seafarer seafarer
1141
BLOG

'Niedzielni' uczestnicy niedzielnej mszy świętej

seafarer seafarer Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Przychodząc dzisiaj do kościoła na niedzielną sumę*  odniosłem wrażenie, że w naszym kościele jest więcej ludzi niż zwykle. Pewnie ze względu na wojnę na Ukrainie. No i dobrze pomyślałem sobie. Normalny ludzki odruch szukać oparcia w sile wyższej.

Ale na tym nie koniec moich myśli, układnych i nieukładnych, w trakcie dzisiejszej niedzielnej mszy św. Po chwili, już chyba w trakcie drugiego czytania**, do kościoła weszła dość duża grupa ludzi z dziećmi. Zazwyczaj ludzie, którzy spóźniają się na mszę, stają speszeni z tyłu kościoła. Ci jednak poszli do przodu, do pierwszych ławek. Pewnie po mszy będzie chrzest a to są goście, pomyślałem sobie znowu. Ale tym razem już z dezaprobatą. Oczywiście dezaprobatą w sprawie spóźnienia.

Jednak nie wszyscy usiedli z przodu. W bocznej nawie, trochę z przodu ławki, w której siedziałem, stanął mężczyzna z dzieckiem w wózku. Z wózka nie było słychać głosu ani tym bardziej płaczu dziecka, więc można założyć, że dziecko spokojnie spało. Niemniej mężczyzna, zamiast postawić wózek obok siebie i pozwolić, aby dziecko spokojnie spało, a samemu zająć się uczestnictwem we mszy, przez cały czas chodził z wózkiem do przodu i do tyłu. Bał się, że dziecko się obudzi i zapłacze? No i co z tego, gdyby zapłakało. Chwilę by popłakało i przestało. Płacz dziecka to rzecz normalna, w kościele również. Gdyby płakało dłużej, mógł je wziąć na ręce i przytulić i przestało by płakać. A on przez całą godzinę ‘szarpał’ wózkiem i biednym dzieckiem. Po co? Nie wiem. Prawdopodobnie ze zdenerwowania. Ewidentnie nie wiedział, jak się zachować w kościele. Jestem pewien, że w domu, gdy zdarzy się, że dziecko uśnie w wózku, to nie szarpie tym wózkiem tam i z powrotem

Mężczyzna szarpiący wózkiem z dzieckiem przez całą mszę to nie wszystko. Wśród spóźnionych gości była również kobieta z dzieckiem. Chłopczyk miał chyba za dwa latka, już dobrze chodził i kobieta trzymała go za rączkę. Dziecko, jak to chłopiec, było żywe i chciało biegać. Kobieta jednak nie puściła jego rączki, tylko chodziła z dzieckiem tam i z powrotem po kościele. Po tej samej bocznej nawie, gdzie wózkiem szarpał ojciec śpiącego dziecka. Kobieta była gościem uroczystości chrzcin (a być może nawet matką chrzestną, gdyż pod koniec mszy usiadła w pierwszej ławce przy dziecku, które miało zostać ochrzczone) i była elegancko ubrana. Jak wszyscy wiemy, podstawowym elementem eleganckiego kobiecego stroju są buty na wysokich obcasach. No i oczywiście kobieta z dzieckiem miała na nogach takie właśnie buty. Buty, które potocznie nazywają się szpilki. Te, które miała kobieta, to były bardzo wysokie szpilki. I przez całą mszę, praktycznie nie słyszałem nic innego jak tylko stukanie szpilek o kościelną posadzkę. Kościół jest wysoki, toteż stukanie szpilek wzmacniało jeszcze echo odbijane od sklepienia. Wystarczyło puścić dziecko i stanąć z boku. Chłopczyk pewnie by sobie pobiegał, ale jego buty by nie stukały. Ponadto dwuletnie dzieci nie oddalają się zbytnio od rodziców, więc pewnie by chodził sobie w pobliżu matki. Dwuletnie dziecko chodzące po kościele, to widok normalny. Kobieta w szpilkach, chodząca z dzieckiem po kościele w czasie mszy św. - niezupełnie.

Przez cały czas, korciło mnie podejść do kobiety i zapytać. Czy Pani przyszła z dzieckiem do kościoła na spacer czy też uczestniczyć we mszy? Ale się powstrzymałem.

I na koniec refleksja ogólna. Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem***. Człowiek idzie do teatru po to, aby obejrzeć przedstawienie, do opery idzie po to, aby posłuchać śpiewu i muzyki, do parku po to, aby pospacerować. Natomiast do kościoła idzie po to, aby porozmawiać z Bogiem. Dzisiaj w kościele na niedzielnej mszy św. miałem wrażenie, że nie wszyscy, którzy przyszli do kościoła, wiedzieli po co do niego przyszli. Co więcej z przykrością obserwuję, że, takich 'niedzielnych' gości uroczystości chrztu, których łatwo poznać po tym, że nie wiedzą jak się zachować w Kościele, jest coraz więcej.

Przyznam się, że ja też nie byłem bez winy. Moje myśli nie skupiały się na tym, po co przyszedłem do kościoła.

-------------------------------------------------

* w Kościele katolickim: główna, uroczysta msza, odbywająca się w niedziele i święta.

** w chrześcijaństwie, akt publicznego czytania Pisma Świętego, stanowiący m.in. część liturgii oraz niektórych innych uroczystości religijnych. Czytania są stałym elementem katolickiej Mszy świętej, prawosławnej Boskiej liturgii oraz protestanckich nabożeństw.

 *** Księga Koheleta 3.1

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo