Druskienniki. Po Piłsudskim ani sladu, po dr Lewickiej jeszcze mniej, trudno oczekiwać by było inaczej to w końcu Litwa ze swoim odwiecznym polskim kompleksem . Jedyne polonicum to ulica Tadasa Kosciuskasa, to chyba nasz wspólny bohater. Kosciół Matki Boskiej Szkaplerznej dość skromny choć autorstwa Stefana Szyllera, wziętego przedwojennego architekta, z jego pracowni gmach Politechniki w Warszawie i gmach "Zachęty" jednak kościółek taki sobie, poprawny. Nowe Druskienniki to przepiękny kurort na naprawdę europejskim poziomie, Ciechocinek i Nałęczów wysiadają. Tylko Niemen niezmiennie, leniwie toczy wody. No i drożyzna jak w Polsce, więc i tu pytanie do premiera Kubiliusa - "Jak żyć panie premierze , jak życ ? "- jest aktualne. Paliwo po 5 litów za litr, najgorsza jednak jest cena słoniny, 26 litów za kilogram, a to juz pachnie rewoltą, ja sobie kupiłem 35 deko ale mnie stać, na samą myśl o jajecznicy na białoruskiej słoninie cieknie ślinka. Gdzie by człowiek wschodu nie trafił to słonina pozostanie poezją niewyrażoną. Co zdrowe to zdrowe, tylko dlaczego takie drogie. I zima niekończąca się, czas najważszy by ta niepogoda na Litwie wreszcie się zakończyła.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
