Obóz koncentracyjny Ravensbrück - w zamierzeniach Reichsführera SS - podobnie jak pobliski męski obóz w Sachsenhausen, miał być wzorcowym obozem kobiecym. Działalność rozpoczął w 1939. Zgodnie z ustaleniami historyków przez obóz przeszło ok. 130 tysięcy więźniarek, z czego ponad 50 tysięcy zmarło z głodu i wycieńczenia, a 2200 zginęło w komorze gazowej w ramach kwalifikowania więźniarek do tzw. " zbędnego balastu " - używając eufemizmu ze słownika organizatorów zbrodni. Historia obozu Ravensbrück jest w Polsce dobrze znana i opisana.
Około 48,5 tysiąca więźniarek to Polki, członkinie polskiego ruchu oporu. Jedną z najczarniejszych kart obozu są pseudmedyczne eksperymenty dokonywane na kobietach. Zakażanie ran i badanie nowych środków odkażających, eksperymenty ze sterylizacją z użyciem promieni X, a także badania nad możliwościami przeszczepów kości kończyn itp. Do obozu przewieziono również uczestniczki Powstania Warszawskiego.
Innym dobrze opisanym wydarzeniem związanym z obozem jest akcja pod nazwą " białe autobusy " i wywiezienie więźniarek z Ravensbrück do Danii i Szwecji, autobusami Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. To ostatnie akordy wojny i próba kupowania przez Himmlera prawa łaski u aliantów. Historia " białych autobusów " organizacja transportów, przebieg ewakuacji, dramatyzm sytuacji " to gotowy materiał na film.
Absolwentki szkoly strażniczek z " akademii " w Sachsenhausen
Jednak historia Ravensbrück to też równoległy kawałek historii niemieckiej - dziś o zasięgu globalnym - firmy Siemens. Historia wykorzystywania niewolniczej pracy przez Niemców pojawiła się wraz ze zorganizowaniem pierwszego obozu koncentracyjnego. Była to jednak zwykła partyzantka i improwizacja. Korzystanie z pracy więźniów polegało na " wypożyczaniu " komand do prac publicznych, zdarzał się podnajem więźniów do prac polowych ( np. pierwsi polscy więźniowie w Hochenbruch )
Pieta z Ravensbrück
Często zakładano podobozy w kamieniołomach, zakładach wydobywczych. Zatrudniano więźniów przy budowie dróg, pracach melioracyjnych. Przy dużych fabrykach zakładano filie obozów. W Berlinie, zanim rozpoczęto na dobre Holocaust, skoszarowano i zatrudniano w fabrykach Żydów w wieku produkcyjnym. Wszystko to jednak było jednym wielkim, absolutnie do Niemców niepodobnym, działaniem bezplanowym, improwizacją. Wraz z rozwojem sytuacji na frontach II wojny światowej, wraz ze znikaniem kolejnych roczników z rynku pracy niemiecka gospodarka wojenna zaczęła odczuwać dotkliwy brak siły roboczej. Rozwiązania doraźne i werbunek przez Arbeitsamty na terenie okupowanej Europy nie rozwiązywały problemu. Na szczęście dla niemieckich menadżerów biznesu pojawiło się jak mawiają Anglicy " window of opportunity "
Willa komendanta obozu
Możliwość korzystania z niskoopłacanej pracy więźniów obozów koncentracyjnych.
Umowa między zarządem firmy Siemens, wydziałem gospodarczym SS i ministerstwem lotnictwa to pierwszy, wzorcowy joint venture w niemieckim biznesie czasów wojny. Biznesie korzystnym dla każdej ze stron. Zaczynając już od bardzo korzystnie wynegocjowanej ceny za dzierżawę gruntu na terenie obozu Ravensbrück. Mamy również bardzo dobrą, jedną z pierwszych w historii, umowę outsourcingową. Zarząd obozów SS zobowiązał się do stałego dostarczania siły roboczej, w zamian za bardzo korzystne stawki godzinowe, zaproponowane przez Siemensa, w wysokości 40 feningów/ h.
To wówczas była bardzo uczciwa stawka. Funkcjonująca na terenie obozu fabryka, okazała się dla firmy Siemens swoistym fenomenem, bowiem wydajność pracy po krótkim czasie zrównała się z wydajnością pracy wśród zatrudnionych na normalnych zasadach w berlińskiej fabryce na terenie Siemensstadt. Fabryka w KL Ravensbrück oferowała bardzo szeroki katalog wyrobów, począwszy od elementów do bardziej skomplikowanych urządzeń, poprzez telefony polowe dla Wehrmachtu, elektryczny osprzęt do samolotów, skończywszy na kompletnych instalacjach elektrycznych do u - bootów. W ostatniej fazie wojny, po wprowadzeniu metod produkcji opracowanych przez Alberta Speera, u - booty produkowano identyczną metodą jak samochody. Wysoką wydajność osiągnięto mimo tego, że pracownice zakładów traciły często dwie godziny na apele odbywające się niezależnie od pory roku, często w mrozie i deszczu i mimo bardzo złego odżywiania. Obozowy system kar i nagród miał jakiś wpływ na wydajność pracy. Jednak praca w warunkach całkowicie odbiegających od warunków obozowych, w ciepłych, jasnych pomieszczeniach, na indywidulnych stanowiskach pracy wyposażonych w takie fanaberie jak ergonomiczne krzesła, uczyniła fabrykę Siemiensa w KL Ravensbrück przedsionkiem raju dla więźniarek.
Oczywiście ciepłe i jasne pomieszczenia nie były dla więźniarek - podludzi. W zimnych, ciemnych pomieszczeniach nie można w sposób zgodny z technologicznymi wymogami nawijać miedzianego drutu na cewki. Palce sztywnieją i miedziany drut również. Siemens nigdy nie wypuszczał bubli.