli ktoś chce się upierać, że dopiero z mów żałobnych dowiedział się prawdy, cóż, jego wybór.
* * *
Na deser część multimedialna. Parę znakomitych przykładów pracy fotoedytora z najbardziej szanujących się mediów oraz moja ulubiona mowa żałobna. Poniżej linki. Miłego odbioru.
zdjęcie 1. zdjęcie 2. zdjęcie 3. zdjęcie 4. zdjęcie 5. kolaż mowa
Inne tematy w dziale Rozmaitości