Wojujący ateiści oburzają się, że budżet państwa płaci za nauczanie religii w szkołach. Twierdzą, że można zaoszczędzić, likwidując lekcje religii.
(A gdyby zlikwidować połowę wszystkich przedmiotów, budżet zaoszczędziłby ho-ho albo jeszcze więcej).
Drodzy ateiści.
Może tak to wygląda, że za szkoły płaci państwo ze swojego budżetu, ale tak naprawdę to podatnicy płacą.
Żyjemy w socjaliźmie. W tym ustroju państwo pobiera pod przymusem od wszystkich podatników opłaty na utrzymanie szkół. Nauka jest obowiązkowa. Płacimy pod przymusem i wysyłamy dzieci do szkół państwowych pod przymusem. Państwo też ustala program, jaki jest pod przymusem nauczany.
Ten nasz socjalizm ma jednak ludzką twarz. Ta "ludzka twarz" przejawia się w tym, że wielkie grupy wyborców mają jakiś tam, minimalny wpływ na program szkół. Nie - na program jakiejś wybranej szkoły, ale "hurtowo" na program wszystkich szkół. Jednakowy program, bo to socjalizm. I ta wielka grupa wyborców ustaliła, że w szkołach ma być nauczana religia, w którą prawie wszyscy wierzymy. Żadne popiskiwania wojujących ateistów tego nie zmienią. Jak będzie was 15 milionów, to pogadamy.
Tymczasem, jeśli naprawdę wam zależy na zmianie, jeśli chcielibyście np. aby wasze dziecko było uczone według innego niż teraz programu, to jest prostsze rozwiązanie. Poprzyjcie ideę prywatyzacji szkolnictwa. Albo przynajmniej decentralizacji. Aby szkoły mogły same ustalać programy. Aby każdy rodzic posyłał swoje dziecko do takiej szkoły, której program, samodzielnie ustalony przez tę szkołę, mu odpowiada. Aby szkoły (katolickie, neutralne, prawosławne, protestanckie, socjalistyczne, islamskie, ateistyczne, masońskie i inne dowolne) były finansowane wprost przez rodziców (którzy mieliby na to pieniądze, bo odpowiednio spadłyby podatki o kwoty teraz pobierane na szkoły). Albo, jeśli już musimy koniecznie utrzymywać ten socjalizm, to w "bonach oświatowych".
Za dużo wymagam? Wiem. Bo ateiści wolą rozwiązania totalitarne. Wolą rozwiązania hurtowe, wolą, aby jeden minister, najlepiej ateista, ustalił, czego mają się uczyć wszystkie polskie dzieci. Bo minister zna wszystkie polskie dzieci lepiej niż ich rodzice.
Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka