Jakub Wiech i Adrian Zandberg w "Elektryfikacji", screen Youtube
Jakub Wiech i Adrian Zandberg w "Elektryfikacji", screen Youtube
Paweł Kwarciński Paweł Kwarciński
214
BLOG

Dziennikarze, politycy i ekonomiści o górnictwie - oikonomiczny analfabetyzm

Paweł Kwarciński Paweł Kwarciński Gospodarka Obserwuj notkę 3
Zmorą dziennikarstwa, polityki i ekonomii jako nauki jest fakt, że ekonomiści utożsamiają rachunek finansowy z ekonomicznym, zapominając, że ekonomia to nie nauka o pieniądzach, a o zasobach. Najlepszym tego przykładem są twierdzenia, że do górnictwa węgla kamiennego się podobno dopłaca.

"Na czym ma polegać nieopłacalność wydobycia węgla w Polsce, skoro przy wydobyciu go w kraju z Polski wypłynie na paliwo do samochodów górników, elektronikę, ich wycieczki zagraniczne 2 mld Euro, a przy zamknięciu kopalń i imporcie węgla wypłynie z Polski 10 mld Euro". Ten prosty eksperyment myślowy przypomniał mi się w trakcie oglądania wywiadu Jakuba Wiecha z Adrianem Zandbergiem w podkaście "Elektryfikacja". Na tak postawione pytanie ekonomiści nie potrafią odpowiedzieć inaczej jak "to jest prosty rachunek ekonomiczny - dopłacamy rocznie 7 mld złotych do górnictwa.” Problem polega na tym, że ekonomiści mylą "rachunek finansowy" z "rachunkiem ekonomicznym.” Drodzy ekonomiści. Inżynier budownictwa po przeczytaniu na Wikipedii pierwszych paru zdań o ekonomii i obliczaniu PKB wie, że nie macie zielonego pojęcia o otaczającym was świecie. Dlaczego 5 minut spędzone na Wikipedii jest bardziej wartościowe niż 5 lat studiów? Co mówi ekonomia? Ekonomia to nauka o zasobach. My możemy te zasoby (materiały, pracę, patenty itd.) przeliczyć na pieniądze, by zrozumieć, co się Polsce opłaca, bo Polska to nasz dom, a ekonomia ma w sobie grecki rdzeń "oikos" (dom), który zresztą przypomniał nam swoją "ojkofobią" Jarosław Kaczyński.

Tak więc oikonomia (nauka o zarządzaniu domem) mówi nam, że w 2024 roku, 75 tyś zatrudnionych w kopalniach węgla kamiennego zapobiegło importowi około 44 mln ton węgla, co przy zaniżeniu kosztu tony węgla ARA z dostawą do Polski do 150 Euro, przyczyniło się do wzrostu PKB o 6.6 mld Euro. Jest to 88 tyś. Euro na zatrudnionego! Jakub Wiech i Adrain Zandberg nie powiedzą "dzięki pracy górników złotówki w naszych portfelach nie straciły 6.6mld Euro na wartości". "Rachunek finansowy" - 7mld PLN w plecy. "Rachunek ekonomiczny" 6.6 mld Euro na plus ewentualnie do pomniejszenia o importowane dobra zakupione przez górników i importowane materiały wykorzystywane przy wydobyciu węgla.

Najczęściej pierwszym kontrargumentem jest „te 7mld PLN mogłyby być wydane inaczej”, ale tutaj ponownie uwidacznia się oikonomiczny analfabetyzm moich adwersarzy i brak jakichkolwiek zdolności abstrakcyjnego myślenia, ponieważ dzięki pracy górników w Polsce zostaje kilkanaście-kilkadziesiąt miliardów złotych, których „nie musicie zdobyć przez emisje długu”. Innym objawem oikonomicznego analfabetyzmu są twierdzenia o tym, że górnicy pracując w innych branżach mogliby bardziej przysłużyć się do wzrostu ekonomicznego. Pytam - dlaczego chcecie likwidować miejsca pracy, które na pracownika wytwarzają kilkadziesiąt tysięcy Euro rocznie? Macie w Warszawie takich prawników i ekonomistów z Grupa Polenergia, InPost i Deloitte, którzy przeksięgowali emisję CO2 z "24 000 urządzeń Paczkomat...." (komunikat prasowy - https://polenergia-sprzedaz.pl/inpost-i-polenergia-zielona-energia-dla-paczkomatow-i-floty-elektrycznej/) na "183 tysiące potencjalnie zasilanych gospodarstw domowych w ciągu roku" (komunikat prasowy - https://www.polenergia.pl/najwieksza-farma-wiatrowa-polenergii-gotowa/)

To jest "ekonomiczny" majstersztyk i spełnienie marzeń waszych zidiociałych umysłów. Nic nie wytworzyć, pospotykać się, popić kawkę, przeksięgować emisje z bogatych na biednych, wystawić sobie nawzajem faktury i otrzymać setki lajków na portalach społecznościowych od ekonomicznych analfabetów. Chcecie, by dobrobyt Polski wzrósł? Wyślijcie ich na Śląsk, a otworzymy dla nich dodatkową kopalnię węgla, by jeszcze bardziej zmniejszyć import węgla.

Jeżeli komuś nie podoba się ten "rachunek finansowy,” to niech napisze petycję do Komisji Europejskiej o wprowadzenie ceł na węgiel kamienny (marne szanse, bo Niemcy już go nie wydobywają). Ludzie godzą się, by embarga, cła, kwoty czy narzucanie dodatkowych wymagań podnosiły ceny żywności, stali, samochodów, pomp ciepła, autobusów i innych wyrobów. Dlaczego Polacy nie zgadzają się na dopłacanie do węgla? Dzięki akcji ciągłego zobrzydzania górników i manipulowania danymi oikonomicznymi prowadzonej w mediach. Nie liczą się fakty, liczą się emocje. Co byście na przykład pomyśleli o dziennikarzu zajmującym się rolnictwem, który by tak napisał: "W Brazylii żniwa pszenicy są dwa razy w roku, a ukraińskie czarnoziemy wymagają mniejszego nawożenia. Należy zlikwidować rolnictwo w Polsce, rolników-darmozjadów przekwalifikować na serwisantów wiatraków, żywność kupować w Brazylii i w Ukrainie". Ja takiego dziennikarza uznałbym za idiotę, bo nawet gdyby żywność w Brazylii byłaby 2-3 razy tańsza, to Polakom opłaca się ją produkować w Polsce, ale nie ma takich dziennikarzy rolniczych, może dlatego, że nie ma brazylijskich NGO-sów czy fundacji, które miałyby swoich "stypendystów". Są za to dziennikarze energetyczni, których uznałbym za manipulantów, ale nie mogę ich wymienić z nazwiska, bo ciągają ludzi po sądach. Zrozumienie, czym się różni rachunek ekonomiczny od finansowego, oraz umiejętność śledzenia przepływu dóbr to klucz do zrozumienia przyczyn pauperyzacji klasy średniej. Drodzy ekonomiści proszę, nie obrażajcie się na mnie. Gdybyście się dowiedzieli, że analfabeta uczy wasze dzieci języka polskiego, to też by Wam puściły nerwy i podobna wiązanka opuściłaby Wasz aparat głosowy? Nie uczcie nas ekonomii? Zapraszam was na Wikipedię i życzę Wam miłego dnia.


Cichy, spokojny, nie wadzi nikomu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka