Czasem mnie zaskakuje , kiedy się okazuje ,że ktoś jeszcze żyje, a chyba już nie powinien. Obliczam ile też może mieć lat i wydaje mi się ,że powinien mieć sto. Kiedy przyjechałem do Łodzi w jesieni 58 roku bardzo modny był teatr Nowy , mówiło się o nim w całej Polsce. Dyrektorował Dejmek a grali Mieczysław Voit , Ludwik Benoit , Sochnacki , Seweryn Butrym , Zofia Petri. Furorę zrobiła adaptacja Historyji o chwalebnym zmartwychwstaniu Pańskim Mikołaja z Wilkowiecka. Pamiętam także BARBARĘ RADZIWIŁŁÓWNĘ . Jak zwykle , po przyjeździe do nowego miasta chce się chodzić do teatru i pisze się listy do znajomych z poprzedniego miejsca pobytu. Z czasem przestaje się pisać do znajomych i przestaje się chodzić do teatru. Zaczyna się tzw. normalne życie. Kiedy przeniosłem się do Warszawy w 1961 bardzo modny był Teatr Dramatyczny w Pałacu Kultury.. Obejrzałem tam sztukę Sartre’a „Pan Bóg i diabeł”. Gustaw Holoubek grał rolę Goetza. Grał wspaniale , słuchałem z wypiekami na twarzy wychylony przez barierkę drugiego balkonu kiedy Goetz był zły. Kiedy stał się dobry zrobiło się nudno. Ale tak dobrze o co tam chodzi to już nie pamiętam. Wielu uważało , ze była to najlepsza rola Holoubka w całej jego karierze*. Przyćmiła ją rola Gustawa-Konrada w Dziadach –ale, nie da się ukryć - że zadecydowały o tym względy pozaartystyczne. Pomyślałem , ze zamiast minuty ciszy po śmierci Wielkiego Aktora , znajdę gdzieś egzemplarz sztuki Sartre’a i teraz , po 47 latach przeczytam ją sobie spokojnie. Może odnajdę niegdysiejsze emocje.
*Cytat , ale nie pamiętam skąd : „Sartre przedstawia w niej średniowiecznego rycerza imieniem Goetz. Goetz jest niewierzący i aby przed samym sobą uzasadnić swą postawę, postanawia czynić tylko zło. Jednak - ku jego wielkiemu zaskoczeniu – to mu się nie udaje.Im więcej zła stara się czynić, tym więcej powstaje dobra. Decyduje się zatem pójść jeszcze dalej w swym buncie przeciw Bogu: będzie czynił tylko dobro i zostanie świętym. Ale i tym razem skutek jest przeciwny w stosunku do zamierzonego; dobro, jakie usiłował czynić, ma złe skutki. Goetz doszedł więc do wniosku, iż dowiódł, że nie ma ani dobra, ani zła, a zatem nie ma Boga”.
Wydaje mi się,ze jestem człowiekiem spokojnym , zrównoważonym i rozsądnym. Nie mam tendencji do popadania w skrajności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka