s.flores s.flores
28
BLOG

Obiecałem, ale...

s.flores s.flores Polityka Obserwuj notkę 2

Obiecałem sobie, że nie skomentuję ostatnich rewelacji o Kaziu, ale widać taki sam jestem stały jak on...

Nigdy za gościem nie przepadałem. Nieustannie wprowadzał mnie w zażenowanie. Niezależnie, czy był bliżej, czy dalej moich politycznych sympatii. Kompletnie nie rozumiałem, co tak bardzo się w nim ludzim podobało. Ostatnie rewelacje, mam nadzieję położą temu kres. Być może tym razem z naszej polskiej koltuńskiej duszy wyniknie coś pożytecznego.

Chciałem tylko zuważyć dwa drobiazgi -

Po pierwsze prawdziwa obrzydliwość Kazia jest zupelnie gdzie indziej, niż się komentuje. Zakochał się i rzuca żonę? Zdarzało się lepszym od niego. Ale to, że kompletnie nie pojął, że to go skreśla z życia politycznego, że ciągle próbuje jakiś medialnych i politycznych gierek, że uśmiecha się filuternie, że liczy na sympatię, empatię, czy może na to, że komuś zaimponuje - to nie do zniesienia!

No i rzecz druga. Wczoraj przeczytałem komentarz Pospieszalskiego, a dziś wysłuchałem Lichockiej. Nie jestem obiektywny, bo oboje strasznie działają mi na nerwy, ale po takiej porcji świętoszkowatego uburzenia i źle skrywanej schadenfreude dosłownie mnie zemdliło.

 

 

U a k t u a l n i e n i e
 
Właśnie na stronie Dziennika pojawił się tekst Moniki Olejnik, w którym ta przypomina, Marcinkiewiczowi o rodzinie i wartościach chrześcijańskich. Oj, obrodziło tymi, co bez grzechu...

I jeszcze w Dzienniku znalazłem tekst Zaremby. A więc jednak ktoś zauważył sedno sprawy. Z testem Zaręby zgadzam się prawie w całości. To znaczy inaczej niż Zaremba nigdy nie uważałem Marcinkiewicza za sympatycznego. Tak czy inaczej z przyjemnością umieszczam link to artykułu:
Piotr Zaremba: M jak Marcinkiewicz

 

 

s.flores
O mnie s.flores

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka