Sosenka Sosenka
46
BLOG

Włóczykij znów w porcie, czyli coś dla Sowińca

Sosenka Sosenka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Renesans flamandzki malował mury na złoto i czerwono. Wiał ostry wiatr. Nad Rynkiem z krzykiem przelatywały mewy. Włóczykij stawiał pierwsze samodzielne kroki w Kopenhadze. Dotąd wściekły z powodu przymusu wycieczek zorganizowanych, teraz gnał niezatrzymywany przez nikogo. Kierował się zapachem morza. Dreptał prosto do portu.

Dla tego portu stracił głowę już na promie. Właśnie wtedy, gdy z jednego okna widać było różową smugę na horyzoncie. A z drugiego granatowe jeszcze budynki. I kominy elektrociepłowni (sentyment, bo nad Odrą  takie są). Chociaż Ciotka i M. trajkotali zgodnie, pokazując przez okno samochodu różne lokalne atrakcje, jak to studencki klub sportowy i słowacką ambasadę, Włóczykij patrzył na przystań jachtową. Patrzył jak oniemiały. Wrażenia nie zepsuła nawet ciekawa stacja kolejowa. A to już było znaczące..

W porcie szaro i mglisto. Ostry wiatr, pręgowana woda i szum. Włóczykij poruszył sercem okrętowego dzwonu, zawieszonego przy budynku jakiejś kompanii. - Dińńń.. - odpowiedział dzwon. A jego głos zginął w poświstach wiatru. Ale to była niedziela, więc kiedy Włóczykij chodził po mostku, brukowanym nadbrzeżem i po zielonym forcie, z różnych części Starego Miasta odzywały się dzwony. Włóczykij wytężał wzrok, czy któryś z tych dzwonów nie zabrzmiał jednak od Zatoki, od fregaty… Bo budynki portowe musiały pamiętać XVIII wiek. Oczami duszy widział już postacie w trójgraniastych kapeluszach i granatowych kubraczkach. Fregaty i beczki z winem, wytaczane po deskach pomostów.. A na tyłach, w pałacu, damy w sukniach z robronem..Tam tak jest. Na cyplu samotny domek, który może czekać tylko na żaglowiec.. Na pewno nie czeka na nowoczesny okręt, który przycumował do przystani na drugim brzegu. Ani nie ma któryś z porządnych białych jachtów, których tu ileś stoi w zatoczce. A czeka też drobna Syrenka. Słyszałam o tej legendzie, że ona tu czeka na Żeglarza. Więc Włóczykij postanowił odszukać Syrenkę.

Siedziała na swoim kamieniu, otoczona, jak zwykle, gronem wielbicieli. - Dzień dobry - powiedział Włóczykij. I wtedy się zorientował, że jednak nie zna duńskiego. - Postraffiam sischkich Polakoff - odpowiedziała Syrenka bezbłędną polszczyzną.- Aaa! - rozpromienił się Włóczykij. - To ja przekazuję ukłony z Polski! - nachylił się jej do ucha i przekazał to, co chciał. - Ach tak.. - odpowiedziała z cudownym uśmiechem. - Pamiętam, pamiętam.. I wreszcie wolna od grupy fotografów (marznąca wycieczka uciekła do autokaru), powoli odwróciła głowę w stronę owego cypelka. I kiedy Włóczykij odchodził  swoją drogą nadbrzeżną, ona siedziała już sama, cichutko, jak zawsze. Z oczami utkwionymi w szmaragdowy horyzont.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Rozmaitości