W ciągu około dziesięciu dni w Nigerii porwano trzysta pięćdziesiąt dzieci. W następstwie tej tragedii prezydent Nigerii, Bola Tinubu, ogłosił stan wyjątkowy w całym kraju oraz polecił przeprowadzenie masowej rekrutacji do służb mundurowych, takich jak policja i wojsko. Jednak masowe porwania nie są jedyną bolączką trapiącą ten afrykański kraj. Poza uprowadzeniami Nigeria zmaga się między innymi ze zjawiskiem piractwa w Zatoce Gwinejskiej, morderstwami dokonywanymi głównie na chrześcijanach z powodu różnic religijnych oraz napadami na ziemie rolników w celu grabieży. Piraci i bandyci stali się współczesnymi jeźdźcami apokalipsy dla mieszkańców Nigerii, którzy obawiają się o własne życie i życie swoich dzieci.
Wiadomości o porwaniach napływają z Nigerii praktycznie każdego dnia. W środę uzbrojeni bandyci uprowadzili 54 mieszkańców wioski Unguwan-Kawo w środkowej części kraju. W tym samym regionie, w nocy 21 listopada, celem bandytów padła katolicka szkoła w Papari, a dokładniej jej akademik. Przestępcy porwali ponad 300 uczniów oraz kilkunastu nauczycieli. To wydarzenie należy do największych tego typu przestępstw w Nigerii. Jedną z nielicznych dobrych wiadomości jest fakt, że 50 uczniom udało się uciec. W związku z porwaniami stan Niger postanowił do 2026 roku zamknąć wszystkie szkoły, obawiając się podobnych incydentów. Podobnych przypadków w tym roku było znacznie więcej.
Porywaniami głównie zajmują się gangi. Najczęściej złożone są z mieszkańców ludu fulbe, nazywanymi fulanami, którzy na co dzień zajmują się hodowlą zwierząt. Najbardziej znaną taką grupą jest Boko Haram, zmilitaryzowana grupa ekstremistyczna, działająca głównie na północnym zachodzie kraju. Została założona w 2002 roku. Od tego czasu, z lokalnej sekty muzułmańskiej przekształciła się ona w jedną z największych grup terrorystycznych tego regionu, działając także poza granicami Nigerii. Jej głównym celem jest wprowadzenie w całej Nigerii prawa szariatu, który na dzień dzisiejszy jest używany tylko w północnych stanach.
W ostatnim czasie doszło do jeszcze jednego znaczącego wydarzenia w Nigerii. Sąd skazał na dożywocie lidera separatystów działających na rzecz niepodległości Biafry Nmamdiego Kanu. Proces trwał latami, a zarzuty były związane z terroryzmem. Prokurator wnioskował o karę śmierci dla lidera IPOB (Indigenous People of Biafra), jednakże sędzia, James Omotosho, złagodził wyrok twierdząc, że kara śmierci jest źle postrzegana w międzynarodowej społeczności.
Dla lepszego zrozumienia podziału społeczeństwa w Nigerii, należy zagłębić się trochę w historię Biafry. 59 lat temu Chukwuemeka Odumegwu Ojukwu, wojskowy lider ludu Igbo, ogłosił niepodległość Biafry i odłączenie się od państwa Nigerii. Przez trzy lata od 1967 do 1970 pomiędzy Nigerią, a Biafrą trwały zacięte walki. Na początku konfliktu ofensywa Biafry zwyciężała, ponieważ jej siły były blisko przejęcia kontroli nad Lagosem, ówczesną stolicą Nigerii i jednocześnie największym miastem. Jednakże po pewnym czasie Nigeryjskie siły zbrojne systematycznie zdobywały terytorium Biafry. Szacuje się, że w konflikcie zginęło około milion osób, w tym także dzieci z powodu głodu. Aż – na początku 1970 roku – Nigeria wcieliła Biafrę znów do swojego terytorium. Pomimo niemal 60 lat od zakończenia konfliktu podziały etniczne w społeczeństwie nadal stanowią poważny problem.
Wydarzenia w Nigerii nie umknęły uwadze prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który na początku listopada oskarżył nigeryjski rząd o niewystarczające działania w obliczu ataków na chrześcijan. Ostrzegł również, że jeśli władze Nigerii nie poradzą sobie z terroryzmem, Stany Zjednoczone mogą rozważyć podjęcie operacji militarnej przeciwko grupom terrorystycznym.
Ostatnie dni, miesiące i lata są dla Nigerii szczególnie trudne — od morderstw, przez porwania, aż po narastające podziały w społeczeństwie. Wszystkie te nieszczęścia ukazują krajobraz społeczno-polityczny w Nigerii, który jest przesycony przemocą, bólem oraz niepewnością o dobrobyt następnych pokoleń. Musimy pamiętać, że długoterminowe następstwa tych wydarzeń mogą również mieć wpływ na Polskę. Tam, gdzie pojawiają się śmierć i cierpienie, pojawiają się też uciekinierzy szukający lepszego miejsca do życia. Może to wywołać wzmożoną migrację, która niewykluczone, że dotrze również do Polski.
Jesteśmy studenckim kołem naukowym, które działa na SGH. Zajmujemy się tematami związanymi z geopolityką w otaczającym nas świecie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka