Wszyscy dyskutują, czy kapłon Niemiec – przepraszam, kapłan Niemiec – zgorszenie sieje, bluźnierstwa uprawia i świętokradztwo czyni.
No, sieje, uprawia i czyni bez wątpienia, choć „rozgrzanej” nie tylko upałami części opinii publicznej wraz z „niezawisłymi” sądami III RP trudno to dostrzec.
Ale nie na to chciałbym zwrócić uwagę.
Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na dziwne – moim zdaniem – zachowanie części korpusu dyplomatycznego, reprezentującego swoje kraje w Polsce.
Media mainstreamowe radośnie informują, że w warszawskim „paradenmarszu” wzięli(?) udział przedstawiciele ok. 30 placówek dyplomatycznych. To zdarza się nie po raz pierwszy: Dyplomatom niektórych krajów, mieniących się być „demokratycznymi państwami prawnymi”, już od kilku lat zdarzają się zachowania o podobnym charakterze. A to złożą wiązanki kwiatów pod tęczą uschłą z powodu pożaru, a to zaniepokojenie wyrażą, a to zaproszą na dyplomatyczne przyjęcie przedstawicieli płci nieistniejących…
Nie słyszałem natomiast o przypadku, żeby przedstawiciele korpusu dyplomatycznego USA, Wlk.Brytanii czy Szwecji wzięli udział w procesji Bożego Ciała, odwiedzali (oficjalnie) Szopki Bożonarodzeniowe lub Wielkanocne Groby Pańskie.
Mogę zrozumieć, że nie czynią tego dyplomaci z Arabii Saudyjskiej, czy Iranu. I nie mam z tego powodu żadnych do nich pretensji. Tym bardziej, że nie odnotowano ich (oficjalnej) obecności na paradenmarszach i pod „tęczą”.
Zachowanie części korpusu dyplomatycznego akredytowanego w Polsce przypomina mi, jako żywo, stary peerelowski dowcip: Dyplom mata, gówno wieta.
Taktu za to nie mata.
Komentarze