echo24 echo24
265
BLOG

Czy działalność blogerska na niwie politycznej ma sens?

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 27
Dlaczego zawodowi dziennikarze i krytycy ignorują blogerów?

Często czytam, bądź słyszę opinie, że działalność blogerska na niwie politycznej nie ma żadnego znaczenia dla naszego państwa, a co za tym idzie, - jest pozbawiona sensu.

Otóż, nie zgadzam się z takimi ocenami.

Dlaczego?

Przede wszystkim z tej przyczyny, iż sens działalności blogerskiej upatruję między innymi w tym, że bloger może powiedzieć głośno to, czego politykowi powiedzieć nie wolno, bądź nie wypada.

Mówiąc jaśniej, bloger działający pro publico bono jest w sytuacji bardziej komfortowej niż polityk, gdyż może bezinteresownie „głośno myśleć”. Słowem, w przeciwieństwie do polityka, który w znakomitej większości przypadków kłamie lub przemilcza prawdę, - rutynowany bloger, celem obnażenia prawdy obiektywnej może sobie pozwolić na eksperyment intencjonalnego „prowokowania” komentatorów, gdyż tacy wyprowadzeni z równowagi delikwenci odkrywają w emocjach swoje prawdziwe oblicza.

Ktoś teraz może zapytać, a na co to Panu? Odpowiadam.

Choć politycy, a także zawodowi dziennikarze i eksperci o tym intencjonalnie nie piszą, - to, co jest pisane i komentowane w blogosferze jest przedmiotem wnikliwej analizy partii politycznych. Oczywiście analizy selektywnej i niebiorącej pod uwagę bełkotu różnego rodzaju maniaków leczących w blogosferze swoje fobie i kompleksy. Tak. Tak. Każda poważna partia posiada specjalną komórkę zajmującą się śledzeniem mediów społecznościowych, między innymi studiowaniem nie tylko blogerskich notek, lecz także dodawanych do nich komentarzy, które są kopalnią informacji natury socjologiczno politologicznej, świadczących o rzeczywistych nastrojach i sympatiach określonych grup społecznych.

W tym kontekście powiem, iż według mnie dobry bloger to taki, który od czasu do czasu z premedytacją potrafi „podjudzić” internautów do spontanicznych i emocjonalnych wypowiedzi, gdyż tylko takie komentarze pokazują, kim są i co naprawdę myślą ich Autorzy. To jest właśnie ten komfort blogera, na który nie mogą sobie pozwolić politycy. Powiem więcej. Bloger może wywoływać niezręczne i niepopularne tematy, których politykowi poruszać nie wolno, bądź nie wypada. Pójdę jeszcze dalej i powiem, że w przeciwieństwie do polityka, taki podżegający bloger może jak się to mówi „wziąć na klatę” huraganowe i często pełne obrzydliwych inwektyw i pomówień niewybredne ataki celowo sprowokowanych przez niego komentatorów, łącznie z posądzaniem go o pisanie za pieniądze notek służalczych wobec partii, z którymi w ich mniemaniu rzekomo sympatyzuje. Nie jest to miłe, ale praca obiektywnego i niezależnego politycznie blogera wymaga od niego, by celem obnażenia prawdy obiektywnej musiał się czasem poświęcić i narazić wielu komentatorom, czego oczywiście nigdy nie uczyni polityk, bądź dziennikarz.

Według mnie, na tym między innymi polega interakcja pomiędzy blogosferą a światem realnej polityki śledzącym działalność blogosfery, do czego nota bene żaden z polityków się publicznie nie przyzna, choć znam multum przykładów cytowania przez polityków całych zdań, a nawet akapitów pochodzących z blogerskich notek, - bez powołania się na ich autora.

Ale wróćmy do tematu. Jak się wielokrotnie przekonałem, umiejętnie sprowokowany przez blogera i ogarnięty emocjami komentator, w złości, a czasem wręcz furii odkrywa swoje prawdziwe myśli, cechy charakterologiczne, status społeczny, ciężar gatunkowy kultury osobistej, poziom intelektualny, rangę estetycznej wrażliwości, preferencje, bądź negacje polityczne, dobre i złe uczucia, trawiące go kompleksy, drzemiące w nim marzenia i oczekiwania, a nierzadko demaskuje swą obłudę i udawane wartości, których de facto nie posiada. Słowem ujawnia te cechy, które zwykle skrywa.

Przyznaję, że po roku 2015 często i bardzo krytycznie pisałem o poczynaniach partii Jarosława Kaczyńskiego, a także obozu prezydenta Dudy.

Ta moja krytyka wywoływała każdorazowo lawinę toksycznie nienawistnych komentarzy ze strony „ortodoksyjnych” pisowców, którzy jak fala tsunami nie zostawiali na mnie przysłowiowej suchej nitki, a nierzadko wylewali mi na głowę hektolitry pomyj i fekaliów nie szczędząc obelg i epitetów, kłamliwych pomówień i insynuacji, - z bojkotem mojego blogu włącznie. Nad patogennym chamstwem przebijającym z tych komentarzy nie będę się rozwodził, bo się za Autorów tych nieprzystojnych wypowiedzi po prostu wstydzę.

Nie było to miłe, bo były to zastępy tych samych ludzi, którzy mnie wręcz kochali, gdy w okresie 2007 – 2015 krytykowałem równie konsekwentnie i bezlitośnie rządy Donalda Tuska.

Ale zdarzały się także kulturalne i pełne troski o Polskę komentarze orędowników Prawa i Sprawiedliwości, którzy pytali mnie z wyraźnym rozżaleniem:

Co się z Panem stało, Panie Krzysztofie? ”; „Dlaczego pan wbija nóż w plecy Jarosława Kaczyńskiego? ”; „Czy pan nie zdaje sobie sprawy z tego, że atakuje jedyną partię, która nas może uchronić przed powrotem do władzy Platformy Obywatelskiej? "; „Czy pan ma świadomość, że stał się stojącym na barykadzie okrakiem agentem partii Donalda Tuska? ”, "Czy pan nie rozumie, że swoimi tekstami podcina skrzydła władzy dobrej zmiany? "… - mógłbym długo jeszcze wymieniać.

Zaś, co bardziej krewcy i nieprzyjmujący żadnej przygany pod adresem PiS-u twierdząc, że tylko bezkrytyczny hołdownik Prawa i Sprawiedliwości może być dobrym Polakiem, - zarzucali mi anty-patriotyczną postawę, polityczną głupotę, przemądrzałość, butę, wybujałe ego, brak szacunku dla prostych ludzi, - zaś ci najbardziej zajadli wypisywali takie niedorzeczności, jak to, że jestem narodowym zdrajcą i oraz przekupnym Judaszem piszącym za pieniądze, - choć odkąd założyłem blog, nie zarobiłem z tego tytułu ani jednej złotówki.

Więc, żeby nie przedłużać wywodu powiem krótko.

Przyczynę tego, co i jak pisałem o demolujących nasze państwo haniebnych poczynaniach partii Jarosława Kaczyńskiego nie przejmując się obraźliwymi komentarzami pisowskich hunwejbinów, - najlepiej oddaje zamieszczona pod notką fotografia, która ilustruje maksymę, której staram się w życiu trzymać:

Wielką zasługą jest iść w stronę przeciwną, niż chmara niemająca świadomości, że podąża w złym kierunku ”.

I już na koniec powiem nieskromnie, że jako blogerski pyłek marny, też się ociupinkę przyczyniłem do odsunięcia PiS od władzy w dniu 15 października 2023, - co sobie poczytuję jako jeden z największych życiowych sukcesów.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

UWAGA!

Uprzejmie proszę Gości mojego blogu o trzymanie się przekazu notki i niesprowadzanie dyskusji na tematy oboczne.

Zastrzegam sobie także prawo do okresowego blokowania autorów komentarzy hejterskich, a także usuwania komentarzy obelżywych, niedorzecznych oraz zawierających pomówienia i insynuacje, - bez podania przyczyn.

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka