Sed3ak Sed3ak
658
BLOG

Czy doniosą na własny kraj za zakaz reklamy aptek?

Sed3ak Sed3ak Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Konfederacja „Lewiatan” zamierza donieść na Polskę do Komisji Europejskiej. Powód? Wprowadzony z dn. 1 stycznia 2012r. całkowity zakaz reklamy aptek, który – jak twierdzą przedstawiciele tej organizacji – jest niezgodny z prawem unijnym. Jakie konkretnie zasady prawa europejskiego zakaz ów łamie, wyjaśnia współpracująca z „Lewiatanem” prof. Elżbieta Traple.Jak możemy usłyszeć w nagraniu na stronach „Rzeczpospolitej”, wprowadzony prawie dwa lata temu zakaz łamie (jakoby) unijne swobody: przepływu towarów i kapitału oraz prawa: pacjenta do informacji oraz „prawo przedsiębiorcy do informowania o przedsiębiorcy jako takim” (cytuję w oryginale). Z kolei Jeremi Mordasiewicz z Konfederacji zaznacza, że jego organizacja nie kwestionuje zakazu reklamy leków refundowanych, jednakże odgraża się jednocześnie państwu polskiemu, że „Lewiatan” może wycofać się z donoszenia do KE na Polskę, jeśli tylko parlament zniesie zakaz reklamy aptek. Ot, mały szantażyk. Prosiłbym o zwrócenie uwagi na ton tej wypowiedzi.

Przyznam się szczerze, że nie wiem w co ręce włożyć. One po prostu same opadają.

*

Kłamstwo na kłamstwie i to w dodatku powodowane bardzo niskimi pobudkami, konfabulacją jeśli jeszcze nie czymś gorszym. Zacznijmy może od tego, że całkowity zakaz reklamy aptek funkcjonuje już w trzech krajach Unii Europejskiej, tj. w Portugalii, w Irlandii i w Luksemburgu. Z kolei w wielu innych krajach UE reklamowanie aptek jest znacznie obostrzone (m.in. w Niemczech, w krajach skandynawskich, czy w Wielkiej Brytanii). Jak czytamy jednakw biuletynie śląskiego forum farmaceutycznego „Apothecarius”, w krajach Europy Zachodniej, pomimo zmniejszonych obostrzeń w tym przedmiocie, sieci apteczne nie organizują tak agresywnych i wprowadzających w błąd kampanii reklamowych, jak do końca 2011r. miało to miejsce w Polsce (s. 18). Tym samym, Konfederacja „Lewiatan” raz jeszcze pokazuje, że w sporze o zakaz reklamy aptek staje ona po stronie wielkiego przemysłu farmaceutycznego i właścicieli sieci aptecznych, a nie samych pacjentów, czy aptekarzy.

Nie jest również prawdą, jakoby środowisko aptekarskie „było w kwestii zakazu reklamy aptek podzielone”. To oczywiste kłamstwo. Jak pisałem to w artykule „Dlaczego kłamiecie w sprawie aptek?!” ponad 4 200 farmaceutów z całego kraju w liście do ministra zdrowia opowiedziało się za utrzymaniem istniejącego od ponad dwóch lat zakazu; list ten kończy się stwierdzeniem: „polskie apteki nie chcą i nie potrzebują reklamy!”.

W czyim imieniu wypowiada się zatem „Lewiatan”? Przede wszystkim w imieniu właścicieli wielkich sieci aptecznych, którzy najczęściej farmaceutami nie są. Stąd taka sprzeczność interesów i tarcia. Miesięcznik „Moda na Farmację” (nr 11 (74) listopad 2013r., s. 5 – 8) podaje dane, z których wynika, że na zakazie reklamy aptek to właśnie te podmioty straciły najwięcej. Powód? Tylko takie duże sieci apteczne stać było do 2012r. na wyłożenie ogromnych sum pieniędzy, aby reklamę taką stosować. Nic więc dziwnego, że teraz różnymi dostępnymi metodami, przy wykorzystaniu pożytecznych instytucji i osób, wywierają nacisk na zmianę przepisów, odwołując się momentami wprost do kłamstwa. A propos, gdy słyszę argument, że zakaz reklamy aptek uderza w apteki, bo nie mogą one – w przeciwieństwie do „stacji benzynowych i supermarketów” – reklamować APAP’u, czy innego środka przeciwbólowego, to nóż mi się otwiera w kieszeni. Takie stwierdzenie jest wyrazem zupełnej ignorancji i braku wyobrażenia o tym, jakie to właściwie specyfiki stanowią największy udział w obrocie aptecznym.

*

Nie lepiej sytuacja przedstawia się w przypadku argumentacji prof. Traple z UJ, która przekonuje nas od kilku miesięcy, że ustanowiony w art. 94a prawa farmaceutycznego zakaz, łamie jakieś unijne swobody (i – to oczywiste – również i konstytucję). Jak zaznaczono wcześniej, w trzech krajach Unii Europejskiej obowiązuje podobna regulacja (w tym: w Portugalii od początku istnienia tego zagadnienia) i Komisja Europejska nie kwestionowała tego rodzaju zapisów w krajowych ustawodawstwach.

Ale po kolei.

Zacznijmy od tego, że nieprawdą jest jakoby zakaz reklamy aptek „łamał prawo pacjenta do informacji”. Wydaje mi się, że prof. Traple – specjalistka m.in. w dziedzinie prawa konkurencji – to wie, ale uściślijmy: istnieje fundamentalna różnica pomiędzy reklamą a informacją. Art. 94a ust. 2 prawa farmaceutycznego wyraźnie stanowi, że informowanie o lokalizacji apteki i godzinach jej otwarcia nie stanowi reklamy. Tym samym, pacjent może być swobodnie o tych okolicznościach informowany przez poszczególne placówki. Tę samą subtelną różnicę, pomiędzy reklamą a informacją, wychwytują również sądy i doktryna prawnicza.

Na marginesie należy dodać że, nie istnieje coś takiego w systemie unijnych swobód jak: „prawo przedsiębiorcy do informowania o przedsiębiorcy jako takim”; to przykład jakiejś nowomowy i karkołomna próba tworzenia zasad, które nie mają oparcia w unijnych traktatach. W prawie europejskim wyróżnia się szczególną zasadę, jaką jest zasada swobody przepływu kapitału i towarów. Zakaz reklamy aptek w żadnym stopniu reguł tych nie łamie. Nie utrudnia on bowiem towarom i pieniądzom zagranicznym wchodzenie na polski rynek farmaceutyczny. Albo – żeby być ścisłym – nawet jeżeli utrudnienia takie występują, to dotyczą one w jednakowym stopniu podmiotów krajowych, jak i zagranicznych. Takie z kolei unormowanie nie może być uznane za dyskryminujące, chyba że w zakresie własnych (krajowych) przedsiębiorców. Tymczasem, czego p. prof. Traple zapomina dodać (zapewne przez przeoczenie), tzw. odwrotna dyskryminacja, czyli sytuacja, w której podmiot krajowy jest traktowany przez państwo macierzyste gorzej, niż przedsiębiorca zagraniczny, jest absolutnie dopuszczalne na gruncie regulacji traktatowych.

Poza tym, ustanowienie zakazu reklamy aptek w świetle prawa unijnego jest dopuszczalne – nawet na zasadzie wyjątku od swobody przepływu towarów – a to z powołaniem się na klauzulę ochrony zdrowia publicznego. Art. 36 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (dawny art. 30 traktatu ustanawiającego wspólnotę europejską) stanowi bowiem, że: „Postanowienia artykułów 34 i 35 nie stanowią przeszkody w stosowaniu zakazów lub ograniczeń przywozowych, wywozowych lub tranzytowych, uzasadnionych względami moralności publicznej, porządku publicznego, bezpieczeństwa publicznego, ochrony zdrowia i życia ludzi i zwierząt lub ochrony roślin, ochrony narodowych dóbr kultury o wartości artystycznej, historycznej lub archeologicznej, bądź ochrony własności przemysłowej i handlowej (…).”.; do sfery zdrowia publicznego i leków nie można wprost (przynajmniej prawo unijne o tym mówi) stosować reguł wolnego rynku. Wie to każdy farmaceuta, niekoniecznie już – profesor. Jak pokaże to zaprezentowane w dalszej części teksu uzasadnienie projektu ustawy refundacyjnej, to właśnie przez wzgląd na ochronę zdrowia publicznego Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się w 2011r. na wprowadzenia obostrzeń w szeroko pojętym prawie farmaceutycznym.

