echo24 echo24
801
BLOG

Bar w Hotelu Francuskim, - nieodłączny ornament Królewskiego Miasta przełomu lat 60./70.

echo24 echo24 Rozmaitości Obserwuj notkę 17
Najsłynniejsze hotele w Polsce

UWAGA! Trudny przekaz, tylko dla kumatych!

A teraz do rzeczy.

Portal internetowy „Kraków nasze miasto ”, - vide: https://krakow.naszemiasto.pl/krakow-hotel-francuski-wraca-do-zycia-zobaczcie-te/ar/c3-8927215?utm_campaign=CampaignName&utm_medium=push&utm_source=pushpushgo prezentując wartą obejrzenia imponującą galerię fotografii informuje z dumą:

Kraków. Hotel Francuski wraca do życia. Zobaczcie te wyremontowane wnętrza. Zabytkowy, o bogatej historii, Hotel Francuski przy ul. Pijarskiej w Krakowie wraca do życia. Jeszcze kilka lat temu miał być sztandarowym budynkiem znanego restauratora-celebryty. Skończyło się na interwencji komornika. Później trwał tu długi remont. Ostatnio jednak w budynku otwarto Klub Olimpijski, (którego otwarcie zaszczycił swoją obecnością prezydent Andrzej Duda, - przypis autora notki), a teraz zorganizowano dzień otwarty. To świadczy o tym, że hotel próbuje wrócić do okresu swej świetności. "Otwieramy nową kartę historii H15 Hotelu Francuskiego, który po 110 latach ponownie wita swoich Gości odnowionym obliczem" - tak napisali na stronie internetowej hotelu jego zarządcy i wspominają historię miejsca:

"Hotel Francuski (obecnie H15 Hotel Francuski) zbudowany został w latach 1911-1912 wg projektu Zbigniewa Odrzywolskiego i Bronisława Colonna-Czosnowskiego. Obiekt rozpoczął swoją działalność 1 czerwca 1912 roku i był wówczas najnowocześniejszym krakowskim hotelem, wyposażonym we wszystkie cuda ówczesnej techniki - własny automobil przywożący Gości z dworca, pneumatyczną pocztę, centralne ogrzewanie, wanny w łazienkach, a nawet kurki kranowe pokryte złotem. Nic zatem dziwnego, że szybko zyskał renomę najbardziej ekskluzywnego hotelu w mieście, stając się ulubionym miejscem spotkań intelektualnej elity Krakowa. W latach powojennych budynek został upaństwowiony, ale nadal pełnił rolę hotelu. W 1955 hotel przeszedł pierwszą renowację, kolejna nastąpiła w latach 1988-1991. W 2022 roku wnętrza hotelu poddane zostały liftingowi, umiejętnie łączącemu klasyczną architekturę z nowoczesnymi aranżacjami…"

Mój komentarz:

Zarządcy nowo otwartego Hotelu Francuskiego w opisie historii tego kultowego miejsca zapomnieli jednak wspomnieć o słynnym barze w tymże hotelu, gdzie na przełomie lat 60./70., w formule „konspiracyjnej” wobec komunistycznej wówczas Polski, spotykał się starannie oddestylowany kwiat złotej młodzieży i niebieskich ptaków Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa.

Pozwólcie tedy Państwo, że jako jeden z czołowych wagantów ówczesnej krajowej ekstraklasy uzupełnię tę historyczną lukę.

Otóż we wspomnianym na wstępie okresie szaroburego Peerelu, w Krakowie, jak już nigdy potem kwitło życie bynajmniej nie szare, a serce miasta tętniło w „świątyniach opaczności losu”: Barze w Hotelu Francuskim, Grandzie, Kaprysie, Cyganerii, Warszawiance..., gdzie przy ciepłej wódeczce i tatarze z siekanym małosolnym ogórkiem, - w kreślonym znakiem czasu desperackim tańcu pawi pląsał kwiat królewskiego grodu, niebojących się jutra ludzi szczęśliwych chwilą. I wszyscy byli radośni, choć nie było tlenu.

W tych niezapomnianych miejscach, już nad ranem, zbierała się śmietanka krakowskich birbantów ściekających z nigdy nie policzonych balów, rautów, bankietów, biesiad i popijaw, by przy nieczynnej kuchni i dogasających rytmach pucio pucio dorżnąć się w eleganckim towarzystwie mających sobie coś do powiedzenia ludzi z nazwiskami, fantazją, pieniędzmi, pod okiem czujnych ubeków, którzy byli wszędzie.

