Nie rozumiem dlaczego najważniejsze media niewiele mówią o wczorajszej katastrofie motoszybowca typu PW4- Pelikan na warszawskim Bemowie. Silnik lecącej maszyny przestał działać i szybowiec runął na ziemię, ścinając po drodze betonową latarnię uliczną. Pilot przeżył upadek i wyjaśnił, że skończyło mu się paliwo, ale myślał, że doleci na oparach.
Za sterami tego laminatowego samolociku siedział doświadczony pilot - ekspert lotniczy - członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych ppłk pil. mgr inż. Robert Benedict, przewodniczący Podkomisji Lotniczej, wyznawca teorii pancernej brzozy, o którą miał się roztrzaskać potężny Tupolew.
Pan pułkownik przekonał się, że na oparach absurdu daleko się nie poleci. Miejmy nadzieję, że to transcendentalne doświadczenie przełoży się na rzetelniejszą pracę eksperta Państwowej Komisji Badania Wypadków w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Blogerka Wiesława przesłała info i link :
"Motoszybowiec PW4-Pelikan, który rozbił się 2 listopada br. w pobliżu lotniska Bemowo, pilotował członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Jerzy Kędzierski, podwładny Macieja Laska, członka komisji Jerzego Millera, która badała katastrofę smoleńską.
Informację potwierdza Maciej Lasek, przewodniczący PKBWL, nie chce jednak ujawnić personaliów...."
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/14189,komisja-na-bakier-z-przepisami.html
Czyli nadal nie mamy pewności co do tożsamości "orła" z Komisji Millera.