sine sine
120
BLOG

Weekendowe pikniki lotnicze w Polsce i USA

sine sine Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Jurata to takie polskie Palm Beach. Albo i Camp David. I nie jest to bynajmniej opinia bywalca i pisarza, dr Pasierbiewicza, ale innej literatki, pani Anny Tomiak, która popełniła dzieło pt. „Jurata. Cały ten szpas”. 

A nie jest to jedyne podobieństwo!  

Ameryka też dyscyplinuje swojego POTUSa. Zupełnie jak „ten kraj”, w którym słychać ostatnio, że śp. Prezydent Lech Kaczyński za często latał do Juraty i za dużo to kosztowało.  

Ameryka odwrotnie, miała Trumpowi za złe, że za rzadko wyjeżdża do Camp David, znajdującego się o jakieś 100 kilometrów od Waszyngtonu. Dla „Marine One” to jakieś 20 lotu. Co ciekawe, nikt jednak nie sugerował, że taniej by wyszło, gdyby jeździł tam „Bestią”.  

A ten Trump niedobry wolał latać do Palm Beach, gdzie ma swoją prywatną rezydencję. Kilka godzin lotu „Air Force One” kosztuje drożej niż 20 minut lotu „Marine One” wraz z asystą.  

Podejrzewam, że cała ta sytuacja była wynikiem intryg amerykańskich wojskowych. USMC (United States Marine Corps) poczuł się urażony, że Trump woli usługi USAF (United States Air Force).  

Swoją drogą, ten Trump to chyba wziął przykład z Prezydenta Komorowskiego. Ten też wolał swoją Budę Ruską od państwowej Juraty. Nie wiem tylko, czy pod Sejnami są jakieś lądowiska?  

Ale pewnie tak, bo realizując swoją myśliwską pasję (jeszcze) Marszałek Komorowski helikopterów nie unikał… Ale to z kolei był spisek polskich wojskowych. I nie tylko.

https://www.rp.pl/artykul/492843-Komorowski---noc-mysliwego-.html#ap-5

sine
O mnie sine

Nic ciekawego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka