Podkład muzyczny - https://www.youtube.com/watch?v=Pqaxe5o2Apo
Siedząc sobie w fotelu po dzisiejszym sutym objedzie zastanawiałem się, dlaczego nowy Sejm ma się zebrać dopiero 12-go listopada? A ponieważ do obiadu wypiłem trochę winka zrobiło mi się błogo i uciąłem sobie drzemkę.
W poobiednim półśnie przyśniło mi się, że PiS popadł w jakieś niebotyczne tarapaty, pan Prezes tak, jak zapowiedział poszedł do szpitala, - a w jego partii rozgorzały poważne wewnętrzne frakcyjne podchody i władza dobrej zmiany zawisła na włosku.
Wokół była pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczały się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczyły, Dzikie Pola i Jasna Góra...
Opozycja poczuła krew, zaczęły się jakieś uliczne demonstracje i masowe protesty prowadzonych za rękę przez nową Noblistkę kobiet z czarnymi parasolkami oraz dzieciaków uświadamiających rodzicom nowofalowy paradygmat klimatyczny.
Zaś w czasie świątecznego marszu w dniu 11-go listopada Narodowcy zrobili gigantyczną rozpierduchę, która trwała całą noc, a w dniu następnym zebrał się nowy Sejm.
Obudziłem się, jak pan Antoni, który właśnie zażądał, by władza była dla niego - a nie on dla władzy ogłaszał stan wojenny, a hycle z Obrony Terytorialnej wyłapywały niepokornych dysydentów z Konfederacji i wywoziły ich do miejsc internowania.
Mówicie Państwo, że idiotyczny sen? Ja również tak uważam.
Ale, jakby, co, do czego przyszło, to pamiętajcie, że to mnie pierwszemu się to wszystko przyśniło.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki i niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
