Kac lub bardziej elegancko kociokwik - wiemy o nim wszystko. Nazywany jest różnie. Hangover, katzenjammer ( czyli jazgotanie kotów ) na wschodzie znany pod nazwą " pochmiel'e" w kulturze francuskiej " gueule de bois " ładnie i wyszukanie, wiadomo Francja. Po włosku nazywa się długo " postumi della sbornia " Widocznie po alkoholu występuje u Włochów jakaś niezborność trwająca dłużej niż u statystycznego Polaka. Jednak dziś powinniśmy pochylić się z wyrozumiałością nad Azajatami. My sobie poradzimy, oni nie. Ewolucja była w stosunku do nich szczególnie złośliwa, mutując gen odpowiedzialny za neutralizowanie alkoholu. W związku z czym mają dziś drgawki, podwyższone tętno, opuchnięte twarze, jakby skośnych oczu było mało. Do tego nienaturalnie zaczerwieniona twarz. Mało ? Podobno - w trosce o światowe bezpieczeństwo - na dyplomatycznych bankietach chińskim dyplomatom kelnerzy leją wodę do kieliszków. Gdyby europejskim dyplomatom i brukselskim elitom polewano wodą, to wojna gotowa z powodu dyplomatycznej obrazy. Dość. Wszystko to ma związek z uprawą ryżu, bowiem mutacja wystąpiła wraz z upowszechnianiem się upraw ryżu. Tak ta durna ewolucja chciała zapobiec marnowaniu ziaren ryżu na destylację. A nasz jęczmień, winne grona i chmiel przeoczyła. Niby taka przebiegła, racjonalna, a na odcinku jęczmienia brakoróbstwo. I bardzo dobrze bo dziś byłoby naprawdę ciężko. I niekoniecznie musielibyśmy mieszkać w Pekinie. Jak wspomniałem na wstępie wiemy o nim wszystko. Przeżywamy na różne sposoby, wiemy co będzie. A mimo to brniemy w kłopoty. Mamy też różne sposoby na radzenie sobie z nim. Ja mam najprostszy z możliwych. Mój sposób to Premier. Franczyzowa sieć rodzinnych sklepów ( 3400 sklepów na terenie UK ) czynna nawet w Nowy Rok i niosąca pomóc wszystkim ludziom w potrzebie. Tam szybki zakup 2 Desperados ( koszt £ 6 ) potem do pubu - po sąsiedzku - by poczuć raz jeszcze atmosferę tego wyjątkowego dnia w roku ( £ 3.85 x 1 pinta San Miguela ) I jutro do roboty. Bez wydziwiania, bez rosołków, witamin, paracetamolu, elektrolitów, energetyków itp. Po prostu albo ma się ten gen odziedziczony po przodkach uprawiających jęczmień, albo się go nie ma. Niby ten ryż to błogosławieństwo dla Azji, ale nie ma to jak jęczmień przetworzony w warunkach high tech. Wszystkiego najlepszego z pubu " Pod królową Elżbietą "
...dla tych co sobie nie radzą lub mają zmutowany gen ALDH2
