Po śniadanku włączyłem komputer i widzę, że po tym, jak im wczoraj wjechałem na ambit, - czytaj: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1268881,ostrzezenie-dla-roberta-lewandowskiego , mimo, że ich spuściłem z łańcucha i odblokowałem po kilku godzinnym siedzeniu w kozie za przeszkadzanie, gdy dorośli rozmawiają, - bojkot mojego blogu przez hejterską watahę, od wielu lat tych samych kilkunastu pisowskich trolli mszczących się na mnie za krytykę partii niejakiego Kaczyńskiego Jarosława, - trwa nadal.
Każdy bojkot to swoista próba charakterów. Dlatego obawiam się, że ten sabotaż nie potrwa długo, gdyż jego uczestnicy to bezkręgowce genetycznie wyzute z ambicji i charakteru, czego świadectwa przedstawili w setkach, jeśli nie tysiącach komentarzy dodanych do moich notek.
Ale, jak uczy biologia, osły są bardzo uparte.
Nie można tedy wykluczyć, że ośli upór rzeczonych sprawi, iż wataha pisowskich oszołomów tak się w swej zawziętości zatnie, iż faktycznie oleją mój blog, - i wtedy spełni się mój chytry plan, którego podstępnym założeniem jest pozbycia się raz na zawsze zaśmiecającego mój blog komentatorskiego planktonu.
Zaczynam tedy odliczanie.
Właśnie rozpoczął się drugi dzień bojkotu mojego blogu przez watahę mściwie upierdliwych pisowskich trolli, którzy na mój blog wchodzili dotąd wyłącznie po to, żeby mnie opluć i oszkalować, nie stroniąc od insynuacji i pomówień.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Komentarze