Nie mam tego tworu na swojej klacie. Obracam się jednak w pracy z ludźmi, którzy zaciągnęli to zobowiązanie. Wydajność w pracy spadła, gdyż wielu wpartuje się w monitor obserwując kurs. Zmieniają typ wykresu, patrzą na punkty wsparcia i wertują wiadomości. Bo co chwila nagłówki - wpływ będzie miało to co zrobi EBC, wpływ będzie miało to kogo wybiorą Grecy jutro.
Wszystkie popularne portale i telewizja powtarza to co "przewiduje" grupa ekspertów. Tych samych od lat. Pracuję w tym samym miejscu od paru lat. Ci ludzie w większości również. Pamiętam jak zaciągali "to coś" jak cieszyli się ze swoich mieszkań. Pamiętam ożenki i dzieci. Życie.
Ale ja w sumie nie o tym.
Pomiędzy tymi kolegami i koleżankami w pracy znaleźli się tacy, co wzięli kredyt w CHF. Prawdziwy. Dostawali transze w CHF podczas budowy domu, oddają teraz CHF. Zobaczyli franka na oczy. Skoro zobaczyli, znaczy, że bank miał CHF i pożyczył. O złotówce nie ma wzmianki.
Jednak większość "pożyczyła franki" nie widząc przez chociaż chwilę żadnego. Całość operacji odbyła się w PLN + jakieś algorytmy powiązane w CHF. Mam więc pytanie do tych co się na tym znają. Bank musiał w tej operacji zaprząc CHF? Czy kurs CHF to nie była tylko jakaś zmienna a całość odbyła się PLN.
Czy to po prostu nie był nowoczesny instrument finansowy, a nie kredyt w CHF?
I na koniec bo takiej umowy o to coś nigdy nie widziałem. Co tam jest w nagłówku ? Z czystej ciekowości: "Umowa o kredyt walutowy w ...", "Umowa o kredyt w PLN indeksowany względem ..." ? Czy po prostu "Umowa o kredyt" ?
Komentarze