W tym miejscu, na zasadzie dygresji, można również odwołać się do uzasadnienia wyroku ETS-u ze sprawy C434/04, w której Trybunał stwierdził: „(…) Wśród dóbr i interesów chronionych przez art. 30 WE zdrowie i życie ludzkie zajmuje pierwszorzędną pozycję. Do państw członkowskich należy ustalenie, z poszanowaniem prawa wspólnotowego, a w szczególności zasady proporcjonalności, poziomu ochrony oraz sposobu, w jaki poziom ten zostanie osiągnięty”; w judykacie tym odwołano się do innych orzeczeń ETS-u: wyroku z dnia 10 listopada 1994 r. w sprawie C320/93 Ortscheit, oraz orzeczenia ze sprawy Heinonen.

W sprawie Ortscheit Trybunał stwierdził przykładowo naruszenie przez Niemcy zasady swobody przepływu towarów (wprowadzono krajową regulację dyskryminującą leki importowane poprzez zakaz ich reklamowania), a pomimo to sąd unijny uznał, że działanie takie było dopuszczalne właśnie na gruncie wyłączającej klauzuli ochrony zdrowia. Innymi słowy, mamy tutaj do czynienia z przykładem pośredniej dyskryminacji przez państwo unijne towarów obcych, a pomimo to ETS w 1994r. uznał działanie takie za dopuszczalne. Tym samym, w sytuacji w której Polska w żaden sposób (nawet pośredni) nie różnicuje sytuacji aptek krajowych, jak i zagranicznych, jak i sprzedawanych weń leków (już prędzej dyskryminacją okazać by się mógł obowiązujący od 2002r. zakaz reklamy leków refundowanych, czego jednak ani „Lewiatan”, ani prof. Traple regulacji tej nie zarzucają) to o jakimkolwiek naruszeniu prawa unijnego w tym miejscu nie może być mowy.

*

Powoływana w innych miejscach przez p. prof. Traple formuła Keck (będąca częścią dorobku prawnego UE), którą jakoby polski zakaz reklamy aptek łamał, w mojej ocenie nie przystaje do poruszanej problematyki. Przytoczmy jej treść: „Każdy przepis państwa członkowskiego, który w sposób pośredni lub bezpośredni, rzeczywisty lub potencjalny może wpłynąć na handel między państwami członkowskimi, nie stanowi środka o skutku równoważnym do ograniczeń ilościowych, tak długo jak dotyczy on wszystkich podmiotów gospodarczych działających na terenie danego państwa członkowskiego, oraz nie utrudnia dostępu do rynku towarom zagranicznym w sposób większy niż utrudnia to towarom krajowym”.

W jaki sposób Trybunał Sprawiedliwości UE bada, czy regulacje krajowe (w tym wypadku: zakaz reklamy aptek) nie łamią zasady swobody przepływu towarów, normowanej przez tę formułę? W pierwszej kolejności Trybunał sprawdza, czy dane metody promocji)sprzedaży produktów (przypomnijmy: reklama aptek) stanowią sposoby sprzedaży. Dalej, przeprowadza się badanie zakresu ograniczenia reklamy (czy występuje bezpośredni zakaz, czy nie). I po trzecie wreszcie, Trybunał wykonuje test dyskryminacji, czyli sprawdza, czy przedmiotowe ograniczenia krajowe wpływają na wprowadzanie do obrotu towarów z innych państw członkowskich w odmienny sposób niż towarów krajowych. W mojej ocenie polskiej regulacji niczego w tym temacie zarzucić nie można.

*

Na koniec oczywiście wisienka na torcie. Wielu przeciwników obecnego zakazu w swojej argumentacji zdaje się pomijać jeden istotny aspekt zmian w prawie farmaceutycznych, przeforsowanych w 2011r. Zapomina się mianowicie o tym, jakie było podłoże oraz cele nowelizacji. Wpadłem ostatnio zupełnym przypadkiem na ciekawą lekturę. Ze stron sejmowych ściągnąłem uzasadnienie rządowego projektu ustawy refundacyjnej, sporządzone w 2010r. przez Ministerstwo Zdrowia. Przyznam szczerze, czyta się to lepiej, niż jeden kryminał, a co najmniej jak dobry artykuł śledczy.

Pozwolę sobie zatem na zacytowanie w tym miejscu co bardziej soczystych fragmentów: „W obrocie lekami refundowanymi występują liczne zjawiska patologiczne, takie jak: nieuzasadnione względami medycznymi zwiększanie refundacji, nabywanie leków za 1 grosz, wynagradzanie pacjentów za dostarczenie recepty na lek refundowany, sytuacja w której pacjenci poszukują w wielu aptekach leku o najniższej dopłacie pacjenta bądź bonusu, konkursu, nagrody (tzw. »turystyka refundacyjna«), niejednolite marże hurtowe stosowane wobec aptek, niejednolite systemy rabatowania, pseudodarowizny, zjawisko marnotrawienia leków objawiające się zwiększającą się utylizacją przeterminowanych leków, w tym leków refundowanych.” (s. 11). W innym miejscu z kolei nie mniej ciekawe spostrzeżenia MZ-u: „Obecna sytuacja, w której mimo ustalenia marż i cen urzędowych maksymalnych, leki w cenach i limitach określonych w rozporządzeniu są niedostępne, bądź są dostępne za 1 grosz, czy wręcz za wynagrodzeniem pacjenta dostarczającego receptę, jest wbrew ratio legis [prawa farmaceutycznego] i podważa zaufanie pacjenta do regulatora systemu. Pacjent nieświadomy mechanizmów stosowanej »gry« łatwo ulega manipulacji opartej na przeświadczeniu o atrakcyjności oferty nie zdając sobie sprawy, iż to nie on jest rzeczywistym beneficjentem tych działań, jest tylko narzędziem. Dotychczas obowiązujące przepisy umożliwiają podmiotom odpowiedzialnym i podmiotom prowadzącym obrót hurtowy, za pośrednictwem swoich lub współpracujących sieci aptek, pod pozorem troski o dobro pacjenta wyłudzanie z Narodowego Funduszu Zdrowia znacznych kwot, jakie na leki refundowane wykłada Państwo. Przykładem takiej praktyki jest prowadzona w aptekach sieciowych wspomniana wyżej sprzedaż leków za 1 grosz (…) Praktyka taka powoduje, że leki refundowane sprzedawane za 1 grosz teoretycznie »dla dobra pacjenta« nie są w sposób racjonalny wykorzystywane czego dobitnym przykładem, może być fakt, że stanowią one większość zawartości pojemników na leki do utylizacji (…)” (s. 19).

Jak widać zatem, zmiany dokonane ustawą refundacyjną nie wynikały li tylko z prostego zamordyzmu, tzn. zakazać i fertig. Nowelizacja w założeniu miała ukrócić proceder, który ja swego czasu nazwałem mafijnym. Zwracam uwagę, że autor uzasadnienia projektu ustawy bez wahania używa takich zwrotów jak: „zjawiska patologiczne”, „wyłudzanie refundacji”, „manipulacja”, „pacjent jako narzędzie”, czy „marnotrawienie leków”. Mocne i dość emocjonalne wyrażenia, jak na pismo urzędowe, nieprawdaż?

Wprowadzona w 2012r. reforma rynku leków refundowanych i aptek doprowadzić miała do eliminacji z rynku farmaceutycznego narosłych na przełomie ostatniej dekady patologii. Wypowiedzi zwolenników zniesienia zakazu reklamy aptek – odgrażających się donosem na własny kraj do instytucji unijnych nie niewygodne acz zasadne rozwiązania – dążą do cofnięcia wskazówek legislacyjnego zegara i powrotu do zjawisk niepożądanych i szkodliwych dla samego pacjenta. A wszystko to dodatkowo okraszone jest: manipulacjami, przeinaczeniami, czy momentami – zwykłymi kłamstwami.

Sed3ak
O mnie Sed3ak

"Człowiek w Narodzie żyje nie tylko dla siebie i nie tylko na dziś, ale także w wymiarze dziejów Narodu (...) Polska może żyć własnymi siłami, własnymi mocami, rodzimą kulturą wzbogaconą przez Ewangelię Chrystusa i przez czujne, rozważne działanie Kościoła. Polska może żyć tu, gdzie jest, ale musi mieć ku temu moc. Musi patrzeć i ku przeszłości, aby lepiej osądzać rzeczywistość, i mieć ambicję trwania w przyszłość. Naród jest jak mocne drzewo, które podcinane w swych korzeniach, wypuszcza nowe. Może to drzewo przejść przez burzę, mogą one urwać mu koronę chwały, ale ono nadal trzyma się mocno ziemi i budzi nadzieję, że się odrodzi (...)" kard. Stefan Wyszyński sed3ak na Twitterze Sed3ak Pro, czyli dyskusja na poziomie Pro! "The mystic chords of memory will swell when again touched, as surely they will be, by the better angels of our nature". Abraham Lincoln "Virtù contro a furore Prenderà l'armi, e fia el combatter corto; Che l'antico valore Negli italici cor non è ancor morto". Francesco Petrarka Polecam: "Dzienniki Ronalda Prusa. Część Pierwsza."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości