M.Mackowski M.Mackowski
97
BLOG

UE i igrzyska.

M.Mackowski M.Mackowski UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 2



Unia Europejska zintensyfikowała ostatnimi laty działania na rzecz budowania społeczeństwa bez tożsamości i przeszłości. Obserwując wydarzenia jakie niesie nam codzienność można zauważyć ich powtarzalność . Zdumiewa rozmach prowadzonych działań. Niezależnie od wykonawców i dziedzin życia, których dotyczą te projekty, zwraca na siebie uwagę ich celowość i treściowa konsekwencja, tak w sprawach politycznych, kulturowych, a ostatnio nawet w sporcie.

Prezentowany tekst ma charakter przyczynkarski i jako taki ograniczy się do przywołania trzech wydarzeń. Mam nadzieję, że czytelnik podzieli mój pogląd o wyjątkowej spójności proponowanych działań i zastanawiającej konsekwencji, wykluczającej przypadkowość.

Zacznę od traktatu rzymskiego z  marca 2017 roku, podpisanego  przez 27 przywódców krajów UE

We wprowadzeniu stwierdza się tam, że „Przez pokolenia Europa była zawsze przyszłością.

Po raz pierwszy idea ta pojawiła się w manifeście Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego, więźniów politycznych osadzonych przez reżim faszystowski na wyspie Ventotene podczas drugiej wojny światowej. Manifest z Ventotene wzywał do stworzenia wolnej i zjednoczonej Europy, w której znikną dotychczasowe podziały, a byli sojusznicy i wrogowie będą ze sobą współpracować, aby nie dopuścić do powrotu „dawnych absurdów” Europy.

W ten oto sposób marksista i socjalista wyznaczeni zostali na wizjonerów Europy utożsamianej z EU.  Ich przesłanie jest całkiem inne od tego które sformułowali Robert Schuman i Jean Monnet w roku 1950. Pisali tam o pokoju i konieczności oddania przemysłu ciężkiego Niemiec i Francji pod zarząd Wysokiej Władzy. Chodziło o produkcje węgla i stali, najważniejszych materiałów  dla przemysłu zbrojeniowego. Wszystko po to, żeby nie dopuścić do wojny czyli walki o surowce energetyczne. Dlaczego zatem w Białej Księdze UE z roku 2017 zostali zdegradowani, dlaczego zastąpiono ich deklarację Manifestem z Ventotene.  A. Spinelli jest przedstawiany w dokumentach UE jako niestrudzony federalista. Brzmi to prawie jak umiłowany wódz, który nie śpi tylko czuwa i pracuje. E. Rossi był członkiem radykalnie socjalistycznych partii  anarchizujących  o nastawieniu antyklerykalnym.

 Co kryje się pod zapisami  o „zniknięciu dotychczasowych podziałów” i „dawnych absurdach”.  Treść ich przesłania ukryto w tekście Manifestu.  Czytając go możemy dowiedzieć się, że chodzi o zlikwidowanie państw narodowych i narodów. Czy ktoś nas pytał czy taki jest nasz cel ? Odpowiedź jest negatywna. Nie oznacza to jednak, ze unijna machina nie jest tego świadoma. Oznacza to, że przyjęcie takiej deklaracji w Rzymie, uruchomi szereg działań nakłaniających do budowania Europy z Manifestu. Wydaje się przy tym, że skojarzenie słowa Manifest z innym dokumentem z końca XIX wieku, jest jak najbardziej uzasadnione.

Realizację tej karkołomnej strategii widzimy w bieżącej działalności struktur UE. Dodatkowym i ważnym jej uzupełnieniem  jest sfera kultury, gdzie argumentuje się za Europą bez narodów.

Książka niemieckiej autorki  Ulrike Guerot pt.  Dlaczego Europa musi stać się republiką!(Warszawa 2017), zwiodła mnie swoim tytułem i nie zważając na to, że jej wydawcą  jest Krytyka Polityczna zabrałem się do jej lektury. Już na początku dowiadujemy się, że zasadniczą przyczyną „musu” jest konieczność odrzucenia państwa narodowego, jako głównej przyczyny utrudniającej budowę nowego projektu europejskiego.  Autorka przeciwstawia polityczną jedność kontynentu w ramach UE ucieczce w nacjonalizm. Co ciekawe, krytykując wady obecnej struktury i działania UE, za główną przyczynę błędów i niesprawności uważa fakt, że „polityka UE w ogólnych zarysach jest związana z państwami narodowymi”. Jasne jest zatem, że dla niej, lekarstwem dla Europy jest przezwyciężenie państw narodowych. Autorka ma świadomość, że projekt do którego realizacji nawołuje jest utopią (np. s.18). W tym kontekście zabawne jest jak buduje  uzasadnienie dla swojej utopii, definiując pięć grup zainteresowanych jej wspieraniem. Nie wiem kogo chce tak naprawdę pozyskać, kiedy rozwija myśl o liczbie pięć. Jak sama napisała „Pięć jest pod wieloma względami liczba szczególną: przy pewnym sposobie liczenia Europa jest jednym z pięciu kontynentów. Platon w swojej geometrii uznaje pięć figur. Arystoteles wyróżnia pięć zmysłów, w chrześcijaństwie mówi się o pięciu ranach Chrystusa. Islam opiera się na pięciu filarach. W tradycji taoistycznej jest pięć żywiołów. Pięcioksiąg jest piątą księgą Starego Testamentu, znaną jako Księga Miłości, a pięć, co bynajmniej nie jest tu mniej ważne od reszty – jako liczba bogini miłości Wenus, podobnie jak miłość, wydaje się bowiem obejmować i łączyć wszystkie elementy.” Dziwne, że zapomniała o dłoni człowieka, która ma pięć palców i o stopie, która będąc pięciopalczastą ułatwia stabilizację i sprawne poruszanie się.  Nie dziwi natomiast brak w wyliczance pięciu przykazań kościelnych. Nie wymieniła też symbolu pięciu kół olimpijskich, co może dziwić, bo właśnie z tej strony jej utopia otrzymała wsparcie.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski, który jest dysponentem znaku olimpijskiego, wpisuje się jednak w zwalczanie tego co UE i  U. Guerot nazywają  „nędzą narodową”. Można to zobaczyć w dokumentach towarzyszących ostatniej olimpiadzie zimowej w Pjongczang.

Przekaz MKOL w postaci zapisu o nieobecności symboli politycznych na igrzyskach zdaje się przygotowywać, tym razem kibiców, do akceptacji społeczności odnarodowionej. Odpowiedni zapis przytaczam za Rzeczpospolitą; „Na żadnym przedmiocie nie można prezentować słów lub fragmentów tekstów hymnów narodowych, haseł motywacyjnych, komunikatów publicznych i politycznych ani sloganów związanych z tożsamością narodową”. W praktyce dnia codziennego zimowej olimpiady w  Pjongczang oznaczało to  nakaz usunięcia z hełmów hokeistek amerykańskich wizerunku Statuy Wolności, a w przypadku koreańskiego hokeisty dotyczyło to  obrazu XVI – wiecznego koreańskiego admirała Yi Sun – shina.

Przywołana praktyka pozostaje w dramatycznej sprzeczności z oczekiwaniami przeciętnych kibiców i rządowych instytucji wspierających kadry narodowe zawodników. Zawodnicy chcą reprezentować swoje kraje i  narody. Kibice niezależnie od narodowości utożsamiają się ze swoimi zawodnikami. Rządy przeliczają pieniądze wydane z kieszeni podatnika na efekt promocyjny i patriotyczny a tylko komentatorzy sportowi nie mogą mówić o biało czerwonych i o orzełku na piersiach. Proszę zauważyć, że w czasie relacji koreańskich nie mówili.

Znamienne, że podczas jednej z ostatnich dekoracji medalowej, za zdobycie pierwszego miejsca w turnieju hokejowym, męska drużyna sportowców z Rosji odśpiewała hymn swojego kraju. Zrobiła to wbrew przepisom „olimpijskim”. Nie mogli tego zrobić, bo nie występowali pod flagą narodową. Sportowcy wiedzieli, ze ryzykują otrzymanie kary od organizatorów. Nic takiego jednak nie miało miejsca.

Nawet wykorzystanie dopingu w „słusznej sprawie”, tj. eliminowania  narodowych odrębności, nie udało się.

Ten ostatni przykład pozwala mieć nadzieje, że międzynarodowa zmowa też może się nie udać.

 

M.Mackowski
O mnie M.Mackowski

Lubie sięgać do źródła. Polecam klasyczne teksty starożytne jak i oryginalne współczesne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka