Sówka55 Sówka55
1041
BLOG

Kocie spojrzenie - na Nowy Rok...

Sówka55 Sówka55 Rozmaitości Obserwuj notkę 36

Musi mieszkać gdzieś niedaleko, bo jak tylko wychodzę z domu, czeka i patrzy.

Wychodzę z psem, wychodzę z każdego innego powodu, i prawie zawsze go widzę: już jest. Siedzi skulony za balustradką, która w razie czego ochroni go przed psem (Maksio domowe koty kocha żarliwie i bezgranicznie, wszystkie inne, które karmię wokół domu, traktuje jak ledwo tolerowanych i obdarzonych zdecydowanie zbyt dużym apetytem intruzów), mróz, zamieć, okrutnie zacinający deszcz ze śniegiem, wiatr - wszystko jedno, on ma czas, może zaczekać.

Obok za ścieżką i drugą balustradką jest kocia piwnica, w której osiedliły się dwie spowinowacone ze sobą kocie rodziny. Ale on tam nie zagląda. Może boi się gromady kotów, może chce zachować swój status lwa-samotnika. Tam jest zacisznie, różne posłanka obiecują spokojny sen, jest woda, kocie mleczko, jedzenie. Ale to nie dla niego, on ma swoje sprawy, swoje cele, swoją drogę przed sobą.

Jak otwieram drzwi, napotykam jego spojrzenie. Patrzy na mnie pytająco, nieufnie, przecież jestem człowiekiem, a człowiekowi nie należy wierzyć. Ale patrzy też z nadzieją - tyle razy dawałam mu jeść, może i tym razem go nie zawiodę. I ja patrzę mu w oczy, uwierz mi, nic od ciebie nie chcę, życzę ci tylko, żeby ci było dobrze, ciepło, żebyś nie był głodny. Nie złapię cię, nie skrzywdzę, nie będę wyciągała ręki, jeśli tego nie zechcesz, jedz spokojnie, mówią moje oczy, gdy stawiam mu miseczkę. Mój gość nie jest wcale bardzo głodny, niektóre rzeczy mu nie smakują, wtedy pozwala zjeść wronom i czeka na następną porcję. Widocznie ufa mojej inteligencji - przecież jeżeli mi to nie smakuje, możesz mi dać coś innego, zapewne chce mi powiedzieć.

Rozumiem ten wzrok, dziękuję za zaufanie, przynoszę to, co - jego zdaniem - jest lepsze.

Przed nadejściem zimy przychodził rzadziej. Czekał na miseczki, które stawiałam moim półdzikim ogrodowym domownikom przed domem (od miesiąca koty, które naszą posesję uważają za własny dom, mieszkają w piwnicy, i tam je karmię, żeby jedzenie im nie zamarzało), teraz jest bardzo często, widzę go co najmniej pięć-sześć razy dziennie, czasami w asyście kotów z sąsiedniej ulicy, które znam tylko z widzenia, najczęściej samego.

Mam nadzieję, że przetrwa zimę, że może się gdzieś ogrzać, że nie spotka go nic złego.

Jego wpatrzone we mnie oczy, głębia tego spojrzenia, porusza duszę. Od zawsze karmiłam bezdomne koty - w domu mam siedem własnych, którym do głowy nie przyjdzie, że kotu może być smutno czy zimno - pamiętam tyle kocich spojrzeń, dumnych i dzielnych, ufnych lub niespokojnych, dzikich lub oswojonych, wszystkich, zawsze - mądrych.

Nie wierzę, by ktoś, kto spojrzał w kocią duszę, mógł kota skrzywdzić, zostawić głodnego lub chorego. Trzeba tylko patrzeć...

 

Wszystkim przyjaciołom kotów życzę dobrego roku, po tym, który mija, tak strasznym, pełnym bólu, cierpienia, osamotnienia i krzywdy, roku Katastrofy i powodzi, życzę Roku Dobrej Nadziei, życzę "zdrowia i lepszej Polski" - takie piękne życzenia usłyszałam sama.

A kotom, psom, ptakom, naszym braciom mniejszym - życzę dobrych ludzi wokoło!

 

Sówka55
O mnie Sówka55

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Rozmaitości