Dziś obchodzi urodziny Ewa Wiśniewska, wybitna aktorka teatralna i filmowa.
Składając Solenizantce urodzinowe życzenia, chciałbym także coś Państwu opowiedzieć.
Otóż, od początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, każdego roku na przełomie lipca i sierpnia przyjeżdżała do Jastarni legendarna „Grupa”, co barwniejszych postaci Warszawy, Krakowa, Poznania i Łodzi - swoista „arystokracja” ludzi kochających życie i umiejących się bawić.
Hersztem tej grupy była właśnie Ewa Wiśniewska, - patrz zdjęcie pod tekstem wykonane na plaży w Jastarni w roku 1972 (Ewa owinięta ręcznikiem, - ten klęczący to autor dzisiejszej notki)
Prócz fascynacji dzikim żywiołem Bałtyku i egzotycznym krajobrazem Półwyspu Helskiego, niewylewających za kołnierz „odkrywców” zatrzymała tam również ozdrowieńcza aura przesycona przywracającym młodość, wigor i energię jodowym aerozolem, który uleczał kaca nim jeszcze ośmielił się zrodzić.
I tak, w ponurych czasach komuny, kiedy szczytem marzeń większości Polaków był romans z kaowcem domu wczasowego powojenni prekursorzy „Grupy” tworzyli na Półwyspie Helskim podwaliny „Wakacyjnej szkoły wytwornej rozrywki ekskluzywnego kurortu”.
Pionierzy „Grupy” zastali swoją Jastarnię pustą, siermiężną i przaśną, gdzie oprócz dzikiej plaży, kościoła i maleńkiego portu z nieśmiało przycupniętą rybacką osadą nie było właściwie nic. Pomieszkiwało się pod jednym dachem z helskimi Kaszubami w ich skromnych i zgrzebnych obejściach z wychodkiem na podwórzu i odbijającym zabójczo na zmianę pogody wiecznie przelanym szambem. Za łazienkę zaś służyły miednica, dzbanek i cynowy kubeł z lodowatą wodą.
W latach 50/60/70 „Grupa” bawiła się w starym „Domu Zdrojowym” w Jastarni, gdzie przed wojną na historycznych już dzisiaj dancingach tańczyła crême de la crême Drugiej Rzeczypospolitej: Mościcki, Beck, Kossak, Bodo, Halama, Kiepura, Smosarska i wiele innych znaczących postaci. W tej helskiej świątyni rozrywki duch dawnego wykwintu przetrwał nawet w mrokach późniejszej „komuny”. Bowiem w drugiej połowie XX wieku, przy ciepłej wódeczce i zeschłym tatarze bawił się w tym miejscu konglomerat ówczesnych gwiazd teatru i filmu, świata nauki, nestorów wszelkich sztuk, przeróżnego autoramentu niebieskich ptaków i bombastycznych krezusów ówczesnego świata polskiej finansjery.
Jednym, co pozostało z czasów przedwojennej świetności były stoliki zawsze przykryte białymi wykrochmalonymi obrusami i okrągły taneczny parkiet. Lecz na przekór szpetocie, sztampie i bylejakości komuny towarzystwo żyło w zadziwiająco harmonijnej symbiozie ludzi z nazwiskami, pozycją, fantazją, pieniędzmi. Ludzi, których łączyło desperackie poczucie humoru, polot, fantazja, upodobanie wolności i jakże znamienny dla tamtej epoki stan sielskiej i całkowicie bezkarnej beztroski. Bowiem polski pieniądz wtedy nic nie znaczył, a towarzystwo nie myślało o kasie rzucając się spontanicznie w wir szalonej zabawy ludzi szczęśliwych chwilą, pachnących słońcem i morską bryzą, - niemających nic do stracenia „szczęśliwców” niebojących się jutra.
Pragnąc ocalić od zapomnienia ów socjologiczny fenomen GRUPY, w roku 2006 napisałem książkę zatytułowaną „Epopeja helskiej balangi – GRUPA”, której promocja odbyła się Hotelu SPA DOM ZDROJOWY w Jastarni, a supergwiazdą owej wzruszającej uroczystości była jak zawsze oszałamiająco piękna Ewa Wiśniewska – vide:
https://www.youtube.com/watch?v=OWoy5NF1QIo
Zachowała także galeria zdjęć z tej niezwykłej gali, - vide:
https://www.salon24.pl/galeria/582690
Ewo, w dniu urodzin życzę Ci samych słonecznych dni, wraz z Twoimi Wielbicielami z całej Polski,
Krzysztof
Post Scriptum
Lektura paskudnie odrażających komentarzy autorstwa sympatyków PiS to niezaprzeczalne świadectwo, że miał po stokroć rację internauta piszący pod nickiem @paweł solski, - cytuję:
„Mam dość dobrą znajomość (osobistą) większości osobników od JK i z innych koterii. To czym ci od JK się charakteryzują, to jakaś obłąkańcza nienawiść do naszej cywilizacji. Moim skromnym zdaniem oni (PiS) są genetycznie zupełnie inni, niż my Polacy. Ich każdy polski sukces razi. Każdy. To jest całkiem odrębna nacja. Dla nich Europa to całkowicie obcy i wrogi kontynent...”
Najtrafniejszy komentarz:
@skamander [26 kwietnia 2025, 22:20]
Panie Krzysztofie, wiele razy pisałem, że intelektualne karły zazdroszczą ludziom, którzy potrafią się bawić, myśleć i mieć co wspominać.
Pokaż swoich znajomych, a powiem, kim jesteś — to porzekadło doskonale odzwierciedla Pana życie.
Bawiliście się w czasach, gdy Polska była siermiężna, z przekazem podobnym do krzyku pisowskiego ludu. Zakłamanie w tamtym czasie było na porządku dziennym — kłamał Gomułka, kłamał Gierek, a dziś kłamie lud pisowski na czele z panem Kaczyńskim.
Zawsze straszono przeciętnego Nowaka czy Kowalskiego. Wówczas też straszono Niemcami — kanclerz Adenauer był wrogiem publicznym numer jeden, podobnie jak dziś w oczach pisowców jest pani Merkel.
Ten peerelowski przekaz germanofobii w PiS-ie przetrwał do dziś.
Pomost między siermiężnym PRL-em a dniem dzisiejszym nadal istnieje w wykonaniu pisowskich krzykaczy. W wyobraźni tych karzełków musi istnieć strach i narodowa smuta.
Podobnie było w czasach Balangi — wtedy też szerzyła się smuta i urojone zagrożenie ze strony „strasznych Niemiec”. Jednak uczestnicy Balangi widzieli to inaczej: starali się żyć i cieszyć życiem. To właśnie powoduje zawiść dzisiejszych polskich talibów, dla których gwałt jest jedynie czymś przykrym, a ciążę z gwałtu każą donosić — bez względu na traumę kobiet, które zostały skrzywdzone.
Czy tacy ludzie mogą pochwalić to, co Pan przeżył? Nie, bo dla nich „chlanie piwska” koło budki z piwem było i pozostaje jedyną rozrywką, jaką znają.
Inne tematy w dziale Kultura