echo24 echo24
1282
BLOG

Międzynarodowa mafia opiniotwórczych instytucji prawnych

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 42

"International Mafia of Lawyers" z Wenecji w porozumieniu ze Schetyną i Petru wydała stronniczy werdykt przeciw nowej polskiej władzy.

A ja przysłuchuję się tej całej „dyskusji” o Trybunale Konstytucyjnym i według mnie jest to rodzaj konstytucyjnego onanizmu nabzdyczonych legalistów, którym się wydaje, że są bardziej wszechmogący niż sam Pan Bóg. Samozadowolenie uprawiają bowiem tak poważne instytucje, jak Sąd Najwyższy, Rada Adwokacka, Krajowa Rada Sądownictwa, Fundacja Batorego, a także Komisja Wenecka, Komisja Europejska... a dzisiaj nastąpił orgazm z mam nadzieję przedwczesnym wytryskiem butnej satysfakcji przewodniczącego TK w programie "Piaskiem po oczach" u Piaseckiego z TVN24.

Przemądrzałe i omszałe autorytety prawne, a jakże by inaczej z tytułami profesora, a tak naprawdę konstytucjonalni celebryci mający się za niezastąpionych interpretatorów wszystkich kodeksów i przepisów prawnych robią z siebie durni popisując się znajomością numerów ustaw, uchwał, paragrafów, ustępów, punktów, podpunktów, artykułów i tak dalej. A przecież każde dziecko wie, że jest to przysłowiowy pic na wodę, bo każdy w miarę kumaty prawnik dowolny przepis potrafi tak zinterpretować, żeby wyjść na swoje.

A ciemny lud siedzi przed telewizorami, pochłania chipsy i popcorn popijając piwkiem i kompletnie ogłupiały inwoluuje zwolna w biomasę organizmów o mózgach, coraz bardziej rozlasowanych, a nierzadko osobników całkowicie odmóżdżonych.

Postanowiłem, więc w możliwie krótkiej i łatwo strawnej formie zrozumiałej zarówno dla mędrców, jak pań fryzjerek, u których rzeczeni intelektualiści się strzygą wytłumaczyć ciemnemu ludowi, co należało zrobić już na samym początku sporu konstytucyjnego, a problem już dawno mielibyśmy z głowy.

Otóż proszę zważyć, że już na drugi dzień po tym, jak prezes TK Rzepliński poczłapał do Sejmu i na oczach całej Polski namawiał się z opozycją, jak storpedować rządzenie demokratycznie wybranej nowej władzy, tegoż przewodniczącego należało na zbity pysk z roboty wywalić.

Dlaczego?

Bo idąc do Sejmu, a potem sugerując w mediach, co Trybunał powinien postanowić stał się stroną sporu, który sam ma rozstrzygać.

A przecież podstawowe przykazanie legalistycznego dekalogu brzmi:
 

< Sędzia nie może być stroną rozsądzanego przez niego sporu >

A dziś prezes Rzepliński temu przykazaniu się właśnie sprzeniewierzył, więc jest oczywistą oczywistością, że dzisiejszy wyrok trybunału jest nieprawomocny. Koniec. Kropka. I ja bynajmniej nie żartuję, bo wszystkie inne spory są jedynie bezprzedmiotowym biciem piany.

A to, że pozwolono mu dziś orzekać to absurd, jakiego nie wymyśliliby by nawet Frantz Kafka ze Sławomirem Mrożkiem i to w pijanym widzie.

Zaś jak dziś słuchałem trwającego godzinami wyjaśnienia orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w wykonaniu pana Rzeplińskiego przypomniało mi się, jak jeszcze za komuny moja ciocia Tosia w takich razach zwykła była mawiać, cytuję:
 

„sralis mazgalis referendum duptis”

I to by było na tyle.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Spróbujmy się na chłodno przyjrzeć postaci pana prezesa Rzeplińskiego.

Zacznę od tego, iż to wcale nieprawda, że każdy profesor musi być automatycznie mędrcem. A teraz krótka charakterystyka gatunku:

Pana profesora Rzeplińskiego cechuje brak choćby śladowej charyzmy, nieprzyjazny ludziom sposób bycia pogarszający im samopoczucie, odpychająca osobowość dołująco wpływająca na innych i odbierająca im ochotę do życia i działania. Patologicznie ciasna wyobraźnia ograniczona do świata kodeksów. Brak polotu i choćby śladu instynktu aktorskiego, czy malarskiej fantazji. Wiecznie chmurne oblicze i ani cienia dobroduszności. A do tego jeszcze trzeba dodać patologiczną chełpliwość i butę momentami ocierająca się o chamstwo. No i ten pozbawiony uśmiechu wyraz twarzy, jaki pamiętamy z filmu „Ojciec chrzestny”. O aspektach natury estetyki higieny osobistej nawet nie wspominam.

