
Ech ! Być jak Ewa Kopacz, żyć jak ona, podróżować jak ona. Marzenia, marzenia, marzenia.
Wsiąść do pociągu nie byle jakiego
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet
Ściskając w ręku tłustą berlinkę
Patrzeć jak Misiek przełyka ślinkę
Wszyscy mamy jeszcze w pamięci cudną kampanię wyborczą PO, wykoncypowaną przez najlepszego polskiego spin doctora Miśka Kamińskiego.

" Kolej na Ewę " Gospodarskie podróże pociągiem po kraju naszej byłej - na szczęście - pani premier. Kampania przygotowana z rozmachem, zrealizowana precyzyjnie, obstawiona przez życzliwe rządowi media, a wówczas wszystkie media były rządowi życzliwe... i klapa. Kampania pod hasłem " Konduktorze łaskawy zawieź nas do Warszawy " skończyła się tym, że ta część rodaków, która zachowała jeszcze zdrowy rozsądek i poczucie humoru nadała pani premier piękną i zobowiązującą ksywkę Eva Peron. Zobowiązującą, bo podobno Evita Peron dbała o ubogich. Podobno. Konduktor nie był łaskawy i podróżnych na stołeczne i państwowe urzędy nie zawiózł. Dlaczego tak się stało ? przecież polityczny marketing to niemal dziedzina nauki, to jak równanie matematyczne. Musi dać wynik zgodny z przeprowadzonymi działaniami. Ja za słaby jestem z matematyki, ale świeżo po podróży " Pendolino " bliski jestem znalezienia odpowiedzi na to pytanie dlaczego Miśkowi i Evie Peron nie " przyżarło "

Pociąg " Pendolino " jest za szybki, owszem jest nowoczesny, robi wrażenie, ale jest niestety za szybki. Nie sposób z okien pędzącego pociągu dostrzec tych, o których najbardziej empatyczny polski polityk - Stefan Niesiołowski - mówił, że odżywiają się szczawiem i mirabelkami. Archaiczna z archaicznym prezesem partia podróżując drezyną po kraju tych nieszczęśników odżywiających się szczawiem z nasypów dostrzegła. W związku z czym działająca w Polsce - niezależna od polskiego rządu - Europejska Sieć Przeciwdziałania Ubóstwu w swoim raporcie podaje :
Przed wprowadzeniem programu "Rodzina 500+" aż 11,9 proc. polskich dzieci znajdowało się w sytuacji skrajnego ubóstwa. Po wprowadzeniu programu w tej grupie pozostaje jedynie 0,7 proc. polskich dzieci. To spadek o 11,2 pkt. proc. i zmniejszenie grupy dzieci żyjących w skrajnym ubóstwie aż o 94 proc. (11,2 to 94 proc. z 11,9)
Polityka to nie tylko marketing, ale idące za nim konkretne działania. Bo po czynach ich poznajemy. Dlatego Misiek i Ewa obeszli się smakiem i poza spożyciem w wagonie " Wars " berlinek po 14 PLN niczego nie osiągnęli.

Ludzie mają marzenia, tym różnią się od takich na przykład krów. Żadna ideologia, żaden najbardziej opresyjny reżim nie może człowieka pozbawić marzeń. Jeśli z marzeń pod wpływem opresji rezygnujemy, poddajemy się, to rezygnujemy z części człowieka, który przecież w nas siedzi. Nie wolno tego robić. Marzenia trzeba mieć.
Są dwie w tej kwestii szkoły. Jedna mówi, że trzeba sięgąć po niemożliwe, marzyć o rzeczach pozornie nieosiągalnych. Druga szkoła - bliższa mi - mówi o marzeniach osiągalnych. Pierwsza szkoła jest lepsza, jest motorem cywilizacji, pcha nas do przodu. Przykładów marzeń nieziszczalnych, które jednak się ziściły są setki. Druga szkoła marzeń nie rodzi frustracji, bo marzenia na miarę łatwiej realizować i doświadczać satysfakcji. Obie szkoły są ważne, rzecz jest do wyboru. Najważniejsze jest jednak dążenie do celu. Bo podróżowanie do celu jest ciekawsze niż jego osiagnięcie. Z tymi słowami Roberta Louisa Stephensona, pisarza, podróżnika, reportażysty, ja rad nie rad po każdej podróży zgodzić się jestem zmuszony. Bo nie zawsze cel daje pełną satysfakcję. Tak było właśnie z moim ostatnim marzeniem.
Nie różnie się niczym od innych ludzi, jestem wszak z tego samego materiału.
Naoglądawszy się na TVN reportaży o podróżach naszej rodzimej Argentynki z radomskich pampasów, która w obecności Miśka w wagonie restauracyjnym objadała się berlinkami po 14 PLN i ja zapragnąłem odbyć podróż Pendolino i ja zapragnąłem tanich, smacznych parówek.



Bo niestety jestem parówkowym skrytożercą i narkomanem. Potrafię przed niedzielnym obiadem wsiąść w samochód i pojechać do Warrington, 20 mil w jedną stronę, tylko po to by w Ikei zjeść dwie parówki najbardziej zbliżone w smaku do tych berlińskich. Moja późna młodość, ostatni jej etap, przypadł na Berlin gdzie odżywiałem się głównie bockwurstami, currywurstami und kartoffelsalat... bardzo lubiłem i tak mi już zostało.
Niestety czuje się zawiedziony i rozczarowany podróżą, choć samym Pendolino rozczarowany do końca nie jestem. Nie jestem również zawiedziony partią miłości, bo nigdy nadziei i złudzeń nie miałem. Zawiedziony jestem ceną berlinek. Dlaczego TVN kłamie ? Berlinki w Pendolino są po 22 PLN, a nie 14 PLN, jak podawano w bezpośredniej transmisji z konsumpcji berlinek na pokładzie Pendolino.


Pendolino znaczy wahadełko, więc nomen omen waham się z oceną tej podróży, odczucia mam ambiwalentne. Waham się, choć pudła wagonów Pendolino nie są wahliwe. Zrezygnowano z najistotniejszej części projektu Pendolino. Powodów nie znam. Może koszty ? Niemniej jednak Pendolino to duży krok naprzód, ogromna różnica z tym do czego na PKP byliśmy przyzwyczajeni.



Sezon urlopowy w pełni, Pendolino relacji Warszawa - Gdynia pusty. Dlaczego, czyżby parówki za drogie ?
Choć z drugiej strony - po kolejarsku, grubo mówiąc - dupy nie urywa. Bardzo często jeżdżę do Edynburga Transpennine Expressem, to składy Siemensa " Desiro " zupełnie inna klasa, niższa.

Jednak komfort podróżowania zbliżony, choć w " Desiro " nieco głośniej ( diesel ) i nie ma wagonu restauracyjnego tylko stewardzi. W Pendolino jest i jedno i drugie. Czas podróżowania zbliżony, choć to trakcja dieslowska. Manchester - Edynburg - 350 km - 3h 8 min. Warszawa - Gdańsk - 340 km - 2 h 53 min. Gorzej dla Pendolino sytuacja przedstawia się w porównaniu z Virgin Trains, który korzysta również ze składów Pendolino i Bombardiera. Tu niestety nasze Pendolino przegrywa z kretesem, dystans 340 km z Manchesteru do Londynu Virgin Trains pokonuje w 2 h 5 min. Jednak rzadko podróżuję do Londynu Virginem z uwagi na kosmiczne ceny biletów.

Londyn. Dworzec St Panckras

Misiek ?

Nie czekaj mnie w Argentynie ?
Zwykle jadę w sposób kombinowany, z przesiadką w Doncaster, podróż trwa 1 - 1,5 h dłużej. Połączenie realizowane przez Transpennine Express i Hull Trains i tu nasze Pendolino wygrywa mocno, bo Hull Trains użytkuje jeszcze stare - sprzed 15 lat - składy " Adelante " leciwe już, wysłużone, choć przymłócić jak na diesla potrafią bo 270 km z Londynu robią w 1 h 40 min.

Hull Trains na dworcu King`s Cross
Generalnie przejechałem się, wiem już jak czuje się polska pani premier w wagonie restauracyjnym, wiem jak wygląda Polska z okna pędzącego Pendolino. Pal licho cenę biletu, tylko ta różnica 8 złotych w cenie parówek mnie uwiera. A może pani premier ma uczulenie na pomidory i brała zestaw bez pomidora, a pomidor w zestawie Misiek dostał gratis, za straceńczą misję ? Wówczas wszystko by się zgadzało. Następnym razem i to zweryfikuję, ja tych 8 PLN - ów Tefałenowi nie odpuszczę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości