Dlaczego polski MSZ jest przeciwko niepodległościowym aspiracjom

Osetia Południowa liczy, uwaga: 70 tysięcy mieszkańców i zajmuje 3900 kilometrów kwadratowych, czyli półtora Luksemburg, mając bodaj 10-krotnie mniej ludności niż ten kraj. Cchinvali, stolica, liczyła 30 tysięcy mieszkańców, w 90 % obywateli Rosji, i ma nawet linię kolejową do Gruzji. Dziś została w 70 % zburzona. Państewko to zostało de facto wchłonięte przez Rosję, która wydaje jego mieszkańcom paszporty i nadaje swoje obywatelstwo- ma je już połowa.

Osetyńczycy to nie Gruzini. Mają swój język, uznawany za kontynuację jeżyka starożytnych Scytów, i mówi nim 500 tys. osób w Alanii (część Rosji) i Osetii Południowej. To grupa etnolinguistyczna i niewielki naród.

Zabrakło jakiegoś niezależnego procesu pokojowego- niepodległość Osetii Południowej nie została uznana przez międzynarodowe organizacje: ani ONZ, ani Unia Europejska jej nie uznały. Oba referenda o niepodległość (z 1992 roku oraz niedawne, z 2006 r. ) również nie zostały uznane jako ważne. Jest to taka pełzająca integracja z Rosją, a nie niepodległość.

Historia lubi się powtarzać. Rosyjski imperializm znany jest z tego że jest terenożerny. Już Norman Davies w swoim dziele „Europa” opowiada historię uzależnienia się Rosji od wchłaniania coraz to nowych terenów i bezustannych podbojów. Tym razem rosyjskie podboje owinięto w bardziej pokojowe barwy.

Dlaczego nie dać Osetyjczykom z Gruzji niepodległości? Być może wówczas zapragnęliby jej także Osetyńczycy z Federacji Rosyjskiej mającej tu swoją prowincję, Alanię- Osetię Północną, zresztą najbardziej rozwiniętą część północnego Kaukazu? Polska popiera starania Gruzji do odzyskania tego terytorium, wbrew aspiracjom małego narodu. Tak nie powinno być- naszym interesem powinno być stanowienie pokoju nie po trupach mniejszych narodów. A na Osetyńczyków i ich terytorium chrapkę mają i Rosjanie, i Gruzini.

Polska powinna wezwać do natychmiastowego wkroczenia do Osetii Południowej misji pokojowych ONZ i rozpoczęcia procesu stabilizacji, ogłoszenia rozmów pokojowych, przeprowadzenia referendum na temat niepodległości, dając wszystkim stronom możliwość przedstawienia swoich argumentów. Jełśi kraj opowie się za niepodległością, powinno zostać to uznane.

Jeśli Rosja dalej będzie chciała przejąć Osetię Południową (bo chodzi raczej o to niż o oddanie spraw we własne ręce Osetyjczyków), Polska powinna wezwać Unię Europejską do ogłoszenia blokady ekonomicznej Rosji. Wspólnie zamknąć terytorium unijne dla produktów rosyjskich (12 % rosyjskiego eksportu idzie do Holandii, 8,54 % do RFN, do Włoch 8,6 %, i są to najwięksi partnerzy Rosji).

Powinniśmy nawet wspólnie zabronić wjazdu na teren Unii obywatelom Rosji. Jakiegokolwiek. Ukarać zbiorowo cały naród imperialistów. Przeznaczyć ogromne fundusze na wsparcie prodemokratycznych ugrupowań w kraju dyktatury. Polskim interesem jest walka o demokrację w Rosji- tylko ona zapewni nam bezpieczeństwo. Kraje zdemokratyzowane są pokojowe, dyktatury są tkającą bombą.

Polska powinna przewodzić grupie krajów chcących rozprawy z rosyjską dyktaturą. Powinna doprowadzić do powstania nowej żelaznej kurtyny, tym razem otaczającej kraje niedemokratyczne. Poprzednia odniosła skutek. Polska, współpracując z krajami sąsiednimi, może skutecznie blokować imperialistyczne zapędy Rosji.

Polska może doprowadzić wspólnie z innymi krajami UE graniczącymi z Rosją do zaprowadzenia pokoju na Kaukazie, który wg mnie polega na przyznaniu prawa do samostanowienia każdemu z tamtejszych narodów, a następnie zaoferowania im możliwości przystąpienia do struktur europejskich. Jak na razie, Polski MSZ wspiera Gruzję, przeciwko aspiracjom Osetyńczyków i zapędom Rosji.

Rys. Obszary Osetii Płd. przed wybuchem wojny (8 sierpnia) kontrolowane przez Gruzinów