I za Boga nie uwierzę, że Państwo naprawdę chcecie mieć takiego przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego.

Post Post Scriptum

Zapewne pamiętacie Państwo kapitana Francesco Schettino. Tak, tak, tego samego nieodpowiedzialnego tchórza, który łajbę wartą 467 milionów Euro wsadził na mieliznę, po czym jako pierwszy uciekł do szalupy ratunkowej zostawiwszy pasażerów na pokładzie tonącego statku.

Niestety, jak się okazało my też mieliśmy przez osiem lat swojego „kapitana Schettino”, z tą różnicą, że ten nasz czmychnął do Brukseli po tym, jak wsadził na mieliznę polskie państwo, a zrobionych w konia rodaków pozostawił w bezprawnym państwie z panoszącą się korupcją, praktycznie niespłacalnym długiem i przygnębiającą świadomością, że - cytuję za min. Sienkiewiczem: „Państwo polskie już praktycznie nie istnieje”.

I co?

Ten puszący się na męża stanu strusiowato nielotny fasoniarz jest obecnie prezydentem Europy.

Czy to jest poważne, że taki gość stoi na czele Unii Europejskiej?

Na szczęście Polacy zmądrzeli i nadarza się wreszcie szansa, byśmy z woli narodu pod wodzą demokratycznie wybranej nowej władzy urządzili sobie Polskę po swojemu. 

Mam jednak nadzieję, że tym razem będziemy mądrzy przed szkodą, a nasza chrześcijańska skłonność do irracjonalnego wybaczania i patologiczna predylekcja do politycznej amnezji nie przeszkodzą, byśmy pamiętając, kto nas wystawił do wiatru tym razem byli konsekwentni i trzymającej w Europie władzę międzynarodowej mafii lewackich instytucji prawnych na czele z Komisją Wenecką pokazali, gdzie się zgina mandolina.

Mówicie, że to nierozsądne? Że wszyscy nas opuszczą i zostaniemy sami?

Moim zdaniem wystarczy, by kraje Grupy Wyszehradzkiej pod egidą Orbana i Kaczyńskiego dogadały się z Cameronem, a skończy się to dotąd bezkarne europejskie legalistyczne matactwo oparte na opiniotwórczym szantażu, a dotąd butna Unia Europejska zostanie zmuszona, żeby zrobić krok do tyłu, bo tak słaba jeszcze nigdy dotąd nie była.

I nic strasznego się nie stanie, jak nas straszą wszyscy po kolei przewodniczący naszego bezkarnego Trybunału Konstytucyjnego na czele z panami profesorami Rzeplińskim i Zollem.

I jeszcze zapytam. Czy rzeczywiście Państwo chcecie Unii Europejskiej w obecnej odsłonie?

Post Post Post Scriptum

A na koniec wypada przypomnieć ultimatum, sułtana osmańskiego Mehmeda IV do Kozaków zaporoskich, cytuję:

"Ja, sułtan, syn Mehmeda, brat Słońca i Księżyca, wnuk i namiestnik Boga, Pan królestw Macedonii, Babilonu, Jerozolimy, Wielkiego i Małego Egiptu, Król nad Królami, Pan nad Panami, znamienity rycerz, niezwyciężony dowódca, niepokonany obrońca miasta Pańskiego, wypełniający wolę samego Boga, nadzieja i uspokojenie dla muzułmanów, budzący przestrach, ale i wielki obrońca chrześcijan — nakazuję Wam, zaporoskim kozakom, poddać się mi dobrowolnie bez żadnego oporu i nie kazać mi się więcej Waszymi napaściami przejmować.
Sułtan turecki Mehmed IV...
", koniec cytatu

Odpowiedź Kozaków zaporoskich na ten list sobie podaruję, ale łatwo ją znajdziecie Państwo w Internecie.

Czytaj także: Różowy matecznik - http://salonowcy.salon24.pl/683996,rozowy-matecznik

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka