Sosenka Sosenka
111
BLOG

Kominek, świerszcz i czerwone wino. Dla pana Michała

Sosenka Sosenka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

"Czy nie lepiej wtenczas siedzieć przy kominie, słuchać świerszczy, trzasku polan, szybszego krążenia krwi od  czerwonego wina?" - zapytał pan Michał de Zieleśkiewicz pod moją ostatnią notką. Włóczykij wrócił na chwilę z pokładu, gdzie wiatr szarpał włosy i gwizdał mu w uszach. "Ależ tak" - przypomniał sobie" - "Był i kominek za osmoloną szybką".

Między jedną podróżą promem a drugą, między wyprawami lokalnym pociągiem Włóczykij trudnił się wędrówką z aparatem fotograficznym. Było na co patrzeć, bo w Danii prawie wiosna. Już kiedy  budził się nad ranem, słyszał chór ptaków i nie był do końca pewien, czy przypadkiem nie został odesłany do raju. Wędrował potem z aparatem wzdłuż jeziora, wdychał lekko ostre powietrze i chwytał w obiektyw cienie drzew. Las na drugim brzegu był jak z "Króla Olch". I była taka cisza, że słychać tylko krople deszczu spadające do wody.

Właśnie po takiej wycieczce dobrze siedziało się przy kominku. Chociaż czerwone wino było dopiero do kolacji, a świerszcza jak na lekarstwo. Ale był zegar..

Wujek Muminka (i Włóczykija) ucinał zwykłą drzemkę w swoim gabinecie. Ciotka  namiętnie obrabiała zdjęcia na swoim kompie  i nic poza tym ją nie obchodziło. A w pokoju dziennym, w ciszy przerywanej cykaniem dużego zegara powoli zapadał zmrok. Włóczykij zabierał z pokoju Ciotki poręcznego Złoma (mały laptopik, którego dni są policzone) i szedł w swoje ulubione miejsce. To było tam, gdzie wzdłuż ściany ciagnęły się półki pełne książek. A na przeciwko był właśnie kominek, do którego Wujek Muminka (i Włóczykija) zdążył jeszcze włożyć solidne polana.  - Wreszcie ciepło - mruczał zadowolony Włóczykij i pakował się  w duży, głęboki fotel. Tam kładł sobie na kolana Złoma i leniwie stukał swój dziennik wydarzeń.

Co chwilę podnosił głowę i patrzył na kominek. Drzewo żarzyło się na różowo. Policzki Włóczykija też był różowe i rozgrzane. W rogu pokoju pachniało książkami. Nie miało znaczenia, że wszystkie po duńsku. Lampa, kominek, książki i zegar. Cisza, w której można było powoli wystukiwać słowa. - Fajnie by się tutaj gadało - pomyślał Włóczykij i podzielił się tą refleksją z komórką. Komórka po chwili zapiała z radości.  Włóczykij przeczytał i też się ucieszył. A laptopik doznał jeszcze kilku delikatnych uderzeń palcami i Włóczykij stwierdził, że zaczyna przysypiać. Odłożył Złoma na dywan, podciągnął kolana pod brodę i zapatrzył się w okno. Ciemniały tam rzędy sosen. - No, to fajnie - pomyślał zadowolony. I rzuciwszy jescze okiem na rzędy kolorowych okładek, przysnął z głową na oparciu.  

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Rozmaitości