To się musiało stać. I stało się. Któregoś dnia sam pryncypał salonu24 pojawił się na wizji i w krótkim wideokomentarzu z marsową miną oświadczył:
Jak wiecie, salon24 jest biznesem. Problemy finansowe, z którymi się borykamy, zmusiły nas do odsprzedania całego interesu…
…Kapitałowi Niemieckiemu! Nadal będziecie mogli pisać po polsku.
Po czym rozpłakał się i zniknął z wizji.
Szybko wprowadzono nowe porządki, czyli nowy regulamin i nowe warunki korzystania z serwisu. Dodano punkt o konieczności przestrzegania wartości europejskich, takich jak niehomofobiczność tekstu, nierasistowskość, niefaszystowskość, czy nieseksistowskość. Każdy bloger, chcąc kontynuować przygodę z salonem, musiał się na te warunki zgodzić. Skutecznie wygoniło to pisowską swołocz, na salonie zostali się sami Europejczycy.
Szybko okazało się, że to właśnie oni najbardziej rozczarują się porządkami wprowadzonymi przez Kapitał Niemiecki.
W myśl starej niemieckiej zasady „Ordnung muß sein” ujednolicono długość tekstów i komentarzy, nie mogły być ani za długie, ani za krótkie. Bloger Stary nieźle się zdziwił, gdy wyleciał mu tekst o 14 znaków za długi, a komentarz nie przeszedł, bo był za krótki. Reklamacje u niemieckiej administracji nie pomagały; Kapitał Niemiecki miał wyraźne poczucie wyższości wobec polskojęzycznych użytkowników portalu i nie zamierzał się od nich niczego uczyć, a jedynie pouczać.
Niezadowolony był też Amstern, co prawda dzięki „punktom za pochodzenie” zrobiono go szefem działu „Rozmaitości”, ale on nie czuł się ukontentowany:
-
Dział „Rozmaitości” to miejsce, gdzie gromadzone są najgorsze notki, czasem sami autorzy nie traktują ich poważnie. Tu nie Polak, tam nie Niemiec, kogo ze mnie zrobiliście? Volksdeutscha? Nie macie do mnie zaufania jak do prawdziwego Niemca.
Na salonie nie było już nikogo, kto byłby zadowolony z panowania Kapitału Niemieckiego.
Najtęższe umysły dawnego i obecnego salonu zebrały się w krakowskiej Piwnicy Pod Baranami i zawiązały konfederację barańską.
Wśród nich znalazł się bloger Stary, który zmienił ksywę na „Altmann” i Sowiniec, który w ramach protestu przeciwko polityce Kapitału Niemieckiego zapuścił małego, debilnego, czarnego wąsika.
Ale pierwsze skrzypce grał Stary:
-
Mam pomysł, by skompromitować rządy Kapitału Niemieckiego, będę pisał jeszcze większe bzdury.
-
To jest w ogóle możliwe? Żachnął się Sowiniec.
-
Ty nie znasz bezmiaru mojego cynizmu.
-
Zatem do dzieła!
I Stary zaczął pisać o konieczności ukarania pisowskich, „socjalistycznych pachołków” i inne takie, aż faktycznie Kapitał Niemiecki zwrócił mu uwagę, by się miarkował. Patriotyczne uniesienie udzieliło się konkluzji, która też wyraziła gotowość do pisania „większych bzdur niż dotychczas”. Ale Stary zaoponował:
Bo, co by nie powiedzieć o nowym salonie, jedno zmieniło się na lepsze: ukrócono prymitywne chamstwo. Niejeden komentarz Gucia („pisiołki”) wyleciał w powietrze. Nie dziwota więc, że i oni dołączyli do konfederatów.
Udali się wszyscy z Piwnicy Pod Baranami na krakowski rynek, gdzie złożyli uroczystą przysięgę, że nie spoczną w wysiłkach, by obalić panowanie Kapitału Niemieckiego. Po przysiędze przystąpiono do działania. Posiadający informatyczne wykształcenie blogerzy zaczęli tworzyć wirusy mające na celu sparaliżowanie salonu w jego obecnej formie. I tak bloger Coś Strasznego napisał prymitywny, ale bardzo skuteczny wirus typu „malware” o nazwie „podmiana autora”. Zamiast notki podpisanej „Altmann” (czyli Stary) ukazywały się przygłupiaste komentarze noracha, czy rajdera. Doprowadziło to do oskarżenia Starego przez wyżej wymienionych o kradzież własności intelektualnej. Jednak Stary wynajął bardzo cwanego adwokata. Powiedział on:
Sąd podzielił tok myślenia adwokata. Norach i rajder zostali zobowiązani do dostarczenia dowodów posiadania intelektu.
Powództwo upadło.
Po trzech tygodniach salon jako strona www nie nadawał się do użytku. Trzy miesiące później Kapitał Niemiecki odstąpił za symboliczną złotówkę salon poprzedniemu właścicielowi.
Wszystko wróciło do normy…
Inne tematy w dziale Rozmaitości