Krzysztof Piątek (C) po strzeleniu gola w inauguracyjnym meczu eliminacji mistrzostw Europy 2020 grupy G z Austrią. Fot. PAP/	PAP/Leszek Szymański
Krzysztof Piątek (C) po strzeleniu gola w inauguracyjnym meczu eliminacji mistrzostw Europy 2020 grupy G z Austrią. Fot. PAP/ PAP/Leszek Szymański

Polska-Austria 1:0 w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Piłkarska reprezentacja Polski po bramce Krzysztofa Piątka wygrała w Wiedniu z Austrią 1:0 na inaugurację zmagań w grupie G eliminacji mistrzostw Europy. To pierwsze zwycięstwo Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera.

Austria – Polska 0:1 (0:0).

Bramka: Krzysztof Piątek (68-głową). 

Żółte kartki: Austria – Aleksandar Dragovic, David Alaba; Polska – Bartosz Bereszyński. 

Sędzia: Anastasios Sidiropoulos (Grecja). Widzów 40 400. 

Zobacz galerię zdjęć:

Krzysztof Piątek po strzeleniu gola w inauguracyjnym meczu eliminacji mistrzostw Europy 2020 grupy G z Austrią. Fot. Leszek Szymański
Krzysztof Piątek po strzeleniu gola w inauguracyjnym meczu eliminacji mistrzostw Europy 2020 grupy G z Austrią. Fot. Leszek Szymański Polak Krzysztof Piątek (L) i Valentino Lazaro (P) z Austrii podczas inauguracyjnego meczu eliminacji mistrzostw Europy 2020 grupy G. Fot. Leszek Szymański Polacy Przemysław Frankowski (L) i Robert Lewandowski (P) oraz Martin Hinteregger (2L) i Julian Baumgartlinger (2P) z Austrii. Fot. PAP/Leszek Szymański Bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny. Fot. Leszek Szymański

Premier Mateusz Morawiecki pogratulował polskim piłkarzom zwycięstwa nad Austrią w Wiedniu 1:0 w meczu grupy G eliminacji mistrzostw Europy 2020. Szef rządu wyróżnił też strzelca jedynej bramki Krzysztofa Piątka.

"Jak Piątek pojawia się na boisku, to nie ma na niego mocnych. Brawo dla reprezentacji, brawo dla naszego króla pola karnego!" - napisał na Twitterze Morawiecki. 


Austria: Heinz Lindner – Stefan Lainer, Martin Hinteregger, Aleksandar Dragovic, 11-Maximilian Woeber – Valentino Lazaro (81. Marc Janko), Florian Grillitsch (84. Karim Onisiwo), Marcel Sabitzer, Julian Baumgartlinger, David Alaba - Marko Arnautovic. 

Polska: Wojciech Szczęsny – Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Kamil Glik, Bartosz Bereszyński – Kamil Grosicki (90+1. Michał Pazdan), Mateusz Klich, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński (59. Krzysztof Piątek) - Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik (46. Przemysław Frankowski). 

„Gramy u siebie” - krzyknęli tuż po odegraniu hymnu polscy kibice, którzy w znacznej liczbie – około 15 tysięcy - usiedli na trybunach Ernst-Happel-Stadion. Dokładną liczbę trudno oszacować, ponieważ wielu z nich siedziało w sektorach gospodarzy (bilety kupowali np. Polacy mieszkający w Austrii). 

Biało-czerwoni przystąpili do meczu po serii sześciu spotkań bez zwycięstwa, czyli od czasu przejęcia w lipcu drużyny przez Jerzego Brzęczka, ale za to podbudowani coraz silniejszą pozycją w swoich klubach. 

Jeszcze kilka miesięcy temu Brzęczek mógł jedynie marzyć o takiej sytuacji. Tymczasem obecnie np. Jan Bednarek jest podstawowym graczem Southampton FC, Jakub Błaszczykowski również gra regularnie (w Wiśle Kraków), a Krzysztof Piątek stanowi o sile ofensywnej Milanu. 

Dwaj ostatni rozpoczęli czwartkowe spotkanie na ławce rezerwowych. Selekcjoner, oprócz rozgrywającego 103. mecz w kadrze kapitana Roberta Lewandowskiego, wystawił od początku Arkadiusza Milika. 

Wobec tradycyjnych już kłopotów z lewą obroną na tej pozycji wystąpił Bartosz Bereszyński, nominalnie prawy defensor. Piłkarz Sampdorii Genua grał w czwartek bardzo ofensywnie, często pełniąc rolę lewego pomocnika. 

W pierwszej połowie nie działo się zbyt wiele. Na początku groźniejsi byli gospodarze, choć wystąpili osłabieni brakiem kilku ofensywnych graczy. Najlepszą okazję w tej części stworzyli w ósmej minucie, gdy po strzale Marcela Sabitzera piłkę odbił Wojciech Szczęsny. 

W miarę upływu czasu do głosu zaczęli dochodzić niesieni dopingiem Polacy, którzy coraz częściej odbierali Austriakom piłkę w środkowej strefie boiska i groźnie kontratakowali skrzydłami. Realnego zagrożenia na polu karnym raczej jednak z tego nie było. 

Bramkarz Heinz Lindner w tej części gry tylko raz został zmuszony do poważnej interwencji – w 27. minucie odbił nie bez trudu piłkę po uderzeniu Kamila Grosickiego. 

W przerwie Brzęczek dokonał zmiany – Milika zastąpił Przemysław Frankowski, co oznaczało, że Polska wrócił do ustawienia z dwoma skrzydłowymi. 

Druga część zaczęła się jak pierwsza – od ataków Austriaków. W 56. minucie po efektownej akcji Marko Arnautovic (klubowy kolega Łukasza Fabiańskiego z West Ham United) minął Tomasza Kędziorę, ale strzelił obok słupka. 

Trzy minuty później boisko musiał opuścić kontuzjowany Piotr Zieliński, a jego miejsce zajął entuzjastycznie powitany przez polskich kibiców Krzysztof Piątek. Od razu po pojawieniu się na murawie fani zaczęli skandować jego nazwisko, a niedługo później oszaleli na punkcie nowej gwiazdy polskiego futbolu. 

Dlaczego? Otóż w 68. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale Tomasza Kędziory bramkarz gospodarzy odbił piłkę, ale po dobitce z bliska głową Piątka był już bezradny. To drugie trafienie 23-letniego napastnika w jego trzecim meczu w reprezentacji. 

Wkrótce potem Piątek mógł poprawić swoje statystyki. Po znakomitym podaniu Lewandowskiego znalazł się w sytuacji sam na sam, ale kopnął niecelnie. To była stuprocentowa okazja. 

Polska prowadzenia nie oddała już do końca, choć w ostatnich minutach Austriacy mocno nacisnęli. 

W 88. minucie wprowadzony krótko wcześniej na boisko doświadczony Marc Janko (powołany w trybie awaryjnym do kadry) znalazł się w znakomitej sytuacji, ale będąc tuż przed bramką uderzył niecelnie głową. Nawet trener Austriaków Franco Foda nie mógł uwierzyć, że piłka nie wpadła do siatki. 

Z kolei w doliczonym czasie mocno na bramkę Szczęsnego uderzył z dystansu David Alaba, ale pewnie grający golkiper reprezentacji Polski i Juventusu Turyn nie dał się zaskoczyć. 

„Dziękujemy, dziękujemy!” – pożegnali polscy kibice zwycięską drużynę. Podopieczni Brzęczka podeszli do nich i wspólnie świętowali sukces, wymachując rękami. Już dawno nie mieli ku temu okazji… 

W najbliższą niedzielę Polaków czeka drugi mecz w eliminacjach – u siebie z teoretycznie najsłabszą w grupie Łotwą.

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport