Kamraci nauczyli mnie, że cmentarz można "lubić" albo się przed nim wzdrygać, ale zawsze warto szukać na nim historii. Ostatnio przyłapałam się na tym, że już z daleka wypatruję kępy drzew na wzgórzu i kamiennego muru.
Tam spędzamy dużo czasu, nawet już o zmierzchu, gdy powinniśmy zjeżdżać w dół, do miasteczka. Przeszedłszy metalową bramę, rozdzielamy się. Adam poluje na renesansowe płyty wmurowane w ścianę kościoła i duże grobowce. Iza fotografuje groby. Zanim jeszcze zdążę rozejrzeć się wokół, słyszę wrzask Adama, który właśnie wyłowił i sfotografował jakieś komiczne zestawienie imienia i nazwiska. (O, nie, nie będzie cytatów!).- Ty jesteś głupi! - odpowiadam i zwijam się ze śmiechu.
Wracam do ciszy.
Najchętniej wędruję dalej śladami Kresów i znajduję je. Są tu białe groby, takie same jakie widziałam na Ukrainie. Czasem pochodzą z poniemieckiego odzysku, ze śladami starych śrub i zacementowanych napisów. Trafiają się tam informacje "urodzony w ..ówce, powiat Złoczów". Żadne tam "Kresy". Jakby człowiek, który tu leży, do końca był gotowy wracać.. Zauważyłam, że te mają zwykle daty urodzin i śmierci do siebie zbliżone. Wojna.
Włóczykij dostrzega między tymi malowanymi wapnem mogiłami groby dzieci. Podchodzi do nich ze ściśniętym gardłem: "1945-1946", "*1951" i tak dalej. A czasem tablica jest zupełnie nieczytelna i wzrok przyciągają tylko figurki przytulonych do siebie chłopczyka i dziewczynki, umieszczone na zwieńczeniu płyty.- Ciekawe, kto jeszcze zapala tu świeczki.. Zapamiętałam grób 14-letniej Rose-Marie zmarłej w 1936 roku w Kiełczynie k. Świdnicy. Miał inskrypcję z cytatem biblijnym: "Die Magdaleine [to starsza forma Maedchen?] ist nicht gestorben aber verschlaeft". "Dziewczynka nie umarła, tylko zasnęła". A rozbawiła mnie cmentarna etykieta z XIX wieku, nakazująca pisać: "Tu leży panna.. lat 80" oraz nekrolog: "Tu leży Johann.. - rzeźnik. Spoczywaj w pokoju". Rzeczywiście, mam pełen przegląd - kto był księdzem, kto kantorem, nauczycielem, "Schmiedemeistrem" (kowalem). Kto ożenił się z Polką i został tu do śmierci. Albo gdzie spoczywa powojenny magister inżynier metalurgii!
Gdzieś między Bolesławcem a Lwówkiem Śląskim. Wrzesień 2007. Foto: Sosenka
Błądząc w gąszczu, też parkowym, docieramy do samotnych kaplic grobowych. Co z nich na ogół zostaje, opisałam w "O Beskidach w Sudetach..". Tydzień temu, w deszczowe popołudnie, zajrzeliśmy za kościół w podświdnickim Tuszynie. Mieliśmy przed sobą wielką przestrzeń zarośniętą pokrzywami i wszelaką trawą. Tu i ówdzie rozrzucone były zwalone kamienne krzyże i płyty. Włóczykij akurat przypomniał sobie adwentowe "..wielka radość w Dzień ów będzie..". I tknęło go w tej ciszy.- Kto i kiedy ostatnio wymówił tu takie słowa? - Poczuł się trochę jak wysłannik budzący śpiących na tym skrawku ziemi. Płyta leżała nieruchomo, odarta z napisów i pokryta delikatnym porostem. Popatrzyłam dalej. Na końcu był mur z czerwonej cegły, zryty od zerwanych tablic, owalnych, kwadratowych, zakończonych spiczastym daszkiem. Piwnice grobowe zasypane ziemią.. Nie ostało się nic, a jedna tablica była pokryta całkiem świeżym cementem.. Tak mocno jeszcze tkwią w ludziach niemieckie zbrodnie II wojny.
Ale miejsc z wdeptanymi w ziemię bezimiennymi płytami jest coraz mniej. Teraz prochy składane są do wspólnych grobów z porządnymi tablicami. A pojedynczo zachowują się najczęściej groby przedwojennych proboszczów. Leżą obok siebie lokalni bohaterowie I wojny, "Unser ehrwuerdiger Pfarrer Franz.." i "Ks. Władysław.., więzień Gestapo i Matthausen".
Po takiej wycieczce przystaję, opieram ręce i brodę na chropowatym, rozgrzanym od słońca murze i patrzę przed siebie. Za murem cmentarza widzę pofalowane pola i drogi, coś tam ćwierka i szumi. Albo podziwiam drogę, schodzącą zakrętami w dół, do wioski. Pachną lipy. Tu spokój i tam spokój. Właściwie żadnej śmierci, tylko życie, ale w innej formie. Ci ludzie pozostali w ziemi, na której żyli. Według mnie, to jest dobre i.. bardzo ludzkie.
Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura