Donald Tusk się przestraszył, że groźby kierowane pod adresem członków jego rodziny mogą świadczyć o zagrozeniu ich życia. Na konferencji prasowej premier uzasadniał w ten sposób konieczność zaangażowania BORu w ochronę Kasi Tusk.
Wcale się premierowi nie dziwię. Historia bowiem uczy, że po groźbach takich jak: „jeszcze tylko wyrżniemy tę watahę”, nadchodzi czas Cybów.
Premier powinien jednak pamiętać, że kto sieje wiatr, ten zbiera burze.
Komentarze