Miałem koszmarny sen. Śniło mi się, że przed swymi oczami zauważyłem nagle (z bliskiej odległości) lufę karabinu wymierzoną prosto we mnie. Za lufą, w tle zauważyłem szlachetną twarz Starosty Melsztyńskiego, jego zdecydowanie spojrzenie i usłyszałem wypowiedziane przez niego pytanie:
- Czy Starosta jest debeściak?
W takich chwilach myśli biegną szybko, lotem błyskawicy. Pomyślałem sobie: jeśli mu odpowiem, że nie, kropnie mnie bez zastanowienia. Jeśli mu przytaknę, wyśmieje. Momentalnie znalazłem wybieg:
- Za cienki jestem, by odpowiadać na tak trudne pytania.
Ale Starosta przejrzał moją grę (bo Starosta jest debeściak), przeładował spluwę i wypalił:
- nie bądź taki cwany!
Po czym usłyszałem jeszcze…
…i zlany potem obudziłem się.
Inne tematy w dziale Rozmaitości