Wojtas Wojtas
63
BLOG

Zamach stanu? Pewnie tak, ale niby jak?

Wojtas Wojtas Polityka Obserwuj notkę 0
Rybitzky i woodya dyskutują na temat zamachu stanu. Moim zdaniem sytuacja gruzińska nie przypomina polskiej ani sprzed 200 lat, ani dzisiejszej. Przede wszystkim – nie ma w Polsce problemu narodowościowego. I nie było. Nigdy. Pewnie, trochę z okazji 3 maja reformatorzy polscy przesadzili, ale zaraz później przywrócono Unię polsko-litewską. A poza tym było naprawdę dobrze. Polska wówczas a i owszem, nie była jakimś rajem, ale podziały społeczne były inne – mówiąc z grubsza, między patriotami demokratami (koronny przykład – konfederaci barscy) a zdrajcami jakoś próbującymi wykorzystać antydemokratyczne wpływy krajów ościennych. I system był na owe czasy zły – bo można było być albo na modłę amerykańską patriotycznymi demokratami w silnym kraju, albo poddanymi wszechmocnego króla na modłę rosyjską albo pruską. Trzeci maj to było coś w kierunku USA.


Wróćmy do Gruzji. Naprawdę, Osetyńczycy Południowi i Abchazi nie są winni, że nie są Gruzinami, i nie zostali przekupieni przez Rosjan. Rosja najwyżej może podsycać konflikt, jak i 200 lat temu Katarzyna podsycała konflikty religijne (razem z Fryderykiem) by je wykorzystać w celu podporządkowania Polski.

Więc nie wiem dlaczego tak Rybitzky’emu się przypomniało. Ale się przypomniało.

Ale może przestańmy o tej historii. Historia tak dobrze niestety nie uczy życia, bo okoliczności mogą być różne, i trzeba by było wypracować jedną, prawdziwą teorię historiograficzną przez znakomitą większość ludzi, by miało to jakiś sens. Inaczej to jest zamęt, który nikogo nie nauczy.

Niemcy np. mają jedną wizję historii, z może delikatnymi modyfikacjami. Rosjanie też. Czesi, Węgrzy też. I właśnie dzięki temu te kraje odnoszą sukcesy. No nasz naród taki jest, że się nie może pogodzić co do tej kwestii.

 

Ja jestem przy jednej ze stron, bliższym oczywiście Rybitzky’emu. Nie podoba mi się III RP.

 

Wróćmy do dzisiejszej Polski i pofantazjujmy (oczywiście, w pewnych granicach).

Naszej stronie nie chodzi o żadne ofiary w ludziach. Żadną śmierć. Owszem, niektórzy przypominają o tym, że trzeba było wieszać w 1989 r. Ale to tylko akt desperacji. Bo w sumie sytuacja jest zła. Teraz prawo i legalność jest po stronie lewicy. Po stronie III RP. Społeczeństwo częściowo ogłupione (lemingi zadowolone i głosujące na PO), część społeczeństwa w ogóle nie chodzi na wybory (ach, gdyby wreszcie te 60% które nie poszło na wybory w 2005 r. było trochę cierpliwsze i wybrało PiS. Niepotrzebna byłaby koalicja, a co jeszcze ciekawsze, konstytucję by można było zmienić…). Media mają praktycznie na własność, z niewielkimi wyjątkami. I w Unii są nawet ustawieni. Choćby nawet wprowadzono zamach stanu, to zaraz Unia da nam takiego łupnia, że Polakom się PiS-u odechce. Naprawdę, ciężko byłoby wywołać nieodwracalne, szeroko idące zmiany. Musiałoby się wymordować funkcjonariuszy byłych WSI i SB oraz komunistów. Inaczej po prostu powrócą i nas zgnoją. Nie zabiją, ale uniemożliwią nawet próbę zamachu stanu. Już są mocni, wówczas będą jeszcze mocniejsi. Takie jest chyba myślenie skrajnej części wyidealizowanej prawicy.

Oczywiście, ja nie chcę żadnego rozlewu krwi. Być może dałoby się inaczej. Ale chyba moim zdaniem jedynymi warunkami na prawdziwe zmiany musi być wyjście z Unii Europejskiej i połączenie wysiłku naszego kraju z wysiłkami USA, nawet z częściowym uzależnieniem. No i wtedy można by było wprowadzić lustrację, dekomunizację, dezubekizację, konfiskatę majątku SB-ków, UB-ków i komunistów. Zmiany pluralizacyjne w mediach. Wprowadzenie nowych służb specjalnych, policji, wojska. Oczywiście, komuniści mieliby prawo do godnego życia, ale musieliby ruszyć tyłek, by się wzmocnić. I by było „czysto”. Przez jakieś kilka czy kilkanaście lat musi się taki system częściowej demokracji z pozbawieniem części praw części społeczeństwa przegryźć, musi się naród przyzwyczaić. Czytaj – wzrost gospodarczy musi być wysoki, a bezrobocie i inflacja niskie. Tak, by to co wtedy powstanie, było de facto legalne.

No i potem, po tych kilkunastu latach można by było ostrożnie wracać, z pozycji silniejszego, do pełnej demokracji. Ostrożnie pozwolić komunistom na prawa wyborcze i na posiadanie swoich mediów. I może nawet ostrożnie wrócić do UE? Czemu nie? To jest może myślenie mniej skrajnej części wyidealizowanej prawicy.


A myślenie dzisiejszej, realnej prawicy jest takie – walczmy o 2/3 mandatów w Sejmie i 1/2 w Senacie. I zgodnie z tą konstytucją, która jest, twórzmy następną. Ale by była taka szansa, musi minąć kilkadziesiąt lat spokojnego rozwoju prawicy. I pracy organicznej. 

Wojtas
O mnie Wojtas

prawicowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka