Wczoraj opublikowałem na Salonie24 tekst zatytułowany „Donald Tusk. Oddany naprawie Rzeczpospolitej – bezwzględny egzekutor ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1469766,donald-tusk-oddany-naprawie-rzeczpospolitej-bezwzgledny-egzekutor , który zakończyłem słowami – cytuję:
„Zaś tym, którzy mi zarzucą, iż jestem bezkrytycznym orędownikiem Donalda Tuska powiem, że stojąc przed wyborem Tusk, czy Kaczyński - po tym jak prezes PiS wespół ze Zbigniewem Ziobro przez osiem lat niszczyli polskie prawodawstwo i kluczowo ważne dla naszego państwa instytucje i urzędy - bez wahania powiem: Z dwojga złego i braku rozwiązań alternatywnych - to jednak Donaldowi Tuskowi należy dać teraz szansę, by wespół z ministrem Żurkiem naprawili nasze państwo okaleczonej przez partię, której chyba dla żartu nadano nazwę: "Prawo i Sprawiedliwość ".
Ale, żeby było rzetelnie i sprawiedliwie - muszę coś dopisać.
Dziś rano, omal mnie szlag nie trafił, gdyż w programie TVN-u „Kawa na ławę” – w pierwszym dniu działania nowego rządu Donalda Tuska zobaczyłem znów Grzegorza Schetynę.
Powiem tedy szczerze – myślałem, że już się z tego wyleczyliśmy. Że po ośmiu latach demolki praworządności i po wyborach 15 października 2023, które miały otworzyć nowy rozdział w historii polskiej polityki, do mediów wkroczą nowe twarze. Młode, świeże, z błyskiem w oku i mające coś ciekawego do powiedzenia.
A tymczasem – proszę bardzo – włączam TVN24, a tam kto? No, a jakżeby inaczej! Grzegorz Schetyna, jak amen w pacierzu.
I tak, – z jakąś obłąkaną konsekwencją – narodził się nam nowy porządek dnia w Rzeczpospolitej:
rano Schetyna,
w południe Schetyna,
wieczorem Schetyna,
a w nocy – powtórka programu, czyli Schetyna bis.
I po prawdzie zaczynam się zastanawiać, czy Donald Tusk rzeczywiście chce reformować państwo, czy może tylko obadać, jak długo Polacy wytrzymają ten sam głupawy uśmieszek znanego francuskiego komika Fernandela w wersji dolnośląskiej – patrz zdjęcie pod tekstem. Jeśli zaś jest to test na odporność psychiczną społeczeństwa – to ja dziękuję za takie pomysły!
Bo tylko ślepiec może nie zauważyć, że Grzegorz Schetyna, medialny relikt okresu 2007 - 2015, na naszych oczach staje się maskotką nowej-starej Koalicji Obywatelskiej. Wciąż ten sam ton, to samo „eee”, te same półzdania, które nic nie znaczą. Patrzę na niego i widzę – polityka Platformy z lat, gdy „Afera Hazardowa” była jeszcze w modzie, a słowo „nowoczesność” odnosiło się do postępu technicznego, nie do partii politycznej.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć, czemu nikt, absolutnie nikt, nie potrafi wytłumaczyć Donaldowi Tuskowi, że z tym „Aniołem Stróżem” nowej Koalicji to on raczej do końca nie dojedzie. Bo owszem – Schetyna może i jest wierny, może i ma doświadczenie, ale medialnie to tak, jakby ktoś chciał sprzedać odgrzewanego kotleta w erze sushi i wege-bowli.
I proszę nie posądzać mnie o złośliwość – bo ja tylko stwierdzam fakty. Tusk ma charyzmę, Żurek ma kompetencje, a Schetyna ma... zdolność oblatywania kilku studiów telewizyjnych dziennie, z czego, jak widać, robi pełnoetatową robotę.
Gdyby istniał medal za „Największą Liczbę Występów w Programach Publicystycznych Bez Treści”, to Grzegorz Schetyna mógłby go sobie sam wręczyć – przed lustrem, z uśmiechem Fernandela i komentarzem: „No cóż, ktoś musi pilnować anteny ”.
I co? Ano to, że Polska po raz kolejny staje przed szansą odnowy, a w tle, jak echo epoki minionej, rozlega się znajomy głos:„Witam państwa, mówi Grzegorz Schetyna, Koalicja Obywatelska”. Nic, tylko się pochlastać!
I choć świat bezlitośnie ucieka do przodu, to telewizor w Polsce – jak zawsze – kręci się w kółko.
Być może i Donald Tusk naprawi Rzeczpospolitą, lecz dopóki w telewizji siedzi Grzegorz Schetyna – to żadna reaktywacja się nie uda. Gdyż, jak mawiał klasyk: nie da się zbudować nowej Polski na starych twarzach z odzysku.
I tylko nie mówcie, że znów jątrzę!
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka
