Wyobraźcie sobie, że dostałem bana na Twitterze od Pawła Wimmera. Poszło o przeżywalność katastrof lotniczych. Dowodził, że katastrof tych to nikt nie przeżywa i nie ma sensu ratować. Nawyciągałem Beinga 747 rozbitego w Japonii o górę, ktoś tam przeżył. Innego Beinga w Ameryce Południowej, też ktoś tam przeżył uderzenie o górę. W USA samolot wywinął beczkę po starcie i rozbił się o wiadukt. Jedna osoba przeżyła. Dziewczynka ale zawsze. Było tu u mnie w którymś z poprzednich wpisów. Tak mnie zirytował ferowaniem stanowczych opinii połączonym z brakiem elementarnej wiedzy, aż spytałem się: czy pozabija tych wszystkich co przeżyli te katastrofy żeby wyszło na jego? No i się uniósł i dał mi bana.
Myślę sobie: zdarza się, nikt nie jest idealny, zamiast gorzko zapłakać nad swoimi oszczerstwami idzie w zaparte, trudno aż tu patrzę, że jest w redakcji portalu Studio Opinii który zamieścił paszkwil Krzysztofa Łozińskiego o Biniendzie. Więc myślę: nie przypadek, a zorganizowana kampania. Jeden szerzy FUD na Twitterze a drugiego wzięła do programu redaktora Olejnik.
Jak tragiczna musi być sytuacja na froncie skoro podpierają się gościem, co w swojej wypowiedzi żadnej prawdziwej opinii nie zawarł:
http://studioopinii.pl/artykul/7894-krzysztof-lozinski-ekspert-od-bredni
Nawet jak mu napisali kulturalnie ludzie w komciach, że bredzi ale mimo to radośnie brnie dalej:
>>>
Czym innym jest bycie profesorem z habilitacją i nominacją profesorską, jak Bartoszewski, a czym innym zwyczajowe nazywanie profesorem każdego wykładowcy, jak to jest przyjęte m.in. w USA. Tak jest w przypadku Biniendy. Ten pan ma tylko doktorat i to jest fakt. Gdy uczyłem fizyki w liceum tez do mnie mówili „panie profesorze“, ale do głowy by mi nie przyszło przedstawiać sie jako profesor.
>>>
Osoby zorientowane się z niego śmieją ale nie tłumaczą dlaczego. Tzn wiadomo, że Bartoszewski żadnej habilitacji nie ma i mianowania nie otrzymał, chyba że mówimy o innym Bartoszewskim. Może istnieje jakiś inny Bartoszewski z tytułem magistra, ale powstaje pytanie, czemu tak lakonicznie o nim? Wiadomo natomiast już nielicznym, że w tak barbarzyńskich krajach jak Wielka Brytania i USA nie ma habilitacji, ba nie ma nawet mianowania profesorskiego. Łoziński, nawiązując tutaj do tfórczości innego Łozińskiego znanego z beznadziejnych tłumoczeń m. i. "Władcy Pierścieni" płodzi nową zasadę ogólną:
W USA nie ma w ogóle doktorów habilitowanych bo nie ma habilitacji. Nie ma też profesorów belwederskich bo nie ma Belwederu. Profesor to stanowisko, wyższe niż wykładowca. Jest tzw tensura. Po szczegóły odsyłam do Łozińskiego pewnie się zna, skoro taki mądry. Chcąc prymitywnie dokopać Biniendzie niechcący pozbawił wszystkich profesorów amerykańskich, angielskich, w zasadzie światowych prawa do tego tytułu naukowego. No chyba że napiszą habilitację i Komorowski im nominację wręczy. Niech drżą przed potęgą naszej nauki nędzne doktorki niehabilitowane jak Hawking, Dawkins, etc. Dowolny najwybitniejszy oksfordzki (czy tam z Yale czy Cambridge) autorytet w jakiejkolwiek dziedzinie niech nie mami nam ócz swą profesorskością, do której nie ma prawa. Podobnie Tolkien jest nazywany profesorem niezgodnie z prawdą, co jest oczywiste.
I poważnie facet brnie dalej konsekwentnie opowiadając swoje brednie. Żadnego tam nie ma stwierdzenia prawdziwego, czytając go odkryjecie kontynuację stylu Krótkiego kursu WKP(b).
Kilka zdań wyjaśnienia:
1. Mam chwilowo dość kłapania bredni o niewyszkolonej załodze.
2. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Sasinie.
3. Mam chwilowo dość kłapania bredni o Kaczafim wysyłającym brata.
Kwestie te są omówione po wielokroć i obecnie wypisywanie pierdół na te tematy szczególnie przez trolle w stylu Chirla, etc etc musi być traktowane jako wrzutki. Będę kasował bez ostrzeżenia.
4. Zabanowanych odbanuję jak mi przyjdzie ochota.
5. Maskirowce mówimy nie ale nie banujemy, przynajmniej na razie. Szczególnie nie banujemy Piko bo z A-Temem kto wie?
Jak jakiś troll chce dyskutować na w/w tematy to niech zrobi wpis u siebie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka