OPERACJA „ORLE SKRZYDŁA”
Rozdział II „GIACOMO BALDINI”
Augusta. Sycylia. 18 września 2026.
Drzwi do gabinetu zamknęły się, Antonio usiadł w fotelu, naprzeciwko biurka, za którym siedział jego ojciec, Sergio Pozzallo.
Sergio wyjął cygaro, obciął końcówkę, zapalił i czekał spokojnie, aż jego syn zacznie rozmowę.
Antonio zapalił papierosa i powiedział:
- Ojcze, co byś zrobił, gdybyś dowiedział się o planowanym zamachu na papieża ?
- Skąd ci to przyszło do głowy !?
- Co byś zrobił w takiej sytuacji, ojcze ?
Sergio Pozzallo milczał przez chwilę.
- We Włoszech są tylko trzy poważne siły, które mogłyby tego dokonać: rodziny z północy, rodziny z południa oraz Loża WWW. Na dzień dzisiejszy, żadna z tych sił nie ma powodu, żeby dokonać tak drastycznego kroku, nawet Loża, bo przecież ma wpływowych ludzi za murami Watykanu. Masz jakieś informacje o których nie wiem ? – spytał Sergio.
A inne siły ? – spytał Antonio.
Ze światowych graczy, w grę wchodzą tylko: USA, Chiny, Rosja i Wschodnie Wybrzeże, czyli globaliści. Ale dlaczego ktoś z wielkich chciałby śmierci obecnego, niedawno wybranego papieża ? – spytał Sergio.
- Tego nie wiem, jeszcze nie wiem, ale otrzymałem wyraźny sygnał, że życie papieża będzie wkrótce zagrożone. ( To była prawda )
- Od kogo ten sygnał ?
- Tego nie mogę ujawnić, ale źródło uważam za bardzo wiarygodne. ( To była prawda )
- Czy dostałeś sygnały z innych źródeł ?
- Nie, tylko z tego jednego. ( To była prawda )
- Jeżeli informacje o planowanym zamachu okazałyby się prawdziwe, to co byś zrobił ? – spytał Sergio.
- Zrobiłbym wszystko, żeby uratować papieża. ( To była prawda )
- Nawet, jeżeli największe siły we Włoszech lub na świecie zaplanowałyby taki zamach ?
Antonio patrząc głęboko w oczy ojcu, odpowiedział powoli:
- Ojcze, jeżeli ktoś, nawet sam diabeł, zaplanował zamach na papieża, to ja, twój syn, Antonio Pozzallo, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby temu zapobiec, nawet kosztem swojego życia. ( To była prawda )
Sergio Pozzallo milczał patrząc na syna. Mijał czas, czas kiedy Sergio zrozumiał, że w jego synu nastąpiła przemiana. I bez wątpienia, była to przemiana na lepsze.
- Jak sądzę, oczekujesz ode mnie rady i pomocy w tej ważnej, dla ciebie kwestii ?
- Tak, ojcze.
- Tutaj, na Sycylii, mam duże wpływy, ale musisz mieć dojście do Rzymu, do Watykanu, bo jak rozumiem, podjąłeś decyzję i będziesz sprawę drążył do spodu.
- Tak, dlatego proszę cię o pomoc. – powiedział Antonio.
- Znam kogoś, kto może ci pomóc w tej sprawie. To mój stary przyjaciel, choć widujemy się rzadko. To Giacomo Baldini, który stoi na czele jednej z największych rodzin z północy. Na pewno zechce cię wysłuchać i jeżeli ktokolwiek może ci pomóc, to właśnie on.
-Dziękuję, ojcze.
***
Mediolan. 11 października 2026.
Gwar na lotnisku mediolańskim był taki, jak w ulu przed otwarciem sezonu zapylania.
Antonio Pozzallo i jego dwaj ochroniarze stali w umówionym miejscu, w holu głównym.
W pewnym momencie podeszło do nich dwóch mężczyzn.
- Don Antonio Pozzallo ? – spytał jeden z nich.
- Tak. – odparł Pozzallo.
- Don Baldini zaprasza, samochód czeka.
***
Z lotniska do siedziby rodziny Baldinich jechali około czterdziestu minut.
Była to posiadłość o powierzchni kilku hektarów, na zachodnim krańcu Mediolanu.
Dużo drzew, krzewów, dobrze wypielęgnowane trawniki. W środku posiadłości znajdował się dwupiętrowy dom z białą elewacją, obok domu był garaż, kilka budynków gospodarczych i kort tenisowy otoczony pięciometrową siatką.
Samochód po minięciu bramy, jechał wolno asfaltową drogą, która kończyła się na dużym placu przed domem. Wysiedli wszyscy oprócz kierowcy.
Z głównego wejścia do domu wyszedł mężczyzna z długimi, kruczoczarnymi włosami, zaczesanymi do tyłu.
- Don Pozzallo, witam w rezydencji rodziny Baldinich. – zagadnął mężczyzna o długich włosach.
- Witam. – powiedział Pozzallo.
Po przywitaniu się z gośćmi, mężczyzna powiedział:
- Proszę za mną, don Pozzallo, a pańscy ludzie …
- Guido i Andrea. – wtrącił Antonio.
- … zjedzą kolację z naszymi chłopakami. – dokończył.
- Guido, nareszcie posmakujesz mediolańskiej kuchni. Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz. – rzucił Antonio.
Cała czwórka roześmiała się.
Antonio Pozzallo został wprowadzony do dużego gabinetu. Na jego widok wstał z fotela szczupły mężczyzna, około sześćdziesiątki, o szpakowatych włosach i szarych, niedużych oczach.
- Giacomo Baldini.
- Antonio Pozzallo.
Uścisnęli sobie dłonie.
- Vito, zostaw nas samych. – powiedział Baldini.
Vito skinął głową i wyszedł z gabinetu. Giacomo Baldini przyglądał się uważnie swojemu gościowi. Bystre oczy Baldiniego, zdawały się prześwietlać promieniami rentgena postać Antonia.
- Proszę spocząć. – wskazał ruchem ręki na fotel.
- Cygaro ? – spytał Baldini.
- Nie, dziękuję, wolę zapalić papierosa.
- Śmiało.
Po chwili milczenia, zaczął gospodarz:
- Pański ojciec, z który rozmawiałem kilka dni temu, prosił mnie o rozmowę z panem i przekonywał, że mogę panu pomóc w bardzo ważnej sprawie. Oczywiście nie mogłem odmówić. Dom rodziny Baldinich jest zawsze otwarty dla syna Sergio Pozzallo.
- Dziękuję za te miłe słowa, don Baldini.
- W czym zatem mogę pomóc ? – spytał Baldini.
- Niedawno otrzymałem sygnał, że w najbliższym czasie dojdzie do zamachu na papieża.
Nawet, jeżeli słowa Pozzallo zrobiły na Baldinim duże wrażenie, to przyjął je z kamienną twarzą.
- A źródło, czy źródło tej informacji uważa pan za wiarygodne ? – spytał Baldini.
- Tak, uważam je za bardzo wiarygodne. – Jak większość ludzi, Antonio uważał swoją głowę i zmysły za bardzo wiarygodne. A czy zna pan jakieś szczegóły, cokolwiek ? – spytał gospodarz.
- Niestety, nie.
Baldini w milczeniu analizował to usłyszał.
- Uważam się za człowieka dobrze poinformowanego, przynajmniej na północ od Rzymu, ale o planowanym zamachu na papieża słyszę po raz pierwszy, właśnie od pana.
- Nawet pan sobie nie wyobraża, jak mnie zdumiała ta wiadomość. Mogę śmiało powiedzieć, że przeżyłem duży wstrząs. – powiedział zgodnie z prawdą Antonio.
- Rozumiem, że źródła pan nie ujawni ?
- Nikomu.
- Dobrze, zakładam, że informacja jest prawdziwa. – zaczął swój wywód Baldini. – Zastanówmy się, komu mogłoby zależeć na usunięciu obecnego papieża ? – rozważał na głos Baldini. – Z mojego doświadczenia wiem, że prawnicza zasada: „ is fesit, cui prodest „ – jest niezawodna. Natomiast w takim przypadku, obowiązuje jeszcze jedna zasada: zamachu nie wykonuje pomysłodawca, tylko pośrednik. Bardzo często zdarza się, że pośrednik wynajmuje podwykonawcę. Tak było w przypadku zamachu na Jana Pawła II w 1981 roku.
- Naprawdę ? – zdziwił się Pozzallo.
- Tak, zamachu dokonał Ali Agca z tureckich „Szarych Wilków”, mimo tego, że ówczesny papież nigdy nie powiedział złego słowa na temat Turcji. Z kolei, Agca został wynajęty przez bułgarskie służby – to wiemy. Bułgarskie służby prawdopodobnie zostały wynajęte przez enerdowskie służby …
- Jakie ? – spytał Antonio.
… inaczej mówiąc – niemieckie, bo było kiedyś takie sztuczne państwo założone przez ZSRR, po II wojnie światowej. Nazywało się NRD i było całkowicie podległe ZSRR, czyli dzisiejszej Rosji. Wracając do meritum, to są tylko przypuszczenia, ale bardzo logiczne. I tak dochodzimy do ZSRR, które prawdopodobnie zleciło zamach niemieckim służbom. To jest oczywiście nie do sprawdzenia, ale w tamtym czasie trwała „zimna wojna” i jedynym dużym graczem międzynarodowym, który skorzystałby na śmierci papieża, był ZSRR.
- Dlaczego ? – spytał Pozzallo.
- To proste, trwała rywalizacja pomiędzy wolnym Zachodem a zniewolonym Wschodem. Ówczesny prezydent USA, wciągnął ZSRR w wyścig zbrojeń, którego niewydolny system gospodarczy bloku państw komunistycznych, nie mógł wygrać. Po drugie, ówczesny papież był de facto misjonarzem, który podróżował po świecie i przywracał wiarę oraz ducha, milionom ludzi żyjącym w państwach komunistycznych. Krótko mówiąc, prezydent Reagan i papież Jan Paweł II, stanowili „śmiertelne” zagrożenie dla komunizmu, któremu przewodził Związek Radziecki. I na koniec: w 1981 roku, na przestrzeni niecałych dwóch miesięcy, dokonano zamachów na prezydenta Reagana i papieża Jana Pawła II. Na szczęście, oba zamachy okazały się nieudane, bo oni ucierpieli, ale przeżyli.
Giacomo Baldini zakończył krótki wykład historyczno-polityczny i zapadła cisza.
Antonio Pozzallo siedział i układał w głowie otrzymaną przed chwilą porcję wiedzy historycznej.
- Proszę mnie teraz uważnie posłuchać, don Pozzallo. Uruchomię mojego consigliere, który ma szerokie kontakty w Rzymie, mam do niego pełne zaufanie, ale dla bezpieczeństwa, nie powiem mu wprost o kogo chodzi konkretnie. Jeżeli coś będzie na rzeczy, to on się tego dowie i mi przekaże. Natomiast ja, poszukam dyskretnie jakichkolwiek śladów w środowisku rodzin północnych. Wiem, że jest pan zdeterminowany, żeby wyjaśnić tę sprawę, ale proszę być cierpliwym i nie robić niczego na własną rękę. Czy mogę na pana liczyć ?
- Zrobię tak jak pan zaleca. Obiecuję.
- Dziękuję. Kiedy spotkamy się następnym razem, ustalimy co dalej. Proszę przekazać pozdrowienia ode mnie dla pańskiego ojca, pozdrowienia od przyjaciela.
- Dziękuję za pouczającą rozmowę, don Baldini, a pozdrowienia oczywiście przekażę.
Mediolan. 22 grudnia 2026.
- Dzień dobry, don Baldini.
- Dzień dobry, don Pozzallo.
- Chodźmy do ogrodu, tam nikt nie będzie nam przeszkadzał. – powiedział Baldini.
Kiedy znaleźli się w ogrodzie, z dala od reszty domowników i pracowników zatrudnionych na terenie posiadłości, Baldini niezwłocznie przystąpił do rzeczy:
- Zdaje się, że wiem już wszystko, oczywiście bez wielu szczegółów. I nie są to wieści dobre.
- Czy wiadomo coś w sprawie zamachu ? – spytał Antonio.
- Do tego przejdziemy później. Przede wszystkim chciałem panu powiedzieć, że w ciągu roku, we Włoszech zajdą duże zmiany i niestety nieodwracalne. Na początek: upadnie rząd Giorgi Melone.
- Jak to, przecież rząd Melone ma stabilną większość w parlamencie, najbardziej stabilną od II wojny ? – zdziwił się Pozzallo.
- Odpowiednia ilość posłów została przekupiona lub zastraszona. Najpierw będzie bombardowanie medialne, oskarżające członków rządu Melone o defraudacje pieniędzy, przywłaszczanie mieszkań, itp. Oczywiście będą to fałszywki, ale któregoś dnia dojdzie do głosowania nad wotum zaufania i „niespodziewanie” rząd Melone upadnie. Nowy rząd rozpocznie akcje aresztowań pod tymi fikcyjnymi zarzutami a Komisja Europejska powie, że we Włoszech przywracana jest praworządność. I dalej pójdzie już z górki. Teoretycznie będą kolejne wybory, ale władza będzie cały czas w tych samych rękach, bo nie będzie żadnej realnej opozycji.
- Przecież duża część włoskiego społeczeństwa nie pogodzi się z taką sytuacją ?
- Dlatego Włochy czeka chaos, rozlew krwi i powolny rozpad.
- stwierdził Baldini.
- Czy można to zastopować ? – spytał Antonio.
- Niestety, w Rzymie rządzą siły antykonserwatywne a większość rodzin z północy ma wspólne interesy z wielkimi korporacjami i głosowanie zakończyło się wynikiem 2 : 11. Mój głos to jeden z tych dwóch … Głupcy ! – rzucił wzburzony Baldini. – To co się stanie we Włoszech to tylko wycinek. – ciągnął Baldini. – W ciągu kilku lat Europa zachodnia też zmieni się nieodwracalnie. Powstanie nowa, zachodnia Unia, która będzie przeciwwagą dla związku trójmorza …
- Czego ?
… trójmorza, czyli grupy państw z byłego bloku komunistycznego takich jak: państwa bałtyckie, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, jakieś z Bałkanów, może Finlandia, zresztą to są szczegóły. Powstanie nowa „żelazna kurtyna”, tylko role się odwrócą. Zachód będzie antyamerykański, a panujący tam ustrój, to będzie kolejna mutacja komunizmu, jak u Orwella. Tak będzie do czasu, kiedy władzę przejmą islamiści i wprowadzą szariat, czyli jeszcze lepszy ustrój. – powiedział sarkastycznie Giacomo Baldini. – Natomiast Wschód będzie proamerykański i konserwatywny. – dokończył Baldini.
- Skąd pan to wszystko wie ? – spytał Antonio. - Historia magistra vitae est, niestety, jak do tej pory niewielu nauczyła. Od dzisiaj będę żył w ciągłym niepokoju o swoją rodzinę i będę przygotowany na ewakuację. Zostanę biernym obserwatorem wydarzeń. – powiedział Baldini.
- A co z Sycylią ? – spytał Pozzallo.
- Tam też zbiorą się rodziny i dojdzie do głosowania. Przewiduję, że większość rodzin będzie przeciwna nowym porządkom i w ostateczności odłączy się od nowych Włoch. Jeżeli będzie inaczej to i tak Sycylia wywalczy sobie szeroką autonomię. Jesteście w końcu dużą wyspą, zamieszkałą przez zwarte społeczeństwo.
- Czy ma pan jakieś wiadomości na temat papieża ? – spytał Antonio.
- Ach, rozgadałem się na temat ponurej przyszłości, a przecież osoba papieża interesuje pana przede wszystkim. Sprawa wygląda tak: nie ma żadnych, chociażby najmniejszych sygnałów dotyczących papieża, Watykanu, Rzymu, czy czegokolwiek, co można by połączyć z zamachem. Jest kompletna cisza w eterze, jakby mgła spowiła tamten rejon. Całkowity brak informacji, oprócz oficjalnych komunikatów prasowych … I to właśnie jest bardzo podejrzane. – Baldini przerwał na chwilę.
- Tak to wygląda i tutaj moja rola się kończy. To co dzisiaj panu przekazałem zachowa pan dla siebie. Nie mogę panu pomagać nieoficjalnie ani oficjalnie, ze względu na bezpieczeństwo mojej rodziny. Ta gra toczy się dwa poziomy nad naszymi głowami. Przeżyłem tyle lat stojąc na czele rodziny Baldinich, ponieważ wiedziałem o rzeczach najważniejszych, jak również nie wiedziałem o rzeczach, o których bezpiecznie było nie wiedzieć. Czy pan mnie rozumie ? – spytał Baldini.
- Doskonale.
- Teraz więc, radzę panu n i e w i e d z i e ć nic na temat meczetu „Masdżid Rum”.
- Dziękuję z całego serca, don Baldini.
- Dalej musi pan walczyć sam. Proszę pamiętać, w tej grze może pan ufać tylko swoim ludziom lub komuś spoza Włoch. Ze świata mafii, wchodzi pan do świata służb i organizacji niejawnych, czyli na samo dno piekła. Tam działają najbardziej przebiegłe i bezwzględne suk…y na świecie. Powodzenia Antonio.
Rzym. Okolice meczetu „Masdżid Rum”. 3 stycznia 2027.
- Miałeś świetny pomysł z umieszczeniem tego podsłuchu, Guido. – powiedział Antonio i przejechał ręką po czuprynie swojego ochroniarza.
Obaj nie mogli powstrzymać się od chichotu. Siedzieli w pokoju, na drugi piętrze budynku oddalonego o 150 metrów od meczetu. Przez zasłonięte okna mogli obserwować główne wejście do meczetu.
W pokoju mieli dwa łóżka, stolik na posiłki, szafę i dwa duże stoły zastawione komputerami, monitorami, kamerami i sprzętem do nagrywania audio-video.
Antonio Pozzallo zarzucił swoją sieć.
Artykuł chroniony jest Ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych. tag: Historia i Teraźniejszość
Inne tematy w dziale Kultura