O Barze w Hotelu Francuskim podwawelski pisarz Roman Wysogląd w dzienniku zatytułowanym „Poczet Potworów Krakowskich” tak pisał:

Bar w Hotelu Francuskim. Najbardziej ekskluzywna pijalnia wód wyskokowych. Salka składała się z solidnego baru z krzesłami przyspawanymi do podłogi, loży na kilka osób, dwóch stolików oraz podestu dla orkiestry. W barze tym spotykały się wyższe kręgi waluciarskie, prywaciarze niebojący się ujawnić, iż mają pieniądze, krakowscy artyści, architekci, lekarze, jagiellońscy profesorowie, a także panienki szukające pracy i brakującej im na co dzień podniety. Bywały tam również dziewczyny z „dobrych domów” i jak wszędzie, - przypadkowi „inni”, w tym dużo cudzoziemców. Znali się tam prawie wszyscy, zaś przed wtargnięciem „obcego” bronił nas wkraczający natychmiast do akcji portier zwany Aznavourem, którego amatorska twórczość malarska „ozdabiała” ściany wokół szatni. Po latach Aznavour przestał nas traktować jak obcych, a orkiestra potrafiąca otwierać ludzkie serca, wzbudzać żar w sercach lub przyprawiać o łkanie, a w razie potrzeby chwili zbliżać tych, którzy się jeszcze przed chwilą nie znali, grała tak długo jak tylko sobie zażyczyliśmy, oczywiście nie za darmo, zaś nudzące się przy barze panienki ustępowały „naszym” kobietom miejsca uważając, że są w pracy, więc winny się zachowywać z należytą uprzejmością. Później konkurencją dla Francuza stał się słynny SPATiF, - nic jednak nie jest i nie będzie w stanie zepchnąć Baru w Hotelu Francuskim z zaszczytnej pozycji liderowania w nocnym życiu Krakowa lat 1960 – 1975…

Z tym niezwykłym barem, wiąże się pewne zdarzenie, którego do śmierci nie zapomnę.

Otóż, pewnego dnia, o świcie, jak już zamknięto bar Klubu pod Gruszką i SPATiF,  i za Boga nie było gdzie się czegokolwiek napić, wraz ze starannie wyselekcjonowaną szpicą krakowskich lwów salonowych udałem się z poranną pielgrzymką do rzeczonego baru w Hotelu Francuskim, by wypić strzemiennego, - jak pisała Agnieszka Osiecka: „nim robotnicy wstaną ”.

Na rozruch śmigła zamówiłem tatara i dwie pięćdziesiątki, bo setek nie wolno było podawać. Po dłuższej chwili niecierpliwego wyczekiwania, jak w słynnej scenie zagranej arcymistrzowsko przez Janusza Gajosa w filmie "Żółty szalik", - vide: https://www.youtube.com/watch?v=BspNoMHH3-c , zoczyłem wreszcie, że w moją stronę kroczy szałowa bruneta o biuście, którego mogłyby jej pozazdrościć nie tylko Anita Ekberg i Kalina Jędrusik, lecz nawet sama Katarzyna Figura, której zdjęciem pozwoliłem sobie zilustrować notkę.

Obfity biust sprawił, że ta pełnokrwista kobieta musiała nieść tacę z napitkami w wyciągniętych przez siebie rękach, a gdy zbliżyła do lady barowej, - wiodąc łakomym spojrzeniem najpierw po zmrożonych kieliszkach, następnie po zakąsce i dalej po rozchylonej koronkowej bluzce, - omal nie doznałem udaru, bo na wysokości serca owej samarytanki zoczyłem plakietkę z napisem, (Sic!) „Starsza bufetowa Hanna Beata Cycoń ”. Rozumiecie Państwo, że w tej sytuacji wytrzeźwiałem i musiałem poprosi o dwie następne pięćdziesiątki.

Ech! Kochane i niezapomniane szelmutki! Łza się w oku kręci! Kończę, bo mi stygnie kawa.

Z najlepszymi życzeniami dla Zarządców krakowskiego Hotelu Francuskiego w nowej, fascynującej odsłonie,

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości