A gdy się zejdą, raz i drugi,
kobieta po przejściach,
mężczyzna z przeszłością...
W Krakowie, Paryżu, Nowym Jorku...
są otoczeni zawsze gromadą „przyjaciół”,
znający wszystkich „wybrańcy”,
mający za sobą życie, - piękniejsze od snu.
Lecz za tę butną fanaberię musieli zapłacić ceną samotności,
gdyż ci łakomie zachłanni na miłość koryfeusze wolnej istoty szczęścia
„tracili czas” na tyle szaleńczo, wartko i beztrosko,
iż nie zdążyli, a może nie chcieli spostrzec,
że lato się kończy, słońce zaczyna zachodzić,
zaś oni…, - zostali na plaży sami.
Ale ta „samotność”, była ich własnym wyborem,
bowiem ci z natury krnąbrnie wolni mężczyźni
mieli charaktery zbyt harde, by dać się oprawić
w za ciasne dla nich ramy filisterskich konwenansów,
którymi buńczucznie gardzili
i niefrasobliwie, nie bacząc na utarte kanony,
czerpali z życia..., - samo piękno i radość.
I choć wiedzieli,
że za to La Dolce vita
trzeba będzie zapłacić,
mieli się za bogaczy,
gdyż w głębi duszy czuli,
iż skarbu życia przebytego na fali,
- nikomu odebrać nie sposób.
Dlatego warto pomyśleć,
czy owi „samotnicy”,
nie byli w istocie, - mniej samotni,
niż ci,
których w bogobojnych, roztropnych i bezpiecznych stadłach,
przez całe życie męczyło,
skwapliwie skrywane przed samymi sobą poczucie…,
- dojmującej duszności...
A teraz, posłuchajcie, proszę:
https://www.youtube.com/watch?v=2doI4p8ayAU
Post Scriptum
Zauważyliście Państwo, jak mało jest komentarzy? A wiecie, dlaczego? Bo, jak właśnie pokazuje życie, dramat Gabrieli Zapolskiej: "Moralność pani Dulskiej" jest nieśmiertelny w naszym katolickim społeczeństwie.
UWAGA!
Uprzejmie proszę Gości mojego blogu o trzymanie się przekazu notki i niesprowadzanie dyskusji na tematy oboczne.
Zastrzegam sobie także prawo do okresowego blokowania autorów komentarzy hejterskich, a także usuwania komentarzy obelżywych, niedorzecznych oraz zawierających pomówienia i insynuacje, - bez podania przyczyn.
(Fotografię, którą zilustrowałem notkę wykonał Krzysztof Romański)