Tekst ten, autorstwa pani Magdaleny Żuraw, kandydatki na posła z listy PiS, absolwenta filozofii UKSW, został już w s24 nie tylko zaanonsowany, ale i przedrukowany w całości, na blogu "Antydepresanta". Ale dzieło to zdało mi się tak godnym rozpropagowania, że podam link i u siebie.
Nie jest-że piękne, gdy kobieta nie wie o czym mówi jej mężczyzna, a podziwia sposób w jaki mówi? Nie wie, a podziwia. Podziw z niewiedzy, podziw prawdziwie szczery i bezinteresowny. Kobieta szukająca zbrojnego księcia, który będzie ją chronił i uczył, który ją olśni nie tylko zbroją ale i intelektem, dokonuje fundamentalnego życiowego wyboru: wybiera otwieranie ust z podziwu nad jego wiedzą, mądrością, bystrością. Z refleksji filozoficzno-antropologicznych Magdaleny Żuraw dowiadujemy się też, że powinnością ucznia wobec nauczyciela jest nie dyskutowanie, a zamykanie posłusznie buzi i słuchanie, co ma nam do przekazania. Zatem wzorcowa kobieta, w przytomności mężczyzn (tych prawdziwych), powinna usta bądź zamykać na kłódkę, bądź szeroko rozdziawiać z podziwu (będącego skutkiem niezrozumienia, o czym mężczyzna mówi). Książę uczy swą połowicę takim to sposobem, że ona, nie usiłując swym niższej rangi rozumem dochodzić jego racji, podziwia, i - oczywiście - słucha się księcia. A na czym polega funkcja ochronna księcia? I to zostało przez Magdalenę Żuraw wyjaśnione: książę mówi nam, że wilk przebrany za babcię nie jest babcią i nie możemy przy całej dobroci naszego serca nieść jej w takiej sytuacji koszyczka z jedzeniem. Książę ma chronić płeć słabą przed jej pochopnymi, sentymentalnymi porywami serca. Oprócz otwierania ust z podziwu, gdy książę mówi, powinnością kobiety jest czyszczenie mu zbroi i tęskne machanie chusteczką, gdy on wyrusza na wojnę. Albowiem te z kobiet, które wybierają księciów, siłą rzeczy powinny uznać ich wyższość i przewodnictwo. A gdy uznają, nie muszą kruszyć kopii o umiejętność władania mieczem. Jakżeby mogły, skoro rzeczą białogłów jest nie kruszyć kopie, tylko je czyścić.
Jaki jest główny cel życiowy kobiet, jaka ich droga do sukcesu? Im inteligentniejszego księcia usiedlimy własnym wdziękiem, tym - w nagrodę za własną inteligencję - wieść będziemy lepsze życie. Pojawia się atoli pytanie: jeśli książę dał się "usiedlić" (za pisownią oryginału) białogłowie, to czyż on naprawdę taki inteligentny? A może to ona bardziej inteligentna, bo go "usiedlić" potrafiła? Miałbym dla Magdaleny Żuraw propozycję modyfikacji reguł kojarzenia książąt z białogłowami - niech one książąt nie "usiedlają", niech dają się im porwać, i - po koniecznej próbie obrony cnoty - olśnione książęcą zbroją, jako i książęcym intelektem, omdlewają w książęcych ramionach, na karym rumaku unoszone. Jeśli książę ma być prawdziwym księciem, to nie da się "usiedlić", tylko sam sobie weźmie niewiastę, w której znalazł był upodobanie. Rodzinie porwanej zapłaci okup - i będziemy mieli powrót tradycyjnego modelu rodziny w pełnym sensie.
Inne tematy w dziale Polityka