Pod KAŻDYM SŁOWEM Jarosława się podpisuję. Ale przecież wszyscy wiedzą, że ze mnie skończony Michnikoid. Zastanawia mnie więc, jak poradzą sobie z tym przemówieniem stronnicy Prezesa.
Na samym początku mamy tam z nagła PRZYJAŹŃ do Rosjan. Zamiast POJEDNANIA, do którego pchają nas ciemne siły z Czerskiej Prezes zaproponował dwa słowa: NOWE oraz ZMIANĘ, ale przecież dokładnie o to samo chodzi. Dalej jest pamięć o MILIONACH ROSYJSKICH ŻOŁNIERZY i ani słówka o gwałtach, rabunkach, czy choćby niewoli jaką nam oni przynieśli! Mamy ZBRODNIĘ katyńską, ale nie padło słowo klucz - LUDOBÓJSTWO! Toż tym właśnie jednym słowem miało się w istocie różnić niewygłoszone w Katyniu przemówienie Lecha od tego wygłoszonego przez Tuska. Jeszcze dalej sprawa horrendalna - rozliczenie stalinizmu jest problemem OBYDWU NASZYCH NARODÓW. Jak to? Co to za dziwny znak równości pan Prezes nam tu postawił? Grupiński mu ten tekst pisał, czy może któryś z doradców Putina? No i na koniec największe zdziwienie. Jak to? Świeczki w sowiecki Dzień Zwycięstwa stawiać mogą tylko wykorzenieni, ale już starannie i elegancko wyprodukowane przemówienia o MILIONACH ROSYJSKICH ŻOŁNIERZY WALCZĄCYCH Z NIEMIECKĄ III RZESZĄ przystoją najpatriotyczniejszym z patriotów?
Z całą pewnością wszystkie chytre postpolityczne pigułki zostaną gładko przełknięte przez tych spośród sympatyków pana Prezesa, którzy tak naprawdę nie słuchają słów, a jedynie sprawdzają KTO mówi. Pytanie jednak co z tymi z naszych przyjaciół, którzy tu w salonie suchej nitki nie zostawiali na Wyborczej z jej POJEDNANIEM i na przemówieniu Tuska z jego PŁASZCZENIEM SIĘ przed Rosjanami. Ale to na szczęście nie mój problem.
Inne tematy w dziale Polityka