Grażka i Niuniek - moje zaprzyjaźnione eksmałżonki
Grażka i Niuniek - moje zaprzyjaźnione eksmałżonki
echo24 echo24
1423
BLOG

A ja głupi, miałem tylko Grażkę i Niuńka

echo24 echo24 Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 92

UWAGA! Trudny przekaz, tylko dla kumatych z poczuciem humoru!

Stali Goście mojego blogu wiedzą, że jak tylko PiS skrytykuję, to bogoojczyźniani blogerzy @Lesnodorski i @Kemir natychmiast mi wytykają, że jestem bezbożnym i zdegenerowanym rozwodnikiem, który miał dwie żony i na starość córkę spłodził, żeby się odmłodzić. Z czasem dołączyła do nich cała sfora pisowskich dewotek i bigotów, a ja życia na blogu nie miałem.

Aż się Pan Bóg nade mną zlitował i oto Rzeczpospolita – vide: https://www.rp.pl/Plus-Minus/304019875-Zapiski-Kpinomira-Zycie-erotyczne-Mieszka-I.html?fbclid=IwAR3XOmrp_GtJ2Jdme3xQTeWkglQxQDsx9NIfQcUpXtSVElGnI0ZpY5mAF9A  opublikowała sensacyjne wiadomości z życia Mieszka I, cytuję:

Zapiski Kpinomira. Życie erotyczne Mieszka I. Rozmowa z historykiem Philipem Earlem Steelem. Obchodzimy obecnie 1050-lecie chrztu Polski. I jak na zamówienie, prasa donosi, że niedawno odkryto kronikę z czasów Mieszka I – obejmuje nawet lata, gdy był on jeszcze poganinem. Pan jest jednym z niewielu uczonych, którzy przeczytali ten tekst. Czy to prawda, że zawiera on opisy jego intymnego życia ze swoimi siedmioma żonami? Kpinomir przybył do Gniezna, gdy Mieszko był jeszcze poganinem. Co na dzień dzisiejszy wiemy o Mieszkowym haremie? Tak, czeski duchowny potwierdza relację Galla Anonima, że Mieszko miał siedem żon. Precyzuje, że były to najpiękniejsze białogłowy z najważniejszych grodów. Mieszko nie żądał córki pana grodu, ale raczej najpiękniejszej młodej damy w grodzie. „Uroda, nie urodzenie – podaje Kpinomir – była najważniejsza dla niego". Otrzymał po jednej żonie z Poznania, Kalisza, Giecza, Grzybowa i Kruszwicy – nawet znamy ich imiona: Całusława, Biustyna, Błogomina, Udowita i Pieściwoja. Natomiast z Gniezna Mieszko dostał dwie bliźniaczki: Rębichę i Pępichę…

Ja zaś, głupek skończony, mimo tego, że w mych żyłach płynie przecież krew Mieszka I, - w swoim haremie tylko Grażkę i Niuńka miałem.

Ale tych, co się boczą, że miałem dwie żony pragnę uspokoić, bowiem do dnia dzisiejszego utrzymuję z obiema tak ciepłe stosunki, iż niejedno małżeństwo może pozazdrościć, czego dowodem niech będzie, że moje obydwie małżonki zaprzyjaźniłem ze sobą w stopniu tak zażyłym, iż, jak je kiedyś zabrałem na drinka, o pierwszej w nocy barman, który podsłuchiwał, nie mogąc dłużej wytrzymać poprosił mnie na bok i desperacko spytał: - Panie! Przepraszam, że się wtrącam, lecz niech mi pan powie, jak pan to k…wa zrobił, że te żony tak pana hołubią?

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki i niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum

Nie ukrywam, że niniejszą notkę napisałem między innymi w tym celu, by pokazać czytelnikom mojego blogu, jakie niedorzeczności mogą się rodzić w chorych głowach pozbawionych poczucia humoru bogoojczyźnianych oszołomów pisowskich. I zgodnie z moimi przewidywaniami, lektura znakomitej większości dodanych do notki komentarzy autorstwa rzeczonych obsesjonatów to niezaprzeczalne świadectwo, iż mój eksperyment udał się w całej rozciągłości. Powiem więcej, kilku rozjuszonych kato-fundamentalistów odsłoniło swe prawdziwe oblicza i posunęło się do kierowanych pod moim adresem pomówień i obrzydliwych insynuacji, co dało asumpt, żebym ich zbanował na zawsze, - gdyż na moim blogu nie ma miejsca dla takich nieprzyjaznych ludziom, - mściwych i zawziętych szubrawców, którym dedykuję fragment eseju młodego historyka Michała Augustyna pt. „Bolszewicy polskiej prawicy” – vide: http://liberte.pl/bolszewicy-polskiej-prawicy/ , a dokładniej jego fragment zatytułowany: „Uwodzenie chama”, cytuję:

Cham, czyli prymityw niezdolny do rozumienia czegokolwiek i dlatego zawsze łaknący prostych, często spiskowych wyjaśnień swojej nędzy, sfrustrowany sobą samym i tym, jak traktują go inni. (…) Cham nienawidzący wszystkich elit i spragniony przynależności do jakiejś wspólnoty, bez zaangażowania w to osobistego wysiłku, niejako z klasowego, czy rasowego automatycznego przydziału. Ten cham stanowi właśnie o sile bolszewików polskiej prawicy. Wszystko jedno, czy rzeczywistość wyjaśni mu Ojciec Dyrektor Rewolucjonista razem z Robesspierem Pospieszalskim, czy zrobi to sam Jarosław Kaczyński, cham jest gotowy na uwiedzenie. On chce bezpieczeństwa z daleka od odpowiedzialności i wolności, od debat, również tych toczonych przez „rewolucjonistów”. Wizja świata musi być prosta i zawsze zawierać element tłumaczący status chama: jego nieudaczność i biedę. Polski cham nie zna historii Polski. Nie zna, bo nigdy się jej nie nauczył, nawet jeżeli ktoś nauczyć go jej próbował (...) Cham, choć historii nie zna, czuje się jednak patriotą. Bolszewickim patriotą. I Jarosław Kaczyński to wie. Dlatego tego chama dopieszcza, kokietuje, schlebia mu, stawia wyżej od niedawnych towarzyszy broni i wykreowanych w opozycji do łżeelit, służalczych wobec wodza i rewolucji, elit „patriotycznych”. Tak samo chama kokietowali pierwsi sekretarze PZPR…”, koniec cytatu.

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości