Właśnie wróciłem z krakowskiego Rynku, który się dziś przemienił w królestwo jazzu, gdyż od kilku dni odbywa się w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie „Summer Jazz Festival Kraków ”, doroczna muzyczna impreza zorganizowana po raz pierwszy w 1996 w trakcie obchodów 40-lecia Piwnicy pod Baranami.
Twórcą i dyrektorem tego Festiwalu jest niezastąpiony i bez reszty oddany muzyce Witold Wnuk, - vide: https://www.facebook.com/1785163170/videos/pcb.10216697407065972/1931472760391172 , którego do zorganizowania tego jazzowego festiwalu zainspirował unoszący się nad krakowską bohemą w czarnej pelerynie i złotym dzwoneczkiem w ręku legendarny czarnoksiężnik Piotr Skrzynecki, - nieodłączny ornament kultury kabaretowej, - vide: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRGH33KsH9BMhrTHropsGdQnYH_6EfQwU_3tg&usqp=CAU .
Dzisiaj w ramach wspomnianego festiwalu odbyła się plenerowa impreza jazzowa „New Orleans Sunday”. Przy cudownej, słonecznej pogodzie krakowski Rynek zamienił się w europejską, ba, światową stolicę jazzu, a pod Wawel zjechały najznamienitsze kapele z całego globu. Wszystko zaczęło się od parady przybyłych do Krakowa big bandów, które przemaszerowały wokół rynku. Było uroczyście, ale radośnie, melodyjnie i kolorowo.
Zaś panująca dzisiaj pod Wawelem atmosfera była egzotyczną mieszanką galicyjskiej kultury muzycznej wyrosłej na wiedeńskich walcach i Zielonym Baloniku będącym ołtarzem krakowskiej impresjonistycznej bohemy mieszczącym się w Jamie Michalikowej, - vide: https://www.salon24.pl/mproxy.php?url=https%3A%2F%2Fm.salon24.pl%2Fc497ba976b27235acb2c04755188c3b5%2C1200%2C630%2C1%2C0.jpg ; nowoorleańskich ulicznych zespołów jazzowych, - vide: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRHqWlFojdEdnUDdexMajSzvqA7nX5qBtpROQj-vFpg4FgMPZ9pfiWDxbMMYGGm3-TQK_M&usqp=CAU ; oraz starych i nowych kapel Królewskiego miasta, - vide: https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/3d/c3/60dc579fe4441_o_large.jpg .
I tak, Stołeczne Królewskie Miasto Kraków, na co dzień swoisty zaścianek o nietykalnych tradycjach zamieszkały od wieków przez uwrażliwionych duchowo koneserów sztuk pięknych, smakoszów kultury wysokiej i luminarzy nauk, patogennie odporny na wszelkiego rodzaju zmiany, gdyż mieszkańcy tego baśniowego miasta od zawsze hołdowali kanonowi, iż pośpiech poniża, a życie w tym mieście płynie tak wolno, iż kac mija, zanim jeszcze ośmieli się zrodzić, - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zostawiając za sobą wszelakie kłopoty, zmieniło się w oazę rozbawionych, przyjaznych sobie i niebojących się jutra ludzi szczęśliwych chwilą.
Mistyczna magia tradycyjnego jazzu wyzwoliła z zebranych na krakowskim Rynku ludzi z całego świata zdławioną pandemią oraz perspektywą wojny, - odnowioną energię i radość życia, - a magia jazzu przywróciła wątpiącym pewność, iż życie jednak potrafi być piękne.
Jazzmani grali co tchu na puzonach i trąbkach, wyczarowywali z fortepianowej klawiatury nadzieję na przyszłość, a wszystko w rytm porywającego bicia perkusyjnych bębnów.
I raptem wszyscy zaczęli się bawić beztrosko, szalenie i radośnie. Sędziwi klaskali, a młodzi ruszyli do tańca. Tańczyli wszyscy, biali, czarni i żółci, a jakaś prześliczna Mulatka tak się w tańcu ruszała, że miałem żal do Pana Boga, iż mi nakazał tak wcześnie się urodzić.
O tym, jak było dzisiaj na krakowskim Rynku potrafił zaśpiewać tylko Louis Armstrong, posłuchajcie proszę:
https://www.youtube.com/watch?v=rBrd_3VMC3c
I komu to przeszkadzało?
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależnybloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
@ALL
Uprzejmie informuję, że celem zachowania higieny dyskusji, niezwiązane z tematem hejterskie i niedorzeczne komentarze autorstwa pisowskich ortodoksów odgrywających się na autorze notki za jego krytykę PiS-u, - będę usuwał