seaman seaman
1558
BLOG

O niektórych konsekwencjach chińskiego wirusa

seaman seaman Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Zacznę brawurowo, w stylu najjaśniejszej gwiazdy Platformy Obywatelskiej: gdyby natura nie chciała chińskiego wirusa, to by go nie było. Skoro jest, to znaczy, że natura chciała, żeby zaistniał. Taka jest prawda. Na jakimś obskurnym targu w Chinach zadziałało prawo natury. Być może coś tam zdechło albo długo kisiło się wśród innych drobnoustrojów, a w efekcie naturalnej ewolucji wykluł się wirus. Taki skrót myślowy. Potem przeskoczył na człowieka. Nastąpił więc naturalny proces (skoro według zagorzałych ekologów natura jest ekologiczna w każdym wcieleniu), który spowodował powstanie COVID-19 – bytu całkowicie zgodnego z naturą.

Pragnę mimo wszystko przestrzec przed łatwym porównaniem mojej teorii z teorią Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o bezsensowności przekopu Mierzei Wiślanej: Skoro natura nie zrobiła tego przekopu, to wydaje mi się, że to nie ma sensu. Gdyby natura chciała, żeby tam był przekop, to by był. Jej hipoteza jest bowiem z gruntu fałszywa, ona posłużyła się naturą tendencyjnie, w walce politycznej. Poza tym MK-B opacznie podeszła do pojęcia sensu, który przecież istnieje również poza naturą, a nawet w kontekstach abstrakcyjnych.

Mamy zatem ustalony fundament naukowy, możemy ciągnąć rozważania. Otóż, jak wspomniałem, natura jest ponoć ekologiczna w każdym wcieleniu, lecz to na pewno nie działa w przeciwną stronę. To znaczy, że ekologia nie jest naturalna w każdym swoim wcieleniu. Ekologia bywa przeciwna naturze, a nawet patologiczna. Czymś absolutnie naturalnym jest kotlet schabowy z wieprza, zaś oczywistą patologią ten sam schabowy z cieciorki albo innej soi. Nikt normalny nie może mieć wątpliwości. Naturalne jest istnienie kornika drukarza, natomiast fanatyk przykuwający się łańcuchem do sosny w obronie tegoż kornika jest wybrykiem natury. I całkiem słusznie tak się nam jawi.

Ale co tam kornik w dzisiejszych realiach, gdy całe miasta zlewane są tysiącami ton chemikaliów, a grube miliony plastykowych kombinezonów trafią wkrótce na wysypiska, nie wspominając o miliardach maseczek. Gdzie się podziali nieustraszeni obrońcy natury? Dlaczego nikt nie śpiewa Keine Grenzen, gdy kraje Unii zamykają się na obcych? Milczą prorocy wolności, którzy jeszcze niedawno daliby się posiekać za otwarte granice. Gdzie te werhofsztaty , timermansy i tuski co to krzyczały, żeby jeszcze więcej unii w Unii? I co to za unia, której narody co i raz muszą wymierzać jej kopa w tyłek, żeby się ocknęła, bo kolejny kryzys buzuje?

Nadszedł czas, aby odpowiedzieć na pytanie fundamentalne, które brzmi: W jakim celu natura powołała do życia chińskiego wirusa? W końcu jakiś powód musiał być, to nie była pusta zachcianka. Błąd tkwi w założeniu, że życie w absolutnej zgodzie z naturą jest ideałem, do którego powinniśmy dążyć. To oczywista bzdura. Gdyby tak było, to na trzęsienia ziemi czy tsunami winniśmy reagować entuzjastycznie, stawiać bramy powitalne i radośnie pląsać. Tak nie jest, więc przestańmy wielbić bezwarunkowo tę naturę. Wiosenny deszczyk jest ożywczy, lecz powódź śmiercionośna.

Nie ma co ukrywać, matka ziemia robi często takie numery, że człowiekowi żyć się odechciewa. Trudno mu się dziwić, że buduje tamy, przekopy, mosty, reguluje rzeki i nasłuchuje w kosmosie, czy do ziemi nie zbliża się meteoryt albo inna żelazna buła. Albowiem z kosmosu, który jest kwintesencją natury,  może przyjść zagłada całej ludzkości. W takich sytuacjach my ludzie - jako część składowa tejże natury - konstatujemy z przerażeniem, że ona miewa skłonności samobójcze. I nasze ubóstwienie dla niej słabnie. Ba! Uświadamiamy sobie, że to było bałwochwalstwo, fetyszyzm jakiś albo zgoła obłęd.

A przecież dawno powiedziano nam ludziom, abyśmy zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyśmy panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi. No i ma się rozumieć, nad wirusami. A kiedy i ten chiński zdechnie wreszcie, skończy się także pogoda dla obłąkanych pięknoduchów pod wezwaniem Matki Natury. Przemija postać świata lewackiej utopii.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości