echo24 echo24
461
BLOG

Dlaczego Jarosław Kaczyński boi się smartfonów?

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 43
Polskie pokolenie 70 Plus jest już mentalnie niereformowalne

Motto: Kiedy człowiek się starzeje, wielu rzeczy nie zauważa – a świat pędzi do przodu i ludzie wciąż wymyślają coś nowego... (Olga Tokarczuk)

A teraz do rzeczy.

Jeśli tylko są środki finansowe, zapóźnienia natury technologiczno gospodarczej można nadrobić w ciągu jednej dekady.

Znacznie gorzej natomiast przedstawia się sprawa „przestawiania się” na tak zwane „nowoczesne myślenie”, gdyż zmiany ludzkiej mentalności mają ogromną bezwładność, a co więcej, tempo tych zmian zależy od wieku generacji takim zmianom poddawanych.

Opierając się na własnych obserwacjach jestem skłonny zaryzykować tezę, że Jarosław Kaczyński reprezentujący pokolenie „70 Plus” jest już osobą mentalnie niereformowalną, bądź reformowalną w stopniu poważnie ograniczonym. Bowiem ludzie tej kategorii wiekowej nie są już w stanie dostosować do nienotowanego dotąd przyśpieszenia rozwoju technologii, jakie nastąpiło w ostatnich dwudziestu latach i wciąż następuje, - oto jeden z klasycznych przykładów:  https://www.youtube.com/watch?v=mykNm2iNuPc . Te nowe warunki pociągają za sobą konieczność zmiany mentalności i przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z tempem i specyfiką dokonujących się zmian. Niestety, znakomita większość ukształtowanych w czasach przed-internetowych reprezentantów pokolenia „70 Plus”, nie jest już  w stanie, bądź nie chce nadążyć za jak nigdy wcześniej dynamicznym rozwojem współczesnego świata.

Najlepszym przykładem mogą być polscy politycy starszej generacji, którzy, nie potrafią korzystać z udogodnień Internetu, a ci, którzy próbują, w porównaniu z młodym pokoleniem czynią to niezdarnie i nieudacznie. W efekcie, nad tym, co młodzi ludzie załatwiają kilkunastoma kliknięciami, starsi ślęczą całymi dniami, najczęściej na darmo, gdyż wstydzą się spytać młodszych jak rozwiązać problem. Wszyscy znamy polityków starszej generacji, którzy, jeśli w ogóle potrafią, potrzebują pół godziny do napisania kilku zdaniowego SMSa lub mejla, nie zdając sobie sprawy ztrego, iż mogą potrzebną informację znaleźć w Internecie w ciągu kilku minut.

Gorzej, większość polityków starszej generacji nie rozumie potrzeby jeżdżenia po świecie celem podnoszenia kwalifikacji, gdyż tkwią w świętym przekonaniu, że wszystko już wiedzą, czego najlepszym przykładem jest właśnie Jarosław Kaczyński. Wiem, że zaraz spadną na mnie gromy, ale ktoś to musi w końcu głośno powiedzieć. Otóż prawda jest taka, że pan Prezes od dziesiątków lat nie wychylający nosa poza próg pilnie strzeżonego przez policję swojego domu nie zdaje sobie sprawy, że się kompletnie oderwał od otaczającego świata nie mając bladego pojęcia, na jakim poziomie uprawia się obecnie światową politykę i jakich narzędzi do tego używa. Słowem nie zdaje sobie sprawy, iż jako w swoim mniemaniu polityczny geniusz, w realiach doby Internetu jest nieporadny, jak dziecko we mgle.

Niestety stare nawyki, które są drugą naturą człowieka, jeśli w ogóle można, bardzo trudno zreformować. A Jarosław Kaczyński codziennie, od lat jest wożony do pracy tą samą trasą, a w pracy, w tym samym od niepamiętnych czasów rytmie, każdy jego dzień jest niezmiennie taki sam – natomiast świat bezlitośnie ucieka do przodu. Zaś jedynym, co oprócz staromodnej polityki go absorbuje, to jak sam powiedział spożywanie smacznych posiłków u raczej niezbyt światowej pani prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, którą nazwał swym towarzyskim odkryciem. Poza tym jak powiedział w TVP Info, - vide: https://www.rp.pl/polityka/art1336821-kaczynski-lubie-bywac-u-julii-przylebskiej , cytuję:

"nie jestem pracoholikiem. - Jestem wielką sową, puchaczem. Nie lubię rano wstawać. Dużo pracuję, idę spać często około trzeciej w nocy (…) przed wyjściem do pracy muszę jeszcze obsłużyć koty i trochę posprzątać…

Słowem, piszę to bez złośliwości, prezes PiS światowcem nie jest, a jego horyzont myślowy był ukształtowany przez komunę.

Innym zagadnieniem jest jego wyraźny strach i nieufność wobec młodych politycznych wilków, co skutkuje tym, że za swoich najbliższych współpracowników dobrał sobie „polityków trzeciego wieku”, a jego dwór tworzą pamiętający jeszcze wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów marszałek Terlecki i niewiele od niego młodsi cichociemni posłowie Lipiński, Kuchciński, Krasulski i podobne im polityczne skamieliny. Charakterystyczne dla pana Prezesa jest także otaczanie się politycznymi miernotami i usuwanie ludzi błyskotliwych na margines.    

Jaki jest poziom obecnej polityki Jarosława Kaczyńskiego każdy widzi i nie będę przytaczał jego kompromitujących wpadek w czasie ostatnich podróży po Polsce, bo się zwyczajnie po ludzku wstydzę.
 
A dlaczego tak się dzieje? Między innymi, dlatego, że Jarosław Kaczyński jest już polityką zmęczony, a na domiar złego poczynania prezesa partii rządzącej nie podlegają praktycznie żadnej kontroli, bądź weryfikacji i nawet Szef NIK ma niewiele do powiedzenia.  

Gorzej, coraz częściej można obserwować, iż Jarosław Kaczyński wykonuje gigantycznie mrówczą pracę kompletnie na darmo, gdyż nikt się nie odważył mu tego powiedzieć, a jemu zbrakło wyobraźni by spostrzec, że to, co robi jest pozbawione sensu, a efekt jego pracy nikomu się na nic nie przyda, a wręcz przeciwnie przysparza Polsce coraz więcej wrogów. Mam na myśli świadome, bądź nieświadome narażanie się Unii Europejskiej, światowej i krajowej społeczności LGBT, ruchom wolnościowym kobiet, - i co tu dużo mówić kompletnie nieodpowiedzialne demolowanie struktur państwowych oraz niszczenie kluczowo dla państwa ważnych instytucji i urzędów. Do tego należy jeszcze dodać demoralizowanie Polaków całkowicie bezkarnym rozdawnictwem państwowych pieniędzy, czego celem jest utrzymanie władzy PiS za wszelką cenę, na zasadzie „po nas choćby potop ”.

Kolejnym zagadnieniem jest problem zarządzania państwem, - i nie jest już żadną tajemnicą, że wszystkie szczeble struktury państwowej są w dziewięćdziesięciu procentach obsadzane przez dobieranych z klucza partyjnego polityków PiS kompletnie pozbawionych zdolności menadżerskich.  I wcale nie rzadko obrady partyjne PiS przypominają plemienne rady starców, zaś debaty sejmowe pod rządami Jarosława Kaczyńskiego podobne są modnym obecnie „babskim party”, których uczestniczki mówią wszystkie na raz nie słuchając się nawzajem.

Nasuwa się, więc logiczny wniosek, że Polską powinni zacząć zarządzać ludzie młodszych pokoleń (35 do 50 lat), których kompletnie nie obchodzi walka pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim. Po pierwsze, dlatego, że ludzie młodego pokolenia nie są skażeni strusiowato nielotnym myśleniem odziedziczonym po komunie, po drugie, że młode pokolenie dojrzewało już w dobie Internetu, który ma we krwi i po trzecie, że w przeciwieństwie do tchórzliwie zachowawczych postaw pokolenia Jarosława Kaczyńskiego, młodzi Polacy cechują się świeżym spojrzeniem, chęcią podejmowania odważnych decyzji i rozmachem umożliwiającym im swobodne poruszanie się w realiach XXI wieku.

Powyższy wniosek w żadnym razie nie oznacza, iż kadrę polityków starszej generacji należy odsunąć od wpływu na sprawy ważne dla naszego kraju. Ani by mi to do głowy nie przyszło. Ludzie ci stanowią ważny potencjał oparty na wieloletnim doświadczeniu. Niemniej jednak uważam, że ludzie z pokolenia „70 Plus” powinni pełnić role doradcze, a nie menadżersko decyzyjne, którym z racji anachronicznych przyzwyczajeń nie są w stanie sprostać.

Tak. Tak. Trzeba już raz na zawsze skończyć ze starym myśleniem i wiecznie skłóconą Rzeczpospolitą rządzoną przez piszących na komputerze jednym palcem, skostniałych mentalnie, nieczujących bluesa zgredów.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka