echo24 echo24
305
BLOG

Profesor Baltazar Gąbka, afera Pegasusa i ucieczka do Krainy Deszczowców…

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 23
Prawda zawsze wypłynie na wierzch, jak tłuste plamy w gorącym rosole.

Wprowadzenie: https://www.youtube.com/watch?v=KdBzZTiyIhI 

A teraz do rzeczy.

W sejmowej sali, zamienionej na komisję śledczą, panował klimat niczym w Krainie Deszczowców (patrz załączona fotografia) – duszny, lepki, pełen podejrzeń, pomówień i insynuacji.. Smok Mlekodaj ziewał w rogu, popijając kefir, a stenotypistki ocierały pot z czoła, próbując nadążyć za absurdem obrad.

Nagle drzwi otworzyły się. Policja wprowadziła Zbigniewa Ziobrę, który stawiał bierny opór jak bohater kreskówki, zapominając, że scenariusz piszą już inni.

– To bezprawie! Ja tu jestem ofiarą! – krzyczał, machając rękami, jakby chciał wyczarować immunitet.

Za nim wbiegł poseł Gosek, w roli Bartoliniego Bartłomieja herbu Zielona Pietruszka. Rozdawał wszystkim kanapki z mortadelą i pietruszką, powtarzając:

– Jedzcie, to pomaga na stres!

Z kąta wynurzył się tajemniczy Bogdan Święczkowski, czyli Don Pedro de Pomidore - szpieg z Krainy Deszczowców. Patrzył złowrogo spode łba, udając, że wie wszystko, choć w rzeczywistości nic nie wiedział. Karrramba! Mruczał pod nosem.

Na środku stołu siedział okrakiem Waldemar Żurek, wcielony w rolę profesora Baltazara Gąbki. Zamiast cudownej machiny miał segregatory, kodeksy i laptopa. Pochylił się nad Ziobrą i spytał poważnym tonem:

– Czy Pegasus był używany do podsłuchiwania przeciwników politycznych?

Ziobro chrząknął i odparł:

– Nie pamiętam. Ale gdybym pamiętał, to bym nie powiedział. A gdybym powiedział, to byłoby kłamstwo.

Sala zaniosła się śmiechem. Smok prychnął kefirem, a stenotypistki musiały czyścić maszyny.

Święczkowski wyskoczył zza krzesła:

– On nic nie powie! Nigdy! Tajemnica stanu! Tajemnica lasu! Tajemnica gulaszu!

Żurek zapisał w protokole:

– Świadek twierdzi, że Pegasus to przyprawa gulaszowa.

I tak przesłuchanie zamieniło się w groteskową bajkę.

– Skoro Pegasus to przyprawa, to sprawdźmy, co doprawił naprawdę… – mruknął Smok Mlekopij.

Odpalili aplikację i już po chwili z głośnika rozległy się szepty z sejmowej toalety. Tam Ziobro i Święczkowski knuli plan:

– Powiem, że Pegasus to program lojalnościowy na stacjach benzynowych. Punkty za podsłuchy! – szeptał Ziobro.

– A może lepiej, że to koń trojański Tuska? – doradzał Święczkowski.

– Albo serial w telewizji – „Pegasus i Przyjaciele”! – dodał Ziobro.

Smok ryknął śmiechem tak donośnie, że spadł plafon. Komisja wbiegła do środka, a Żurek spytał:

– Co się tu do cholery dzieje?!

– Podsłuchałem podsłuchanych! – triumfował Smok w radosnych podskokach. – Ziobro właśnie przyznał, że Pegasus to karta lojalnościowa, koń trojański i serial naraz!

Ziobro czerwony jak burak wrzasnął:

– To prowokacja! Smok sterowany z Brukseli!

Żurek westchnął:

– Panie Ziobro, nawet profesor Baltazar nie wymyśliłby takiego bałaganu.

Ziobro wiedział, że przegrał. Uczepił się Święczkowskiego i zawołał:

– Plan awaryjny C! Uciekajmy do Krainy Deszczowców! – (patrz zdjęcie pod tekstem)

Wybiegli z Sejmu, wskoczyli do pontonu w kształcie pomidora i odpłynęli w dal siną od chmur.

– Za nimi! – ryknął Żurek.

Wehikuł Baltazara – skrzyżowanie czajnika, dywanu i sokowirówki – poderwał się do lotu. Na pokładzie byli członkowie komisji, Gosek z koszem kanapek i dwie stenotypistki, które notowały nawet w chmurach.

W Krainie Deszczowców wódz Jarosław zapytał Ziobrę:

– Czego szukacie w naszym mokrym królestwie?

– Azylu politycznego i suchego ręcznika! – jęknął Ziobro.

Ale nad ich głowami zawisł wehikuł Mlekodaja, który ryknął:

– Nie uciekniecie przed prawdą, nawet w deszczu!

Żurek nacisnął czerwony guzik. Z maszyny posypały się paragrafy z Kodeksu Postępowania Karnego, spętując Ziobrę i Święczkowskiego.

Deszczowcy zagryzali zęby, a stenotypistki zanotowały:

„Świadek wpadł w paragrafy i nie wyszedł.”

Wehikuł wleciał w czasoprzestrzenną szczelinę i przeniósł bohaterów do kreskówkowego świata. Tam czekał sam profesor Baltazar Gąbka z brodą obsypaną kredą, a obok niego Bartolini mamma mia z garnkiem gorącego rosołu.

– Panie Zbigniewie – rzekł Baltazar. – W naszej bajce kto kłamie, ląduje w rosole, żeby się oczyścić.

– Ale ja nic nie pamiętam! – protestował Ziobro.

Bartolini uśmiechnął się i dorzucił pietruszki:

– Rosół rozwiązuje język szybciej niż komisja - mamma mia!

Baltazar uruchomił swoją machinę – wyglądała jak młynek do kawy. Wrzucił paragrafy i dolał odrobinę rosołu. A ogarnięty strachem Ziobro mimowolnie wykrztusił:

– Pegasus… podsłuch… wybory… haków teczka…

W sali zapanowała cisza.

– No cóż – podsumował Baltazar. – Można uciec do Krainy Deszczowców, można ukryć się w bajce, ale prawda i tak wypłynie w rosole.

Komisja wróciła triumfalnie do Warszawy, a Ziobro bulgotał w kreskówkowym garnku – na wieczne świadectwo, że nawet w bajkach podsłuchy mają swój koniec.

Morał:

Przed deszczem można się schować, przed paragrafem czasem uciec, ale nie przed gorącym rosołem z pietruszką. W tym jednak sęk, że ta  tylko z pozoru zabawna bajka w realu wcale nie jest śmieszna, gdyż politycy wszystkich opcji politycznych zmienili Polskę w jeden wielki dom wariatów. I myślę, że się Państwo ze mną zgodzicie, iż to dowodzi niezbicie, że Polska weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii politycznej - za czym jest już tylko czarna dziura.

Młodszym czytelnikom objaśniam, kto jest kim w tej bajce będącej parafrazą polskiego serial animowany dla dzieci, zrealizowanego w latach 1969–1970 na podstawie książki autorstwa Stanisława Pagaczewskiego Przygody Baltazara Gąbki (1965):

Profesor Baltazar Gąbka Waldemar Żurek. Obecny minister sprawiedliwości w rządzie premiera Tuska. Zawsze cierpliwy, zawsze ze stoickim spokojem notuje i wytyka absurdy. Jego dewiza: „Paragrafem i kefirem prawdę się wyciśnie.”

Smok Mlekodaj Dobroduszny, ale stanowczy. Pije kefir, podjada drożdżówki i w kluczowych momentach podsłuchuje podsłuchanych. Ma własnego Pegasusa w wersji smoczej. Jako jedyny mówi wprost, że król jest nagi, a świadek – ugotowany.

Bartolini Bartłomiej herbu Zielona Pietruszka Mariusz Gosek. Osobisty ochroniarz Zbigniewa Ziobro, a także kucharz, tu w roli „obrońcy na kanapkę”. Gdzie się pojawi, tam wyciąga mortadelę i pietruszkę. Jego strategia obronna: nakarmić komisję, aż zapomni o pytaniach.

Don Pedro de Pomidore Bogdan Święczkowski. Szpieg z Krainy Deszczowców. Zawsze w cieniu Ziobry, zawsze udaje, że wie coś więcej, niż wie naprawdę. Ma ponton w kształcie pomidora i repertuar wymówek tak szeroki, że można nim przykryć całą Krainę Deszczowców.

Zbigniew Ziobro Bohater tragikomiczny. Wciąż głosem modulowanym w zależności od temperatury dyskusji powtarza: „Nie pamiętam, ale gdybym pamiętał, to bym nie powiedział.” Próbuje uciekać przed odpowiedzialnością, ale wpada w paragrafy, a na końcu – do garnka z rosołem. Symbol bajkowego morału, że nawet immunitet nie chroni przed pietruszką.

Kraina Deszczowców Ponura społeczność Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej stanowiąca mniej więcej połowę całej społeczności Rzeczpospolitej Polskiej.

Stenotypistki Ciche bohaterki tej opowieści. Zapisują wszystko – nawet chrapanie świadka, prychanie smoka huk spadającego plafonu. Dzięki nim protokół bajki ma większą wartość dowodową niż wszystkie akty oskarżenia razem wzięte.

Uwaga!

Uprzejmie informuję, że komentarze trolli odgrywających się za moją krytykę PiS – będę kasował bez podania przyczyn. Ale, żeby było sprawiedliwie, jako bloger niezależny, komentarze trolli odgrywających się na mnie za krytykę PO - również będę kasował bez podania przyczyn. 

Zobacz galerię zdjęć:

Kraina Deszczowców
Kraina Deszczowców
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka